W rządzie rozpoczęły się prace koncepcyjne dotyczące zmian w składce zdrowotnej – dowiedział się DGP.
Powody podjętych prac, jak słyszymy, mają w dużej mierze podłoże polityczne. – O ile dziś, po korektach w Polskim Ładzie w połowie zeszłego roku, nikt specjalnie już nas nie atakuje za system podatkowy, o tyle za to, jak wygląda rozliczanie składki zdrowotnej, już tak. Dlatego chcemy spowodować, by ta składka była bardziej przewidywalna i prostsza do wyliczenia – słyszymy od rządowego rozmówcy.
Wstępny pomysł zakłada, by zasady naliczania składki obowiązujące ryczałtowców w jakimś stopniu przenieść na pozostałe formy rozliczania się przedsiębiorców, a więc według skali lub liniowo.
Jak słyszymy, już trwają na ten temat robocze rozmowy pomiędzy urzędnikami Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Zdrowia oraz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. – Decyzje jeszcze nie zapadły. To wymaga pracy merytorycznej, akceptacji politycznej i realnych konsultacji z przedsiębiorcami. Dlatego to koncepcja, która byłaby do wdrożenia dopiero w przyszłej kadencji – zastrzega rozmówca DGP.
Konieczne różnicowanie
Dziś w ryczałcie składka jest naliczana jako 9 proc. ułamka bądź krotności przeciętnego wynagrodzenia. Decyduje wysokość rocznego przychodu przedsiębiorcy. Obowiązują trzy progi dla podstawy wymiaru składki: przychód do 60 tys. zł oznacza podstawę w wysokości 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia, od 60 tys. zł do 300 tys. zł – 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a powyżej 300 tys. zł. – 180 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Dwie pozostałe kategorie przedsiębiorców: rozliczający się według skali oraz liniowcy płacą składkę proporcjonalnie do dochodów w wysokości odpowiednio 9 i 4,9 proc. Taki system prowadzi do tego, że nie ma górnego progu ograniczającego wzrost składki.
Rządzący chcieliby, aby składka w podobny sposób jak w ryczałcie była naliczana według trzech progów także w przypadku przedsiębiorców rozliczających się na skali czy liniowo.
– Te progi musiałyby być ustawione inaczej niż w ryczałcie. Musimy to wszystko jeszcze zderzyć z wyliczeniami – zastrzega rozmówca DGP zorientowany w pracach. Przyznaje, że to również nie będzie idealne rozwiązanie. – Nie jest tak, że każdy skorzysta. Niektórym się wręcz pogorszy. Składka niezwiązana bezpośrednio z dochodem dziś może skokowo rosnąć i jest momentami trudna do wyliczenia – mówi nasz informator.
Ustawienie progów na takim samym poziomie dla wszystkich grup przedsiębiorców byłoby niekorzystne dla ryczałtowców. W ich przypadku decydowałaby bowiem wysokość przychodu, dla pozostałych grup znaczenie miałby dochód. W rezultacie taką samą składkę zapłaciłby ryczałtowiec z przychodem 250 tys. zł, który ma jeszcze koszty i w związku z tym mniejszy dochód, i ktoś rozliczający się według skali z przychodami na poziomie pół miliona i dochodem na poziomie 250 tys. zł.
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego z Federacji Przedsiębiorców Polskich tego typu rozwiązanie ma wady i zalety. Plusem jest wprowadzenie górnego limitu dla składki, która dziś jest podatkiem przeznaczonym na konkretny cel, a nie składką, od której kwoty zależy np. wartość czy liczba świadczeń. Ale wiele będzie zależało od ostatecznej wersji propozycji.
Jak podkreśla ekspert, dziś wadą składki dla ryczałtowców jest automatyczny wzrost od razu po przekroczeniu progu. – To mechanizm zakłócający obrót gospodarczy. Ktoś wystawiając fakturę pod koniec grudnia na 1000 zł, jeśli przekroczy próg 300 tys. zł, musi zapłacić składkę wstecznie za cały rok w wysokości ok. 7 tys. zł – wskazuje Kozłowski. Jego zdaniem to może prowadzić np. do ukrywania części transakcji czy zaniżania ich wartości. FPP proponowała wcześniej inny mechanizm: składki naliczanej proporcjonalnie, ale od niższej podstawy, np. 40 czy 50 proc. dochodu.
W składce zdrowotnej nie ma miejsca na rewolucję, gdyż obowiązujący system opłacania składki jest podstawą osiągnięcia celu 7 proc. PKB wydatków na zdrowie. A składka płacona przez przedsiębiorców, jak pokazują dane z zeszłego roku, to ok. 16 proc. ogółu wpływów z tej daniny (do października 2022 r. wpłynęło 95 mld zł składki, z czego ponad 15 mld zł od przedsiębiorców). Korygując składkę, rządzący muszą uważać, by nie ograniczyć zbytnio dochodów Narodowego Funduszu Zdrowia.
Kampanijne pomysły
Temat zmian w tej daninie nie jest brany na tapet tylko przez rząd. Nad różnymi pomysłami pracują ugrupowania startujące w wyborach. Koalicja Obywatelska ustami Donalda Tuska zapowiadała 9 proc. składki tylko od bieżącej działalności gospodarczej, bez uwzględniania zdarzeń nadzwyczajnych, ale wiadomo, że trwają tam prace nad dalej idącymi zmianami. KO będzie je pokazywać w trakcie kampanii. Kiedy dokładnie – jeszcze nie wiadomo.
Lewica planuje odejście od składki i zasilanie ochrony zdrowia z budżetu. – Planujemy zlikwidować składkę zdrowotną dla przedsiębiorców. Zamiast niej wprowadzimy inny system podatkowy dla przedsiębiorców, którzy rozliczają się dziś przez PIT czy CIT – mówi poseł Lewicy Dariusz Wieczorek. Inną drogą chce iść Konfederacja. – Proponujemy obniżyć składkę do 7 proc. dla wszystkich i wprowadzić jej pełne odliczenie od podatku – mówi o postulatach swojego ugrupowania jego skarbnik Michał Wawer. Przywrócenie możliwości odliczenia składki od podatku zapowiada też Polskie Stronnictwo Ludowe. ©℗