Najnowsza interpretacja ogólna ministra finansów dotycząca zwolnienia z VAT usług księgowych oraz obowiązku stosowania kas fiskalnych przez osoby usługowo świadczące usługi księgowe to przykład psucia przepisów. W sensie prawnym wykładnia dokonana przez ministra finansów zapewne jest poprawna – usługi doradcze z punktu widzenia ustawy o VAT obejmują inny zakres czynności niż wynikający z ustawy o doradztwie podatkowym. Zakres obu ustaw jest odmienny.
Trudno jednak wytłumaczyć zwykłemu Kowalskiemu, dlaczego w prawie podatkowym nie może być tak, że pewne definicje czy wyrażenia są rozumiane w jeden określony sposób. Dlaczego usługi doradcze w różnych przepisach znaczą co innego? Dlaczego mamy w ustawach (nie tylko podatkowych) różne definicje działalności gospodarczej ?
W efekcie postulaty różnej maści ekspertów, aby przepisy podatkowe były jasne, spełzają na niczym. Najnowsza interpretacja ogólna ministra finansów, mimo że wyjaśnia sporną kwestię, nie sprzyja jasności prawa podatkowego. Wręcz przeciwnie – pogłębia stan niepewności i braku zaufania do organów państwa. Świadczy o tym również czas jej opublikowania. Przepisy dotyczące kas fiskalnych zmieniły się bowiem 1 stycznia tego roku. Część podatników, w tym m.in. doradcy podatkowi i księgowi świadczący usługi na rzecz konsumentów, dowiedziała się wówczas, że mają dwa miesiące na zakup kasy fiskalnej. Oczywiście państwo wspiera kupujących i daje im ulgę na zakup urządzenia, ale i tak część pieniędzy trzeba wyłożyć z własnej kieszeni. Wraz z publikacją nowych przepisów dość szybko pojawiły się wątpliwości, czy również księgowi muszą kupić urządzenia. Nie udało się ich rozwiać przed 1 marca. Jeśli księgowy do tego czasu nie kupiłby kasy, a okazałoby się, że ma taki obowiązek, to naraziłby się na sankcje karne skarbowe za brak prowadzenia ewidencji za pomocą kasy. Księgowi kupowali więc urządzenia, by móc od 1 marca wystawiać paragony. Miesiąc później z interpretacji ogólnej ministra finansów dowiadują się jednak, że kas instalować nie musieli. Świetnie, tylko czy nie można było tego stwierdzić miesiąc, a najlepiej dwa miesiące wcześniej, kiedy zapadały decyzje o zakupie urządzenia? Minister w interpretacji ogólnej rozwiał wątpliwości księgowych. Otwarte pozostało jednak pytanie – jak w takich sytuacjach można działać w zaufaniu do organów państwa?