Koalicja rządząca mogła bowiem rozgniewać zarówno przedsiębiorców z branży jak i młodzież kupującą zamienniki papierosów i innych tradycyjnych wyrobów tytoniowych. Czy zapłaciła za to cenę 1 czerwca, gdy poznaliśmy wynik wyborów i okazało się, że to najmłodsi wyborcy wybierali głosowanie na kandydatów deklarujących się jako wolnościowi? To zaś przełożyło się na wyniki wyborów prezydenckich. Nie jest to wykluczone. W jaki sposób do tego doszło? Tu musimy się cofnąć w czasie.

Mapa drogowa i zmiany podatku akcyzowego

Przypomnijmy, że cykliczne podwyżki stawek podatku akcyzowego od używek zapisane zostały jeszcze w nowelizacji z 29 października 2021 r. (Dz.U. z 2021 r., poz. 2313, Ustawa z dnia 29 października 2021 r. o zmianie ustawy o podatku akcyzowym oraz ustawy o zmianie ustawy o podatku akcyzowym oraz niektórych innych ustaw). Mapa drogowa podwyżek była uzgodniona z przedstawicielami branży, którzy uznali przedstawione rządowe argumenty. Założeniem, na które zgodziły się wszystkie strony było, że stawki podatku od wszystkich używek będą rosły co roku, aż do 2027 r., o 10 proc. Nowy rząd nieoczekiwanie zmienił jednak reguły i to tylko wobec jednej grupy używek – wyrobów tytoniowych. W nowelizacji z 18 października 2024 r. (sygn. Dz.U. z 2024 r., poz. 1681, Ustawa z dnia 18 października 2024 r. o zmianie ustawy o podatku akcyzowym) przesądzono, że podwyżki dla wyrobów tytoniowych będą znacząco wyższe niż pierwotnie planowane. Zmiany nie objęły przy tym alkoholu. Branża tytoniowa krytykowała ten ruch wskazując, że rządzący zerwali wypracowany z nią kompromis. Drastyczne podwyżki akcyzy, które weszły w życie od początku 2025 r. były jednak zaledwie początkiem krucjaty.

Wyższy podatek, wyższe ceny

Kolejnym krokiem była nowelizacja z 20 lutego tego roku (Dz.U. z 2025 r., poz. 340, Ustawa z dnia 20 lutego 2025 r. o zmianie ustawy o podatku akcyzowym, ustawy o zdrowiu publicznym oraz niektórych innych ustaw). Ustawodawca zdecydował się na opodatkowanie m.in. urządzeń do waporyzacji definiowanych jako „wielorazowe papierosy elektroniczne, podgrzewacze i urządzenia wielofunkcyjne”. Akcyza od każdego urządzenia wynosi 40 zł. Nowelizacja przewiduje również opodatkowanie saszetek nikotynowych i innych wyrobów nikotynowych i sankcyjne opodatkowanie płynu do jednorazowych papierosów elektronicznych (do zwykłej stawki podatku od płynu, która od 1 marca br. wynosi 0,96 zł za każdy mililitr, doliczane będzie 40 zł). Podwyżki nie weszły jeszcze oficjalnie w życie, bo urządzenia do waporyzacji zostaną opodatkowane od lipca br., a saszetki nikotynowe od sierpnia, choć sama nowelizacja obowiązuje zasadniczo już od kwietnia. Ustawodawca zdecydował się również na kontrowersyjne opodatkowanie zestawów części do urządzeń do waporyzacji według stawki 40 zł od zestawu. Na łamach DGP kilkukrotnie wskazywaliśmy już na związane z tym wątpliwości. Szybko jednak pojawiły się kolejne.

Zakazy zamiast podatku, w tle dyrektywa UE

Przedsiębiorcy przytłoczeni kolejnymi zmianami mogli sądzić, że taka właśnie jest rządowa strategia. Dąży on do podwyższenia cen produktów, aby stały się one mniej atrakcyjne dla kupujących. W takim scenariuszu budżet zazwyczaj nie zyskuje wpływów z akcyzy, które pierwotnie szacują projektodawcy i dodatkowo powstaje niebezpieczeństwo rozwoju szarej strefy. Rządzący są jednak tego świadomi. Przy każdej wprowadzanej podwyżce stawek akcyzy na używki podkreślane jest, że wpływy podatkowe to jedno, ale ważniejsze jest przekonywanie konsumentów do rezygnacji z nałogu. Słowem, to nie pieniądze z akcyzy są najważniejsze. Wpisuje się to również w słowa jakie jeszcze w 2021 r. wypowiedział Jarosław Neneman obecny wiceminister finansów odpowiedzialny za sprawy podatkowe. Oceniając inne rozwiązanie podatkowe wprowadzane przez poprzedni rząd podkreślił, że „Głupio jest powiedzieć, że wprowadzamy podatek, bo potrzebujemy pieniędzy, chociaż po to to robimy. Fajnie znaleźć jakieś inne uzasadnienia, bo to wtedy brzmi lepiej”. Słowem, budżet zyska na podwyżkach, ale najbardziej zyskają palacze którzy zrezygnują z nałogów. Tyle teoria, bo praktyka bywa bardziej skomplikowana.

Rząd równolegle do wprowadzanych obciążeń podatkowych zdecydował się bowiem na wdrożenie rozwiązań, które tym bardziej uderzą w spodziewane wpływy podatkowe. Chodzi o zakazy sprzedaży określonych wyrobów. Pierwszym krokiem stało się wprowadzenie zakazu sprzedaży podgrzewanych wyrobów tytoniowych o charakterystycznym aromacie, np. mentolowym czy owocowym, które powinno zniknąć z rynku od początku 2026 r. W tym przypadku było to wdrożenie dyrektywy delegowanej Komisji (UE) 2022/2100 z 29 czerwca 2022 r. zmieniającą dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/40/UE w odniesieniu do zniesienia niektórych zwolnień w przypadku podgrzewanych wyrobów tytoniowych. Tego kroku przedsiębiorcy mogli się spodziewać, bo Polska wdrażała dyrektywę jako ostatnia, z dużym opóźnieniem. Następnego kroku wielu z nich się jednak nie spodziewało.

Chodzi o wielokrotnie opisywaną przez nas nowelizację przepisów prozdrowotnych, którą Sejm przyjął 21 maja br. (nowelizacja jest obecnie na biurku Prezydenta). Przepisy zakładają m.in. zakaz sprzedaży saszetek nikotynowych przez internet i zakaz ich sprzedaży dzieciom oraz młodzieży poniżej 18 roku życia. Maksymalna zawartość nikotyny w saszetkach zostałaby ustalona na poziomie 20mg/g. Producenci i importerzy saszetek musieliby też zgłaszać informacje na temat swoich wyrobów do Prezesa Biura do spraw Substancji Chemicznych na co najmniej 6 miesięcy przed dniem ich wprowadzenia do obrotu. Na saszetkach nikotynowych znalazłyby się również ostrzeżenia zdrowotne „Ten wyrób szkodzi Twojemu zdrowiu i powoduje uzależnienie”. Dodajmy do tego obowiązujący zakaz dla snusów z art. 7 ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych zgodnie z którym „zabrania się produkcji i wprowadzania do obrotu tytoniu do stosowania doustnego”. Przypomnijmy, że jest to popularny głównie w Szwecji produkt zawierający tytoń umieszczany pod górną wargą, gdzie nikotyna i inne substancje chemiczne wchłaniane są przez błonę śluzową.

To nie koniec, jest nowelizacja

Nie jest to ostatni zakaz, który chcą wprowadzić rządzący. 11 czerwca opublikowany został bowiem projekt nowelizacji ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, który zakłada m.in. wprowadzenie całkowitego zakazu wprowadzania do obrotu jednorazowych papierosów elektronicznych niezależnie od tego czy zawierają one nikotynę. Kto złamie zakaz naraża się na karę grzywny w wysokości do 200 tys. zł, karę ograniczenia wolności lub obie kary łącznie. Rządzący zdecydowali więc, ze to zakazy najlepiej przyczynią się do zdrowia Polaków. Czy mają rację? O tym się dopiero przekonamy, ale jest to wątpliwe.

Jak przegrać wybory

Podsumowując: rząd najpierw zerwał wynegocjowany kilka lat temu kompromis z branżą przekonując, że chodzi o wyższe opodatkowanie używek na poziomie, który miał nie pomagać sprzedawcom w szarej strefie. Potem jednak jasno udowodnił, że nie chodziło wcale o wpływy budżetowe, a jedynym celem była polityka prozdrowotna. Czy jednak przedsiębiorcy, których głos został zignorowany kilkukrotnie (kompromis z 2021 r., ignorowanie uwag w trakcie konsultacji trzech opisanych projektów zmian ustaw) mogą zaufać rządzącym? Czy mogą to zrobić konsumenci?

Pamiętajmy, że rząd zdecydował się wprowadzać opisane zakazy bez polityki edukacyjnej, która uświadomiłaby Polakom co w ogóle będzie ich przedmiotem czy też jakie wyroby obejmą podwyższone podatki. Społeczeństwo nie rozumie czym są poszczególne produkty nikotynowe i czym się od siebie różnią. Dowodem tego jest dyskusja, która odbyła się po tym, gdy prezydent elekt zażył snusa (lub też według innej wersji zwykłą gumę nikotynową) na wizji. Niewielka jest też świadomość tego jak bardzo popularne są tytoniowe i nikotynowe zamienniki wyrobów tradycyjnych, zarówno wśród młodzieży, jak i niewiele starszych mieszkańców wielkich miast. Czy proste zakazanie im zażywania ulubionego produktu, który i tak będą mogli nabyć w „szarej strefie”, np. dzięki dobrodziejstwu internetu jest aby na pewno dobrą drogą? Czy wyborca, który w naturalny sposób ciąży do ruchów wolnościowych uwierzy obietnicom polityków, którzy tak mocno ingerują w jego wybory zdrowotne? Czy państwo, najpierw wprowadzające wyższy podatek od wyrobów, które następnie chce zakazywać jest wiarygodne dla wielu z tych osób? Czy kompleksowy atak na całą branżę vapingową, a nie poszczególne produkty (np. wyłącznie jednorazowe papierosy elektroniczne) ma szansę osiągnąć zakładane cele? Te pytania padają coraz częściej po wyborach, a czasu na odpowiedź jest coraz mniej dla liderów liberalnego centrum.

Opinia

Profesor Konrad Raczkowski, dyrektor Centrum Gospodarki Światowej oraz Instytutu Ekonomii i Finansów UKSW

Przegrają przedsiębiorcy i ich klienci, wygra „szara strefa”

Wprowadzane przez rząd zmiany w akcyzie oraz ograniczenia sprzedaży legalnych wyrobów nikotynowych wpisują się wprawdzie w deklarowaną politykę „prozdrowotną", jednak w praktyce przyniosą odwrotny skutek –spadek legalnych wpływów podatkowych i wzrost udziału szarej strefy. Pamiętajmy, że podwyżki akcyzy na używki już wcześniej prowadziły do zaniżania prognozowanych dochodów. Jednocześnie rozwijał się nielegalny rynek, który według danych Krajowej Administracji Skarbowej i branży tytoniowej odpowiada już za ok. 10 proc. konsumpcji papierosów w Polsce. Oczywistym jest też, że dalsze zakazy nie tylko osłabią konkurencyjność legalnych firm, ale również zwiększą atrakcyjność rynku nielegalnego, na którym nie obowiązują żadne normy czy limity. Dla porównania, w Szwecji, która stosuje wyjątek od unijnej dyrektywy w sprawie wyrobów tytoniowych, snusy są legalne i udział rynku nielegalnego jest marginalny. W Polsce obrót nimi jest zakazany, co nie przeszkadza w zakupie snusa – tyle że poza kontrolą państwa. Pod pretekstem walki o zdrowie publiczne rząd stawia więc legalnych producentów i sprzedawców w coraz trudniejszej sytuacji, zmuszając ich do ograniczania działalności lub podnoszenia cen, które i tak już rosną. Stracą na tym również konsumenci, którzy będą zmuszeni szukać tańszych (czytaj: nielegalnych) alternatyw, a te nielegalne będą zagrożeniem dla ich zdrowia.