Ministerstwo Finansów chce podnieść akcyzę na alkohol – w przyszłym roku o 10 proc., a w każdym z kolejnych sześciu lat o kolejne 5 proc. W tej chwili nad projektem pracuje Senat, a z badań wynika, że aż 59 proc. Polaków bierze pod uwagę kupowanie po podwyżce trunków poza legalnym obrotem, czyli potencjalnie groźnych dla zdrowia i życia. Eksperci i przedstawiciele branży wskazują też na wątpliwe korzyści z podatkowej zmiany dla budżetu państwa

Nowelizacja ustawy o podatku akcyzowym autorstwa Ministerstwa Finansów trafiła do Senatu. W środę nad jej kształtem pochyliła się Komisja Budżetu i Finansów Publicznych. Choć wiceminister finansów Jan Sarnowski zapewniał, że „cel ustawy jest prozdrowotny”, powołując się na OECD i WHO, eksperci i przedstawiciele branży wykazali, że motywacją do planowanej drastycznej podwyżki na alkohol i papierosy są wyłącznie kwestie fiskalne, a i one mogą nie przynieść oczekiwanych efektów ze względu na wadliwe założenia projektu.
– Naszym zdaniem ustawa nie spełnia warunku ograniczenia dostępności. Uważamy, że to zawartość alkoholu powinna być podstawą do uznania akcyzy jako mechanizmu prozdrowotnego. Dzisiaj musimy promować zachowania i produkty mniej szkodliwe – zauważył Andrzej Fal z Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego. Podkreślił, że to tanie piwo najczęściej inicjuje kontakt młodych ludzi z alkoholem.
Krzysztof Brzózka, były dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, reprezentujący podczas posiedzenia Mazowiecki Związek Stowarzyszeń Abstynenckich, mówił wprost, że należy odejść od systemu naliczania akcyzy w tzw. stopniach Plato i przejść na system naliczania akcyzy od zawartości czystego alkoholu.
– Liczenie podatku akcyzowego od stopni Plato tylko pogłębia istniejące patologie. Podatek akcyzowy powinien być naliczany od zawartości alkoholu – mówił Brzózka.
Tłumaczył, że dzisiejszy system sprzyja większej dostępności piwa, co w konsekwencji powoduje, że coraz więcej Polaków nadużywa alkoholu. – Powstają piwa o niskiej zawartości Plato, niskiej jakości i wysokiej zawartości alkoholu. Może tu dochodzić do manipulacji – przekonywał.
Opinii o „prozdrowotnym” charakterze ustawy, na który to argument powołuje się Ministerstwo Finansów, nie podzielają także przedstawiciele branży. – Od dawna zabiegamy, aby akcyza była naliczana od zawartości alkoholu. Dziwię się ministerstwu, że nie idzie tą drogą. Podwyżka piwa o 6 gr nie będzie miała żadnego wpływu na wybory Polaków, natomiast będzie miała wpływ na budżet państwa. Cel tej ustawy jest wyłącznie fiskalny – mówił w Senacie Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.
Andrzej Szumowski, prezes Stowarzyszenia Polska Wódka, przytoczył liczby i ostrzegał przed niekontrolowanym rozrostem czarnego rynku obrotu alkoholem, co może stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia Polaków. – Przeprowadziliśmy badanie, z którego wynika, że zdecydowana większość respondentów jest przeciwna wprowadzeniu podwyżki akcyzy w proponowanej skali, a 59 proc. respondentów rozważa zakup alkoholu na czarnym rynku – wyliczał Szumowski. Przypomniał także, że obecnie 69 proc. wpływów z akcyzy od alkoholu pochodzi z branży spirytusowej, a jedynie 28 proc. z branży piwnej, tymczasem udział w rynku w przeliczeniu na czysty alkohol kształtuje się w proporcjach: 55 proc. – branża piwna, a jedynie 38 proc. – spirytusowa.
Uwagi do ustawy miało także biuro legislacyjne Senatu, które wskazało, że zapisany w ustawie okres vacatio legis jest niekonstytucyjny – nowe przepisy mają wejść w życie 1 stycznia 2022 r.
GRK
___________________________________________________

Potrzebne są przemyślane zmiany cywilizujące akcyzę

Witold Włodarczyk, prezes Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy / foto: materiały prasowe
Modernizacja systemu opodatkowania wyrobów alkoholowych jest konieczna – nie ma co do tego wątpliwości. Jeśli jednak naprawdę chcemy zadbać o zdrowie Polaków, warto pochylić się nad jej kształtem i całościowo zreformować system naliczania akcyzy na alkohol, zamiast iść na skróty i podnosić stawkę podatku na wszystkie rodzaje trunków na jednym poziomie.
Branża spirytusowa rozumie potrzeby budżetu państwa, dlatego jesteśmy otwarci na rozmowę o planowanej podwyżce na alkohol w 2022 r., jednak nie – jak zakłada zaproponowana przez resort finansów ustawa – o 10 proc., tylko o 5 proc.
Po przeanalizowaniu projektu stwierdzamy też z całą stanowczością, że kroczące podwyżki zaplanowane na lata 2023–2027 to cios wymierzony nie tylko w branżę, ale przede wszystkim w zdrowie Polaków, a przecież ustawodawca podkreśla, że podniesienie podatku akcyzowego ma mieć cel prozdrowotny.
Z naszych wyliczeń wynika, że na przestrzeni najbliższych sześciu lat akcyza na alkohol wzrośnie o 40–45 proc., co oznacza, że w niedługim czasie butelka najtańszej wódki będzie kosztowała nawet 50 zł. Efekt? Łatwo można to sobie wyobrazić – najubożsi konsumenci przeniosą się na czarny rynek obrotu wyrobami alkoholowymi. Koszty tej niebezpiecznej sytuacji poniesienie oczywiście Narodowy Fundusz Zdrowia, czyli de facto państwo polskie. Gdzie zatem obiecywane korzyści dla budżetu? Od wielu lat stoimy na stanowisku, że realne korzyści przynieść mogłoby wyłącznie ujednolicenie systemu naliczania akcyzy na różne gatunki alkoholi, tj. na piwo i wyroby spirytusowe. Z danych PARPA wynika, że aż 55 proc. etanolu, który trafia do organizmu statystycznego Polaka, pochodzi z piwa, a to właśnie ten sektor branży płaci najniższe podatki. Naliczanie akcyzy od zawartości czystego alkoholu mogłoby wnieść do kasy państwa na przestrzeni dekady nawet 40 mld zł. Dla takich korzyści warto pochylić się nad szerszą reformą akcyzową na wyroby alkoholowe i do tego zachęcamy rządzących.