Resort sonduje, kto wejdzie w mechanizm podzielonej płatności. Szczególnie zależy mu na branżach najbardziej podatnych na wyłudzenia VAT i na spółkach z udziałem Skarbu Państwa.



Zgodnie z ministerialnym projektem split payment ma być dobrowolny, a o jego stosowaniu będzie decydował nabywca. Resort zdaje sobie jednak sprawę, że zaangażowanie w nowy system kluczowych podmiotów może wywołać efekt domina, dzięki czemu zasięg split payment byłby duży.
Z państwowym udziałem
Resortowi finansów zależy na tym, by do mechanizmu podzielonej płatności weszły spółki z udziałem Skarbu Państwa. To największe polskie firmy i ich udział w tym sposobie opłacania podatku byłby znaczący.
Z naszych informacji wynika, że takie nadzieje wyrażał na ostatnim posiedzeniu kierownictwa MF Mateusz Morawiecki. Ale w tej sprawie trudno będzie na razie o oficjalne komunikaty i jasne deklaracje. Po pierwsze, po likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa nadzór nad kluczowymi spółkami został rozdzielony między różnych ministrów. Np. resort energii nadzoruje spółki energetyczne i górnicze, w tym KGHM. PZU jest pod nadzorem Beaty Szydło, a PKO PB – Mateusza Morawickiego. Nie ma więc jednego ośrodka, który mógłby wydać zalecenie w tej sprawie.
Po drugie, wiele z tych firm to spółki publiczne, notowane na giełdzie, więc takie decyzje muszą być odpowiednio komunikowane rynkowi.
Paliwa nie mówią „nie”
Ministerstwo Finansów próbuje też przekonać przedsiębiorców, którzy działają w tak wrażliwych branżach jak obrót paliwami czy elektroniką, by zastosowali podzieloną płatność w VAT.
Przedstawiciele resortu zapewniają, że mają już pozytywny odzew z branży paliwowej. Potwierdzają to jej reprezentanci, na razie nieoficjalnie, ponieważ rozmowy jeszcze trwają.
– Projekt idzie w dobrym kierunku, tak jest postrzegany przez naszych członków i pewnie go poprzemy – usłyszeliśmy od dyrektora jednej z organizacji branżowych.
Firmom podoba się system zachęt, jaki szykuje MF dla tych, którzy zastosują split payment. Uważają, że lepsza jest podzielona płatność niż solidarna odpowiedzialność, bo lepiej zabezpiecza ona pozycję nabywcy i nikt od niego potem nie będzie dochodził zobowiązań podatkowych, z których nie wywiązał się sprzedający.
Poparcie nie jest jednak bezkrytyczne. Największe zastrzeżenia w branży paliwowej budzi kwestia blokady nadwyżek podatku na rachunku VAT. Przedsiębiorca nie będzie mógł swobodnie nimi rozporządzać, pieniądze mogą być blokowane nawet przez trzy miesiące. To może zaburzać płynność, szczególnie u małych dostawców.
– To jeszcze będziemy chcieli doprecyzować. Tym bardziej że projekt niczego nie załatwia w sprawie potencjalnych zatorów płatniczych. Można sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś wpłaci podatek na rachunek VAT, ale kwoty netto sprzedającemu już nie – mówi nasz rozmówca.
Cała elektronika
Podobne uwagi zgłaszają firmy z branży elektronicznej. Michał Kanownik, prezes Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego, przyznaje, że mogą się pojawić problemy z płynnością, ale uważa, że warto tę cenę zapłacić w zamian za większe bezpieczeństwo obrotu.
– Kontrahenci, z którymi handlujemy, nie będą oszukiwali na VAT, przez co my nie będziemy ryzykowali podpadnięciem skarbówce. Z drugiej strony są zachęty, i to istotne: przyspieszony zwrot VAT, rabat przy wcześniejszej zapłacie podatku – wymienia Michał Kanownik.
Według niego, ze split payment będą korzystały wszystkie firmy zrzeszone w ZIPSEE. Dodaje, że podobnie powinny zrobić podmioty z pozostałych branż wrażliwych, jak alkoholowa czy tytoniowa.
– Duże przedsiębiorstwa nie powinny mieć wątpliwości, żeby w taki system wejść. Na dłuższą metę może to być element samooczyszczenia rynku – firma, która nie wejdzie, będzie tą o mniejszym zaufaniu dla partnerów handlowych – przekonuje Kanownik.
Handel rozważa
MF zależy, by split payment wybrały też podmioty, które stanowią istotny element w łańcuchach dostaw w swoich branżach. Chodzi np. o sieci handlowe, dlatego resort prowadzi rozmowy m.in. z Polską Organizacją Handlu i Dystrybucji (POHiD) grupującą największe sieci handlowe w Polsce. Właściciele sklepów, takich jak Biedronka, Lidl, Żabka, Carrefour czy Media Markt, osiągają ok. 100 mld zł obrotów rocznie. Gdyby zdecydowali się na wejście w ten system, to automatycznie pociągnęliby za sobą swoich dostawców.
Potencjalnie handel jest zainteresowany wejściem do systemu, ale nie śpieszy się z deklaracjami. – Jesteśmy w trakcie wyrabiania sobie opinii na temat projektu. Uważamy, że wiele kwestii powinno być wyjaśnionych, a zachęty rozszerzone – mówi Karol Stec z POHID.
Rozmowy się toczą. Do 29 maja POHiD, tak jak inni zainteresowani, ma czas, by przedstawić swoją opinię na temat ustawy.