Firmy energetyczne znów przegrały z fiskusem. Jeżeli w 2018 r. kupiły świadectwa pochodzenia energii elektrycznej ze źródeł OZE, to przy umorzeniu ich w roku następnym mogły skorzystać z mniejszego podatkowego zwolnienia.

Tak orzekł wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny. Podobnie stwierdził w precedensowym wyroku z 22 listopada 2023 r. (sygn. akt I GSK 105/20). Pisaliśmy o nim szerzej w artykule „Miliony z akcyzy za prąd mogą trafić do budżetu” (DGP 227/2023).

Szansa na wyższe akcyzowe oszczędności jest więc coraz mniej prawdopodobna.

Nie na to liczyły firmy, które kupiły w 2018 r. świadectwa pochodzenia energii elektrycznej ze źródeł OZE (tzw. zielone i błękitne certyfikaty OZE). Czy skutki przegranej przerzucą teraz na konsumentów? Wydaje się, że nie, bo spory z fiskusem dotyczą wydanych przez niego interpretacji, a przedsiębiorstwa z ostrożności stosowały wykładnię dla siebie niekorzystną.

Skąd problem…

Problem wziął się z tego, że w czasie, gdy kupiły one świadectwa pochodzenia energii elektrycznej ze źródeł OZE, stawka akcyzy za prąd wynosiła 20 zł od 1 MWh. Natomiast od 1 stycznia 2019 r. została ona obniżona do 5 zł od 1 MWh. Obniżkę wprowadziła nowelizacja z 28 grudnia 2018 r. ustawy o podatku akcyzowym (Dz.U. poz. 2538).

Dla sprzedawców prądu była to zarówno dobra, jak i niepokojąca zmiana. Dobra, bo zaczęli płacić znacząco niższy podatek. Niepokojąca, bo powstało pytanie, w jaki sposób mają wyliczyć wielkość przysługującego im zwolnienia podatkowego.

…i zwolnienie

Zgodnie z art. 52 i art. 67 ust. 2 ustawy o odnawialnych źródłach energii (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1436 ze zm.) przedsiębiorstwa energetyczne muszą nabywać świadectwa pochodzenia energii i do 30 czerwca następnego roku przedstawiać je do umorzenia prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki. Obowiązek ten ma na celu wsparcie wytwórców prądu ze źródeł OZE.

Same przedsiębiorstwa mogą za to skorzystać ze zwolnienia podatkowego związanego z umorzeniem certyfikatów. Spory z fiskusem dotyczą właśnie sposobu wyliczania tej preferencji.

Według jakiej stawki

Zgodnie z art. 30 ust. 1 ustawy o podatku akcyzowym zwolnienie dotyczy ilości energii elektrycznej wytwarzanej ze źródeł OZE na podstawie „dokumentu potwierdzającego umorzenie świadectwa pochodzenia energii, w rozumieniu przepisów prawa energetycznego lub przepisów ustawy z 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii”.

Z kolejnego przepisu, tj. art. 30 ust. 2, wynika, że preferencja może być stosowana „nie wcześniej niż z chwilą otrzymania dokumentu potwierdzającego umorzenie świadectwa pochodzenia energii, poprzez obniżenie akcyzy należnej od energii elektrycznej za najbliższe okresy rozliczeniowe”.

Od 18 grudnia 2021 r. obowiązuje też art. 162a tej samej ustawy, zgodnie z którym zwolnienie z art. 30 ust. 1 należy wyliczać „w wysokości stanowiącej iloczyn ilości energii elektrycznej odpowiadającej prawom majątkowym wynikającym z tego świadectwa oraz stawki akcyzy obowiązującej w dacie wytworzenia i dostarczenia do zużycia energii elektrycznej udokumentowanej tym świadectwem”.

Problem polega na tym, że ten przepis pojawił się dopiero po trzech latach od obniżenia stawki akcyzy. W nowelizacji z 28 grudnia 2018 r., która wprowadziła obniżkę z 20 zł do 5 zł od 1 MWh, zapomniano o regulacjach przejściowych. To jeszcze spotęgowało zamieszanie.

Jak chcą firmy…

Firmy, które kupiły certyfikaty w 2018 r., gdy stawka podatku była wyższa, ale umorzyły je rok później, gdy danina była niższa, uważają, że wysokość zwolnienia powinny liczyć przy zastosowaniu stawki 20 zł, a więc tej, która obowiązywała w 2018 r.

Dzięki temu mogłyby obniżyć swoje zobowiązanie podatkowe z 2019 r. (niższe w związku z obniżoną stawką akcyzy) o kwotę zwolnienia wyliczoną na podstawie wyższej stawki obowiązującej w 2018 r. W niektórych sytuacjach wysokość przysługującego im zwolnienia mogłaby nawet przewyższyć należny podatek.

…a jak fiskus

Inaczej uważa fiskus. Jego zdaniem kalkulując zwolnienie, trzeba się odnieść do stawki z 2019 r., czyli 5 zł od 1 MWh. To sprawia, że wysokość dostępnego zwolnienia jest niższa.

Wojewódzkie sądy administracyjne nie są w tej kwestii jednomyślne, ale po co najmniej dwóch wyrokach NSA bliższy wygranej jest fiskus.

Po stronie przedsiębiorstw energetycznych opowiedziały się WSA: w Gliwicach w wyroku z 27 listopada 2019 r. (sygn. akt III SA/Gl 769/19, nieprawomocny) i w Rzeszowie w uchylonym już wyroku z 8 października 2019 r. (I SA/Rz 516/19). Podkreślały, że skorzystanie ze zwolnienia zależy od wydania decyzji przez prezesa URE, czyli od czynnika niezależnego od podatnika. Ponadto uznały, że odebranie firmom prawa do dużej części przysługującego im zwolnienia naruszałoby cel ustawodawcy, czyli konieczność wsparcia wytwórców prądu z OZE.

Z fiskusem zgodziły się natomiast sądy w Warszawie w wyrokach z: 17 sierpnia 2020 r. (V SA/Wa 1906/19), 19 listopada 2020 r. (V SA/Wa 531/20) i 8 stycznia 2021 r. (V SA/Wa 532/20) oraz w Bydgoszczy w wyroku z 7 lipca 2020 r. (I SA/Bd 81/20). Ich zdaniem, skoro preferencja polega na obniżeniu akcyzy należnej za kolejne okresy rozliczeniowe, to należy kierować się stawką aktualną w okresie, gdy podatek jest rozliczany w deklaracji (a więc już po 2018 r.).

Takie stanowisko podzielił NSA w wyroku z 22 listopada 2023 r. i wczorajszym.

To zwolnienie ilościowe

Znów chodziło o jeden z największych koncernów energetycznych. Przegrał on w obu instancjach. Najpierw z fiskusem zgodził się WSA w Poznaniu (III SA/Po 603/19). Sąd orzekł, że przy wyliczaniu zwolnienia z akcyzy należy przyjąć stawkę podatku obowiązującą od 2019 r., a więc niższą.

Stanowisko to podzielił NSA. Uzasadniając wyrok, sędzia Piotr Pietrasz podkreślił, że dla rozstrzygnięcia sprawy konieczne było sięgnięcie do pryncypiów prawa podatkowego i rozważenie, jaka jest w ogóle konstrukcja zwolnienia podatkowego. Według NSA w tej sprawie jest to zwolnienie przedmiotowe i jednocześnie ilościowe, a najważniejszym jego elementem konstrukcyjnym jest czynnik ilości energii.

– To nie jest zwolnienie kwotowe, jak chciałaby spółka, lecz uzależnione od ilości energii wyrażonej w megawatogodzinach – tłumaczył sędzia Pietrasz.

Wyjaśnił, że przy tym zwolnieniu stawka akcyzy (obniżona czy pierwotnie wyższa) ma marginalne znaczenie i nie powinna być przedmiotem szczególnej uwagi. Najważniejsze są megawatogodziny.

Według NSA zwolnienie będzie w przyszłości nominalnie odpowiadać tej samej ilości megawatogodzin energii wyprodukowanej z OZE co w roku ubiegłym. Nie można natomiast przerzucać podatku wygenerowanego w 2018 r. w takiej samej kwocie na kolejny rok do zwolnienia – stwierdził sąd.

Przyznał, że na przełomie lat 2018 i 2019 zwolnienie było dosyć niefortunnie sformułowane, ale ówczesne brzmienie art. 30 ust. 1 i 2 ustawy o podatku akcyzowym pozwala – zdaniem NSA – stosować do niego wykładnię językową i wyłącznie na niej opierać rozstrzygnięcia.

– W przypadku zwolnień to w ogóle powinna być tylko wykładnia literalna, w żaden sposób rozszerzająca ani zawężająca. Bo zwolnienia muszą być interpretowane ściśle – przypomniał sędzia Pietrasz. ©℗

OPINIA

Wyrok nie zaskakuje, ale przydałoby się dodatkowe wyjaśnienie

ikona lupy />
Krzysztof Wiński, dyrektor w PwC / Materiały prasowe

Zarówno precedensowy wyrok NSA z 22 listopada 2023 r., jak i wczorajsze orzeczenie nie są dla mnie zaskoczeniem. Gdyby przyjąć argumenty prezentowane przez podatników, to doszłoby do sytuacji, w której firmy energetyczne miałyby w 2019 r. niższy podatek od energii elektrycznej, ale jednocześnie mogłyby skorzystać z preferencji w wyższej wysokości, często przewyższającej zobowiązanie podatkowe. To byłoby problemem dla całego systemu podatku akcyzowego.

Uważam jednak, że przydałaby się jednoznaczna odpowiedź na pytanie o znaczenie art. 162a ustawy, który został dodany prawie trzy lata po obniżce stawki podatku. Czy miało to być uregulowanie wyłącznie na przyszłość, od 18 grudnia 2021 r., czy może jednak ustawodawca doprecyzował stan prawny sprzed tej daty? ©℗

orzecznictwo