Pomysł na obłożenie akcyzą słodkich gazowanych napojów bezalkoholowych nie jest nowy. Niektóre kraje już wcześniej wytoczyły walkę niezdrowym nawykom żywieniowym. Z różnym powodzeniem.
Na razie w Ministerstwie Finansów trwają dopiero przymiarki do nałożenia akcyzy na napoje gazowane. Chociaż resort oficjalnie ich nie potwierdza.
Dwa i pół roku temu „podatek tłuszczowy” wprowadziły Dania i Węgry. W założeniu miał być on sposobem na zwalczanie szkodliwych nawyków żywieniowych i przedłużenie średniej oczekiwanej długości życia obywateli. Rząd duński wycenił kilogram tłuszczów nasyconych na 16 koron (ok. 2,9 dolara) podatku.
Już rok później Duńczycy musieli przyznać się do porażki i daninę znieśli. Stwierdzono, że miała ona negatywny wpływ na ceny żywności i zagrażała rynkowi pracy w tym kraju. Decyzję Skandynawów pochwaliło nowozelandzkie stowarzyszenie producentów żywności i organizacji marketingowych, które uznało ją za dowód porażki idei rozwiązywania złożonych problemów społecznych sposobami fiskalnymi.
„Podatek tłuszczowy” nadal natomiast obowiązuje na Węgrzech. Nałożono go we wrześniu 2011 r. na żywność paczkowaną, chipsy i inne przekąski, słone i słodkie ciasteczka oraz napoje energetyzujące. Jego wysokość to 5 forintów od litra napoju, 250 forintów od litra napoju energetyzującego i 100–200 forintów od kilograma herbatników i ciast (1 euro to około 270 forintów).
We Francji w 2012 r. podniesiono o 300 proc. wysokość podatku na olej palmowy. Argumentowano, że winny jest on szkodliwych skutków zdrowotnych i środowiskowych (np. poprzez znaczące ogołocenie lasów).
W październiku 2013 r. daninę tłuszczową zatwierdził także Meksyk, gdzie sojusz w tej sprawie zawarły rząd i organizacja pozarządowa Władza Konsumentów. Dodatkowa danina objęła głównie napoje słodzone, a jej stawka to 0,08 dolara za litr. Zdobyte przez fiskusa pieniądze miałyby służyć założeniu w całym kraju źródełek wody pitnej.
Wojnę napojom gazowanym wydały także USA. Na razie są to lokalne, stanowe i federalne programy walki z otyłością. Administracja Baracka Obamy rozważała jednak nałożenie podatku na „śmieciowe jedzenie”.