Ustawodawca nie przewidział w ustawie o VAT takiej sytuacji jak wojna. Problem mają teraz polscy przedsiębiorcy, którzy wzięli już zaliczkę bądź zadatek na poczet przyszłej sprzedaży towaru do Ukrainy, a dostawa musiała zostać teraz wstrzymana.

Gdyby towar opuścił terytorium naszego kraju, nie byłoby problemu, mielibyśmy do czynienia z eksportem. Wtedy polski dostawca miałby prawo do stawki 0 proc. VAT i to również w odniesieniu do pobranej już zaliczki, a więc nie musiałby korygować stawki podatku.
Artykuł 41 ust. 9a ustawy o VAT wymaga jednak, aby towar opuścił Polskę w ciągu 6 miesięcy. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli podatnik otrzymał przed dostawą całość lub część zapłaty, to stosuje do niej zerową stawkę VAT właściwą dla eksportu towarów, pod warunkiem że:
  • towar zostanie wywieziony w ciągu 6 miesięcy, licząc od końca miesiąca, w którym podatnik otrzymał tę zapłatę, oraz
  • podatnik otrzymał w ciągu 6 miesięcy dokument potwierdzający wywóz towaru poza terytorium Unii Europejskiej.
Co prawda w art. 41 ust. 9b przewidziano wyjątek, pozwalający na późniejszy wywóz towarów, ale może to być uzasadnione wyłącznie „specyfiką realizacji tego rodzaju dostaw potwierdzoną warunkami dostawy, w których określono termin wywozu towarów”.
Nie ma wyjątku na wypadek wojny. W związku z tym polscy przedsiębiorcy nie wiedzą, co mają zrobić z podatkiem od otrzymanej zaliczki. Najlepiej byłoby, gdyby zapłatę udało się zwrócić, a całą transakcję anulować. To jednak w wielu przypadkach nie jest dziś możliwe.
Gdy zatem minie 6 miesięcy, polscy eksporterzy powinni, zgodnie z obecnym stanem prawnym, naliczyć VAT według stawki 23 proc. (lub preferencyjnej – jeżeli dany towar jest nią objęty) i wpłacić podatek do urzędu skarbowego.
Dlatego przedsiębiorcy postulują, aby wydłużyć sześciomiesięczny termin co najmniej do zakończenia konfliktu zbrojnego na Ukrainie. Jeśli nie dłużej.