Nieodpłatne świadczenia są szeroko interpretowane zarówno przez organy podatkowe, jak i sądy administracyjne. Jakie stanowisko dominuje przy nieodpłatnym finansowaniu nabycia środków trwałych w spółkach?
Dokonanie lub otrzymanie nieodpłatnego świadczenia jest w polskim prawie podatkowym występkiem karanym w sposób szczególnie dotkliwy. Jednym z wyłomów od tej zasady jest art. 21 ust. 1 pkt 17 ustawy o CIT, zgodnie z którym wolne od podatku są: dotacje, subwencje, dopłaty i inne nieodpłatne świadczenia, otrzymane na pokrycie kosztów albo jako zwrot wydatków związanych z otrzymaniem, zakupem albo wytworzeniem we własnym zakresie środków trwałych lub wartości niematerialnych i prawnych, od których dokonuje się odpisów amortyzacyjnych. Uzupełnieniem tego przepisu jest art. 16 ust. 1 pkt 48 ustawy o CIT, zgodnie z którym odpisy amortyzacyjne odpowiadające wydatkom zwróconym podatnikowi na nabycie tych środków trwałych nie są kosztem uzyskania przychodu. Logika tych przepisów jest prosta: spółka nie płaci podatku od nieodpłatnego sfinansowania nabycia środków trwałych, ale z drugiej strony nie amortyzuje ich. Dodatkowo okoliczność, że dla darczyńcy takie nieodpłatne świadczenie nie jest kosztem uzyskania przychodu, dopełnia neutralną podatkowo naturę tego typu transakcji.
Niestety, obraz ten jest zdeformowany przez niezrozumiałą wykładnię sądową tego przepisu. Część organów skarbowych, a w ślad za tym sądy uznają, że dotacje, subwencje, dopłaty i inne nieodpłatne świadczenia obejmują tylko i wyłącznie świadczenia pochodzące ze środków publicznych. Ma to wynikać z wykładni literalnej tego przepisu. Doprawdy trudno jest znaleźć uzasadnienie dla takiego rozumowania. Skąd wynika, że dotacji i subwencji mogą udzielać tylko i wyłącznie organy publiczne? A nawet jeżeli tak jest, to dlaczego sądy uznają, że inne nieodpłatne świadczenia, o których mowa w tym przepisie, nie są niczym innym jak właśnie dotacjami i subwencjami? Nie można się pogodzić z tak dalece rozszerzającą interpretacją wydawałoby się jednoznacznych przepisów. Historia orzecznictwa podatkowego zna jednak przykłady zmiany linii interpretacyjnej sądów. Z tego też względu podatnicy powinni walczyć o swoje.