To clou niedawnego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi. Jeśli tylko orzeczenie to się uprawomocni, a fiskus potraktuje sąd poważnie - mogą nastać choć trochę lepsze czasy dla podatników.
Sprawa, która trafiła do sądu, dotyczyła przedłużenia terminu zwrotu VAT. Chodziło o - bagatela - 261 tys. zł nadwyżki podatku naliczonego nad podatkiem należnym. Spółka – planująca rozwinąć skrzydła i rozpocząć działalność w zakresie przerobu odpadów - chciała możliwie najszybciej odzyskać pieniądze. Naczelnik urzędu skarbowego miał jednak inny plan. Uznał on, że odwlecze zwrot VAT-u na podstawie art. 87 ust. 2 ustawy o VAT. Decyzję tę podtrzymał dyrektor izby administracji skarbowej. Obaj uznali, że zasadność zwrotu wymaga dodatkowej weryfikacji. Bo plany biznesowe podatnika są - zdaniem organów podatkowych - mało logiczne. Zdenerwowany przedsiębiorca - tak zakwestionowaniem jego biznesplanu, jak i niezwróceniem mu sporych przecież pieniędzy - postanowił więc skierować skargę do sądu. I słusznie!
Sąd nie zostawił suchej nitki na argumentacji fiskusa.
"Ocena poziomu ryzyka w działalności gospodarczej dokonywana przez podmiot niepowołany profesjonalnie i ustrojowo do tego rodzaju działań, a mianowicie przez organ podatkowy, musi budzić wątpliwości" - wskazał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi w uzasadnieniu wyroku z 14 lipca 2020 r. (sygn. akt I SA/Łd 297/20).
Podkreślił on, że procedura przedłużenia terminu zwrotu VAT została wdrożona przez organy podatkowe nie dlatego, że istnieje podejrzenie funkcjonowania oszustw lub wyłudzeń podatku jak np. przestępstw karuzelowych, lecz z powodu braku wiary tych organów w racjonalność inicjatywy gospodarczej skarżącej, w tym zwłaszcza w to, że cel gospodarczy zostanie zrealizowany. A to - w ocenie sądu - znaczne przekroczenie kompetencji przez funkcjonariuszy fiskusa. Tym bardziej, że w tej konkretnej sprawie - jak wykazano - urzędnicy skarbowi nie zadali sobie nawet trudu zrozumienia, o co będzie chodziło w biznesie. Poprzestali na tym, że do jego prowadzenia potrzebna będzie linia technologiczna, której spółka jeszcze nie ma. I nie ma - w ocenie skarbówki - pieniędzy na jej zakup, nie zatrudniła pracowników oraz nie uzyskała zezwolenia na zbieranie odpadów i ich przerób.
Tyle że, jak słusznie podkreślił sąd, zaradni ludzie często myślą inaczej niż urzędnicy. I linii technologicznej nie trzeba wcale kupować gotowej w sklepie z liniami technologicznymi do przetwarzania odpadów, lecz można ją zbudować taniej. Pracowników się zatrudni, gdy już będzie możliwość przetwarzania odpadów, a nie wiele miesięcy wcześniej – bo i po co płacić pensje przez wiele miesięcy, gdy się jeszcze nie prowadzi działalności? A o zezwolenie występuje się nie z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, lecz gdy ma się już skompletowane wszystkie wymagane prawem dokumenty.
W skrócie: jeśli fiskus odmawia zwrotu VAT-u tylko z powodu braku wiary w powodzenia przedsięwzięcia, warto skarżyć tę decyzję do sądu. Inna rzecz, że na prawomocny wyrok zapewne będzie trzeba czekać dłużej niż na zwrot podatku.