W ramach planu oszczędnościowego rządu Ministerstwo Finansów musi zmniejszyć swoje wydatki o 530 mln zł. Jedną z pozycji, na której resort finansów planuje oszczędzać, mają być etaty w izbach i urzędach skarbowych. Realizacja tych planów może sparaliżować pracę urzędów i wydłużyć i tak już długie postępowania podatkowe.
ANALIZA
Gazeta Prawna dotarła do nieoficjalnych informacji, zgodnie z którymi w ramach oszczędności w administracji skarbowej ma zostać wprowadzony zakaz przyjmowania pracowników na wolne etaty. Ponadto mają być zwracane środki związane z istniejącymi wakatami. Są też plany nieprzedłużania tych umów o prace, które są zawarte na czas określony. Zapowiadane są znaczne ograniczenia w wydatkach rzeczowych i majątkowych. Pismo z takimi wytycznymi ma zostać wysłane z Ministerstwa Finansów do izb skarbowych. Zapewne jest to część planu Ministerstwa Finansów, które chce zaoszczędzić obiecane przez ministra finansów Jacka Rostowskiego 530 mln zł.
- Nakaz oszczędzania wydaje się oczywisty w obliczu pogłębiającego się kryzysu. Nie może to jednak oznaczać oszczędzania za wszelką cenę i na pokaz - bez rzetelnej analizy skutków, jakie poszczególne posunięcia oszczędnościowe przyniosą - komentuje Tomasz Ludwiński, przewodniczący Rady Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych NSZZ Solidarność.

Analiza zysków i strat

W czasach kryzysu działania nastawione na zmniejszenie kosztów są czymś naturalnym. Jednak zawsze takie decyzje powinny być poprzedzone analizą potencjalnych korzyści, jakie mają przynieść. Na ten aspekt zwraca uwagę Agnieszka Tałasiewicz, partner w Ernst & Young, która wyjaśnia, że zwolnienie pracowników ma sens, kiedy nie ma dla nich pracy, której wykonanie stanowiłoby konkretną wartość. Oznacza to, że cięcia wśród pracowników skarbówki byłyby zasadne, jeśli rząd widzi w dotychczasowych działaniach organów podatkowych nieefektywność, której wyeliminowanie towarzyszyłoby zwolnieniom, albo planuje znaczne zmniejszenie liczby prowadzonych przez nie spraw podatkowych. O planach zmiany modelu funkcjonowania skarbowości oraz lepszego wyposażenia jej pracowników w narzędzia zwiększające wydajność na razie nie słychać. A przewidywanie zmniejszenia liczby spraw podatkowych wydaje się mało racjonalne w obecnej sytuacji finansowej budżetu państwa - kontroli będzie zapewne więcej, a nie mniej.
- Mniejsza liczba pracowników, więcej spraw i dotychczasowa wydajność może oznaczać tylko tyle, że załatwienie sprawy znacząco się wydłuży, a i sama wnikliwość analizy przepisów może ucierpieć. Nie brzmi to optymistycznie z punktu widzenia podatników, a tym bardziej - Skarbu Państwa - ostrzega Agnieszka Tałasiewicz.

Efektywniej nie będzie

Poszukiwanie przez rząd oszczędności nie ominie organów podatkowych, w których już dziś są problemy kadrowe. Według Joanny Kanickiej, partnera w ITA Doradztwo Podatkowe, sam pomysł rządu na restrukturyzację budżetu poprzez szukanie oszczędności zamiast pilnego rozważenia zmian samych założeń budżetowych jest trudny do uzasadnienia. Fakt, że cięcia nie ominą sfery zatrudnienia w urzędach i izbach skarbowych, jest trudny do zaakceptowania i wręcz zastanawiający. Zastanawia bowiem sens takiej koncepcji z perspektywy, że to wpływy podatkowe w istotnym stopniu zasilają budżet.
- Oczywiście gdyby udało się poprawić jednocześnie efektywność, czyli czas i wyniki pracy urzędów, opierając się na założeniu, że cięcia kadrowe jakość tę wymuszą, mielibyśmy do czynienia ze swoistym cudem. Naiwnością jest jednak oczekiwanie, że tak się stanie, bo i tak przepełnione biurka urzędników pozostaną przepełnione, a nawet zapełnią się bardziej - stwierdza Joanna Kanicka.
Dodaje, że konsekwentnie należy zakładać w praktyce jeszcze dłuższe terminy na rozstrzyganie spraw podatkowych. Już i tak trwające latami postępowania i miesiącami kontrole będą trwały jeszcze dłużej ze stratą zarówno dla podatnika, jak i budżetu.
Lepszym pomysłem byłoby pilne powrócenie do koncepcji reformy całego aparatu skarbowego obejmującego urzędy skarbowe, urzędy kontroli skarbowej oraz urzędy celne i zastanowienie się nad możliwą, w obecnych warunkach, i niezbędną restrukturyzacją całej tej sfery.
- Może się bowiem okazać, że 530 mln zł udałoby się zaoszczędzić, wyznaczając precyzyjne, nawet rozłożone w czasie, cele przy założeniu minimalizacji nakładów - podpowiada Joanna Kanicka.



Straci budżet

Pracownicy administracji skarbowej w rozmowie z GP podkreślają, że słyszeli o planowanych oszczędnościach MF, które mają dotyczyć także sfery zatrudnienia.
- Ponieważ takie działania dotyczyć będą urzędów skarbowych, gdzie obciążenie pracą jest bardzo wysokie - musi się to odbić negatywnie na funkcjonowaniu tych służb. Minister finansów powinien mieć tego świadomość, dlatego takie posunięcia bardzo dziwią - przekonuje Tomasz Ludwiński.
Jego zdaniem budżet państwa to nie tylko wydatki, ale także dochody. A na straży realizacji tych dochodów stoją właśnie służby skarbowe. Jeżeli zatem podejmowane będą kroki skutkujące spadkiem sprawności funkcjonowania tych służb - efekt może być tylko jeden: zmniejszenie się planowanych dochodów budżetu państwa. To - w obliczu recesji - nieuniknione, ale ostatnie działania rządu wskazują, że sfera dochodów budżetu państwa jest dla decydentów jakby mniej istotna.
- Oszczędności powinny być rozsądne. Tymczasem zakaz przedłużania umów zawieranych na czas określony to błąd. Pracownicy zatrudnieni na okres próbny przeszli już kosztowne szkolenia i ich odejście z urzędów to duża strata - wyjaśnia Tomasz Ludwiński.
Wskazuje również, że na razie nie ma oficjalnego potwierdzenia, jakie kroki zaleciło Ministerstwo Finansów.
- Oczekujemy w tej sprawie na informację i dopiero po jej otrzymaniu będzie można ocenić, czy wszystkie zalecane działania są racjonalne, czy też nie. Jesteśmy przy tym bardzo ciekawi, czy oszczędności dotkną także samego Ministerstwa Finansów - zastanawia się Tomasz Ludwiński.

Stracą podatnicy

Wszyscy nasi rozmówcy byli zgodni: należałoby sobie życzyć, aby redukcja etatów w administracji skarbowej wymusiła większą efektywność pracy i rzetelność urzędników. Administracja nie jest bowiem pod tym względem doskonała, a skarbówka nie jest wyjątkiem.
Hanna Filipczyk, menedżer w Accreo Taxand, mówi, że jest prawdopodobne, że braki kadrowe spowodują raczej przewlekanie prowadzonych postępowań. Już teraz terminy przewidziane w Ordynacji podatkowej na ich przeprowadzenie są nader często przedłużane. Sytuacja może ulec pogorszeniu, zwłaszcza że skoro z początkiem tego roku zniesiono natychmiastową wykonalność decyzji nieostatecznych, prowadząc długo postępowanie, organ podatkowy II instancji nie ryzykuje zwykle narastania odsetek od kwot wpłaconych przez podatnika tytułem zaległości podatkowej, lecz faktycznie nienależnych.
- W związku z redukcją zasobów kadrowych i materialnych administracji skarbowej nie zmniejszy się skala prowadzonych kontroli. W obecnej sytuacji ekonomicznej państwo jest szczególnie zainteresowane wnikliwymi kontrolami rozliczeń podatników celem wykrycia wszelkich nieprawidłowości, które stanowią źródło ubytków wpływów budżetowych - podsumowuje Hanna Filipczyk.
Arkadiusz Michaliszyn, prawnik, partner w CMS Cameron McCenna, uważa, że dobrą stroną recesji jest czynnik mobilizujący, uwalniający tkwiący potencjał. Aparat fiskalny, jak każda inna biurokracja (i nie tylko ta publiczna, ale również prywatna), posiada wolne rezerwy intelektualne i kadrowe, których wykorzystaniem w czasie prosperity nikt się nie martwi. Jednak cyklicznie pojawiające się załamanie koniunktury wymusza grę na 100 proc. możliwości. Uczestnicy tej gry nie żyją w próżni, są świadomi zagrożeń zewnętrznych, w związku z czym bez buntu skłonni są do wyrzeczeń.
- Myślę, że urzędnicy skarbowi zaakceptują potrzebę oszczędności. Być może niektórzy z nich podniosą (i słusznie), że redukcjom w aparacie fiskalnym powinna towarzyszyć redukcja obowiązków fiskalnych, aby mniejsza liczba pracowników skarbowych mogła właściwie obsłużyć tą samą liczbę podatników - uważa Arkadiusz Michaliszyn.
Zatem wspomniany na wstępie czynnik mobilizujący powinien natchnąć parlamentarzystów do obiecanego od zawsze uproszczenia podatków.
- Jeżeli w końcu im się to uda, to nawet nie będę jako obywatel domagał się ograniczenia ich liczby - obiecuje Arkadiusz Michaliszyn.