To główny zarzut wobec tzw. pakietu przewozowego jaki organizacja sformułowała w pismach wysłanych dziś do premier Beaty Szydło, wicepremiera Mateusza Morawieckiego i do posłów, którzy będą nad nim pracować w sejmowych komisjach. Przedmiotem krytyki PIPP stał się projekt ustawy o systemie monitorowania przewozu drogowego towarów, który miałby wejść w życie już od marca b.r. Dokument będzie 7 lutego przedmiotem prac na wspólnym posiedzeniu Komisji Finansów Publicznych i Komisji Infrastruktury.
Polska Izba Paliw Płynnych apeluje, aby projekt został znacząco przebudowany, a jego wejście w życie opóźnione przynajmniej o kilka miesięcy.
Zarzutów jest kilka. Najważniejszy dotyczy nieprecyzyjnej definicji podmiotów wysyłających. Podstawowym obowiązkiem takiego podmiotu (pod groźbą sankcji) ma być rejestrowanie przewozu towaru wrażliwego (paliwa, suszu tytoniowego, alkoholu skażonego itp.) w nowym systemie teleinformatycznym. W ten sposób uzyska ważny przez 10 dni numer referencyjny dla przewozu i przekaże go przewoźnikowi lub odbiorcy.
Zdaniem PIPP skutkiem takiej, a nie innej definicji podmiotów wysyłających będzie przekazanie informacji o ostatecznych odbiorcach do operatorów baz paliw, z których realizowany jest ich transport.
PIPP wyjaśnił, że dotychczas jeśli odbiorca paliw zapłacił wszystkie należne podatki, w tym akcyzę, to operator nie wymagał wiedzy, kto jest ostatecznym odbiorcą paliwa. Takie informacje były dostępne dla fiskusa i organów administracyjnych, ale nie dla koncernów, które konkurują z firmami pośredniczącymi w obrocie paliwami.
Kolejne zarzuty także koncentrują się na lukach projektu. PIPP przypomina, że dokument w założeniu ma pozwolić na monitorowanie każdego przejazdu towaru wrażliwego po naszym kraju. Jednocześnie spod nowych przepisów wyłączone są przesunięcia międzymagazynowe.
Co więc powinien zrobić kontrolujący, jeśli każdy zatrzymany w Polsce kierowca wiozący towary wrażliwe niejasnego pochodzenia oświadczy np., że wiezie towar pomiędzy magazynami mocodawcy w Szczecinie i Przemyślu – pyta organizacja i apeluje o poprawkę.
Zdaniem PIPP nowy system powinien też objąć przewozy realizowane przy zastosowaniu innych systemów (przede wszystkim celny EMCS). Korzystają z nich bowiem zorganizowane grupy przestępcze, które chcą uwiarygadniać swoje fikcyjne transakcje. Niesłusznie spod pakietu przewozowego wyłączone są także przewozy od oraz do konsumentów, bo w konsekwencji zawsze będą oni mogli być wskazani jako odbiorcy towaru wrażliwego.
W konsekwencji nowe przepisy nie uszczelnią systemu podatkowego, a wręcz stworzą kolejne możliwości podmiotom działającym w „szarej i czarnej strefie”. Projekt powinien więc zostać poprawiony, a jego wejście w życie (a przynajmniej przewidzianych w nim kar) opóźnione. Nową datą mógłby być 1 lipiec 2017 r.
Zarzut wobec pakietu przewozowego zgłosili także Pracodawcy RP. Organizacji nie podoba się wykreślenie z obecnej wersji projektu zapisów o monitorowaniu przewozów oleju rzepakowego. A że jest to towar problematyczny dla fiskusa wskazuje to, że był uwzględniony w poprzednich wersjach dokumentu i ciągle o nim mowa w uzasadnieniu. MF poinformowało Pracodawców RP, że zmiana była skutkiem sprzeciwu branży spożywczej, ale te wyjaśnienia nie przekonały organizacji. Stawia ona nawet pytanie w czyim interesie działają pracownicy resortu finansów.
Pracodawcy RP w przesłanym komunikacie przypomnieli też jak wielkie problemy mają legalni przedsiębiorcy działający rynku oleju rzepakowego. Taki olej służy do produkcji biokomponentów (estrów metylowych). Te zaś z kolei są wykorzystywane do produkcji diesla. Według szacunków na które powołała się organizacja w samym 2015 r. do budżetu państwa trafiło tylko 83 mln zł z tytułu VAT od estrów metylowych. Dla porównania budżet mógł stracić blisko 377 mln zł potencjalnych wpływów z tego tytułu. Co więcej producenci estrów metylowych od lat apelowali o skuteczny nadzór fiskusa nad ich rynkiem i to właśnie miał realizować pakiet przewozowy.