Jedni zachowawczo zamierzają płacić, inni liczą na odpowiednio duży zysk, jeszcze inni – na interwencję resortu – tak można podsumować sytuację w szpitalach po wejściu w życie przepisów o CIT. Jest też obawa, że podatek wpłynie na to, czy obejmie je przymusowa restrukturyzacja.
Jedni zachowawczo zamierzają płacić, inni liczą na odpowiednio duży zysk, jeszcze inni – na interwencję resortu – tak można podsumować sytuację w szpitalach po wejściu w życie przepisów o CIT. Jest też obawa, że podatek wpłynie na to, czy obejmie je przymusowa restrukturyzacja.
Od 1 stycznia obowiązują nowe przepisy podatkowe w ramach Polskiego Ładu. Znowelizowana ustawa o podatku dochodowym od osób prawnych (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1800 ze zm.) wprowadziła mechanizm tzw. minimalnego CIT. Zgodnie z art. 24ca ustawy o CIT, jeśli spółka poniosła stratę bądź uzyskała zysk poniżej 1 proc. przychodu, będzie musiała zapłacić 10 proc. podatku.
W zamyśle przepis miał ograniczyć wyprowadzanie nieopodatkowanego zysku z kraju przez międzynarodowe korporacje. Jednak, jak informowaliśmy (m.in. w tekście „Minimalny CIT uderzy rykoszetem w usługi publiczne”, DGP nr 22/2022), podmiotów, które okazały się objęte tą regulacją, jest znacznie więcej. Wśród nich znalazły się również placówki, których znaczna część od lat wykazuje rokrocznie stratę - szpitale.
Czy i kto ma zapłacić?
Od wejścia w życie tych przepisów zarządzający placówkami medycznymi zastanawiają się, czy brak wyłączenia szpitali z mechanizmu uiszczania minimalnego CIT to „błąd przy pracy”, który należy zignorować, czy realny obowiązek fiskalny. Tym bardziej że - jak wskazuje Bogumił Kurowski ze Szpitala Powiatowego w Nowym Mieście Lubawskim sp. z o.o. - zgodnie z pierwszymi opracowaniami podmioty lecznicze miały nie być nim objęte.
Tymczasem - jak wskazuje Związek Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego (ZSPWŚ) - przy ostatecznej wersji przepisów pominięto, że znaczna część podmiotów leczniczych jest prowadzona w formie spółek kapitałowych, głównie spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Spółki te w przeważającej większości udzielają świadczeń finansowanych ze środków publicznych na podstawie umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Rzeczywiście zgodnie z danymi Ministerstwa Zdrowia na koniec 2020 r. ok. 23 proc. podmiotów szpitalnych było zorganizowanych w formie spółek. Oznacza to, że jeśli nie osiągną zysku powyżej 1 proc. przychodu (co - jak podkreślają nasi rozmówcy - przy aktualnym poziomie finansowania, wzroście kosztów mediów, podwyżek dla personelu i ciągłego nadrabiania kontraktów za ubiegłe lata może nie być łatwe), będą zobowiązane płacić. I to sporo, bo według Władysława Perchaluka, prezesa ZSPWŚ, w przypadku placówek zrzeszonych w tej organizacji są to kwoty ok. 500 tys. rocznie.
Sytuacja szpitali - spółek jest najpoważniejsza, jednak wątpliwości pojawiają się również w przypadku samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej (SP ZOZ), a tych w systemie jest zdecydowanie więcej (prawie 75 proc.). - Tak naprawdę nie wiemy, jaką strategię przyjąć w przypadku SP ZOZ-ów. Za każdym razem, gdy zmienia się prawo podatkowe w zakresie CIT, a autor przepisu zapomni wyłączyć z regulacji tę formę działalności, to pojawiają się pytania, czy aby na pewno przepisy nie dotyczą również ich - wskazuje Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich.
Zachować ostrożność czy pójść na całość?
Na ten moment szpitale przyjmują różne strategie. Część planuje w 2022 r. skupić się na tym, by jednak przekroczyć 1 proc. przychodu. Zdecydowana większość liczy jednak na zajęcie oficjalnego stanowiska przez resort finansów. Wnioski o interpretację przepisów w odniesieniu do placówek leczniczych składają kolejne instytucje. Jednak, jak wskazuje Marek Wójcik, oficjalne stanowisko resortu może nie załatwić sprawy. - Najlepiej, jeśli tworzy się przejrzyste przepisy, ale na ten moment jest niestety inaczej. Natomiast w przypadku prawa podatkowego, ze względu na unikatową sytuację każdego podmiotu, lepszym rozwiązaniem wydaje się jednak uzyskanie interpretacji indywidualnej. A to niestety trochę trwa - podkreśla.
Związek Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego poszedł o krok dalej i wystąpił na początku tygodnia do ministra finansów o zmianę przepisów i jednoznaczne wyłączenie z nich podmiotów leczniczych, które udzielają świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
Co można zrobić do czasu uzyskania jakichś wytycznych? Tutaj również są przyjmowane różne rozwiązania. Część dyrektorów postanowiła, że zaryzykują i nie będą płacić. Dominuje jednak tzw. strategia ostrożnościowa. - W sytuacji takiej niejasności mamy właściwie jedno „bezpieczne” rozwiązanie: dążyć do uzyskania interpretacji indywidualnej, płacić (i płakać) oraz ewentualnie dochodzić zwrotu wpłaconych należności, jeśli będzie taka możliwość - podkreśla Marek Wójcik.
Stawką upadłość albo zła cenzurka
Co jednak, jeśli okaże się, że obowiązek zapłaty minimalnego CIT przez podmioty lecznicze się utrzyma? Pojawiają się głosy, że wraz z nałożeniem obowiązku uiszczania tak dużej daniny należy się liczyć z ogłoszeniem upadłości części z nich. Choć zdarzają się i tacy, którzy ironiczne argumentują, że obecna sytuacja związana ze wzrostem kosztów prowadzenia działalności jest na tyle zła, że nawet minimalny CIT będzie miał znaczenia.
Warto jednak pamiętać, że jest planowana duża reforma szpitali i restrukturyzacja części z nich. Przygotowany przez resort zdrowia projekt ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa zakłada, że zostaną one podzielone na kategorie w zależności od ich sytuacji finansowej - od najlepszej A do najgorszej D, przy czym kategorie C i D będą musiały wdrożyć plan naprawczy nadzorowany przez rządową Agencję Rozwoju Szpitali. Oznacza to zatem częściową utratę autonomii przez placówkę i jej organ założycielski. - Mając na uwadze widmo zapłaty tak ogromnych środków, dodając do tego wejście w życie ustawy o modernizacji szpitalnictwa i mechanizmu przypisywania ocen konkretnym jednostkom, można się spodziewać, że te, które do tej pory radziły sobie bardzo dobrze, automatycznie spadną do niższych kategorii - podkreśla Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali.
Przedstawiciele ZSPWŚ zwracają uwagę, że podatek minimalny stanowi pewnego rodzaju karę za nierentowność. Będzie bowiem obciążał finansowo te podmioty bardziej niż podatek dochodowy w przypadku rentowności niewiele przekraczającej 1 proc. A to ich zdaniem stoi w jawnej sprzeczności z zasadami sprawiedliwości społecznej.
Resort finansów nie odpowiedział na nasze pytania o to, jak ustosunkuje się do tych apeli.
/>
Współpraca Katarzyna Nocuń
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama