Z informacji Ministerstwa Finansów o dużych podatnikach CIT można wysnuć wniosek, że sieci handlowe niespecjalnie przejęły się polityczną presją. Po zamieszaniu z próbami wprowadzenia specjalnego podatku od sprzedaży detalicznej – który miał ich do tego zmusić, handlowcy wcale nie są bardziej skłonni – by w większym stopniu dzielić się dochodami z fiskusem.
W 2016 r. z pierwszej dwudziestki największych sieci podatek CIT zapłaciła mniej więcej połowa. Analizując to, jak handlowcy wywiązywali się z płatności CIT w poprzednich latach, również nie widać trendu, który pozwalałby na stwierdzenie, że obciążenie tym podatkiem w bilansach poszczególnych spółek rosło. Dla przykładu Jeronimo Martins Polska, firma, do której należy sieć Biedronka, regularnie odprowadza do polskiego urzędu skarbowego równowartość przekraczającą nieco 0,9 proc. swoich rocznych przychodów. W 2016 r. podatek należny od Jeronimo Martins wyniósł ponad 409 mln zł, czyli dokładnie 0,94 proc. przychodów.