Organy, które miały zacząć działać od 2009 r., by m.in. monitorować i nadzorować sprawozdawczość finansową w spółkach, podjęły swoje zadania określone w przepisach. Cel ustawy, czyli poprawa jakości nadzoru nad procesem sprawozdawczości i ryzykiem, został spełniony - mówi Ewa Jakubczyk-Cały, biegły rewident, prezes PKF Consult.
Wybór biegłego rewidenta w tzw. podmiotach zainteresowania publicznego, np. spółkach giełdowych, rekomenduje komitet audytu działający w ramach rady nadzorczej. Wynika to z ustawy o biegłych rewidentach i ich samorządzie (Dz.U. z 2009 r. nr 77, poz. 649 z późn. zm.). Czy tak właśnie jest w praktyce?
Przepisy dotyczące komitetów audytu funkcjonują dopiero od trzech lat. I od tego czasu wiele się zmieniło. Teraz rady nadzorcze, w tym komitety audytu, większą niż kiedyś wagę przywiązują do wyboru biegłego rewidenta. Zgodnie z ustawą o rachunkowości (t.j. Dz.U. z 2009 r. nr 152, poz. 1223 z późn. zm.), audytora wybiera walne zgromadzenie, a jeżeli przewiduje to statut spółki, to rada nadzorcza – po otrzymaniu rekomendacji komitetu audytu. Kilka lat temu praktyka była inna, organy te formułowały jedynie ostateczny dokument, natomiast rekomendacje dawał zarząd. Oznacza to, że wbrew przepisom w praktyce to właśnie zarząd w wielu przypadkach dokonywał wyboru.
Czy ta zmiana podejścia była związana z wprowadzeniem do ustawy o rachunkowości art. 4a, który mówi o współodpowiedzialności organów nadzorczych za sprawozdania?
Na pewno to uświadomiło wszystkim, że taka odpowiedzialność istnieje. Przepis ten wzbudził wiele kontrowersji. Zastanawiano się np., czy w związku z tym politykę rachunkowości powinna zatwierdzać rada nadzorcza. Sądzono, że przepis ten stwarza większe wymagania wobec organów nadzorczych. Ale czy na pewno?
W kodeksie spółek handlowych określone są zadania tego organu. Zalicza się do nich ocenę sprawozdania finansowego, sprawowanie nadzoru nad całokształtem działalności i rekomendację podziału wyniku finansowego. Przepisy kodeksu spółek handlowych i ustawy o biegłych rewidentach w zakresie zadań komitetu audytu wzajemnie się uzupełniają. Przed ustanowieniem przepisów dotyczących komitetu audytu organy nadzorcze nie podchodziły do obowiązków sprawozdawczych tak poważnie – czasami ograniczając się do cytowania w raporcie z oceny sprawozdania finansowego wyłącznie wniosków biegłego rewidenta. Dopiero ustawa o biegłych rewidentach uświadomiła, jak te obowiązki powinny być spełniane, w tym m.in. przez monitorowanie całego procesu sprawozdawczości finansowej, rewizji finansowej, zarządzania ryzykiem, systemu kontroli i audytu wewnętrznego.
Czy coś się zmieniło oprócz podejścia do wyboru biegłego rewidenta?
Widać znaczącą poprawę jakości sprawozdań. To zasługa tego, że komitety audytu podjęły swoje zadania określone w ustawie. Zgodnie z przepisami w jego składzie powinna być jedna osoba z kwalifikacjami z zakresu rachunkowości albo rewizji finansowej. Są oczywiście niechlubne przypadki, ale w większości sytuacji można powiedzieć, że cel ustawy, czyli poprawa jakości nadzoru nad procesem sprawozdawczości i ryzykiem, został spełniony. Wdrożone w latach 2010 i 2011 w wielu jednostkach procedury powodują, że stale podnosi się jakość sprawozdawczości, co dopiero teraz staje się widoczne.
Dlaczego?
Zgodnie z ustawą o biegłych rewidentach komitety audytu miały być powołane do 6 grudnia 2009 r. Większość spółek, które chciały utworzyć ten organ, zrobiła to dopiero podczas walnego zgromadzenia zatwierdzającego sprawozdanie finansowe za 2009 r., tj. w kwietniu lub maju 2010 r. W 2010 r. dopiero więc uczono się funkcji komitetu. Z kolei 2011 r. był okresem, w którym zaczęto realizować konkretne działania. Dlatego też, patrząc na już zatwierdzone w 2012 r. sprawozdania za 2011 r., można ocenić, że ich poziom i jakość nadzoru nad procesem ich tworzenia były coraz lepsze. Wynika to z tego, że członkowie komitetu interesują się procesem tworzenia sprawozdań. Jako audytor posiadam informacje od służb finansowo-księgowych, że dostają pytania od komitetu audytu dotyczące np. sposobu wyceny. Oznacza to, że sprawowana jest kontrola, która wymusza podniesienie jakości.
Niestety, przepisy umożliwiają odstąpienie od tworzenia komitetu audytu, gdy rada nadzorcza składa się z maksimum 5 osób. Wiele spółek się na to zdecydowało. W tych przypadkach nie ma tak szybkiej poprawy jakości, jak w tych spółkach, w których ten organ jest.
Czy spółki giełdowe, w których uniknięto tworzenia komitetów, mają świadomość, że ich obowiązki musi wypełnić rada nadzorcza?
Myślę, że w wielu przypadkach mają. Pytanie tylko, dlaczego nie chcą ich wykonywać. Może dlatego, że są to spółki średnie, które nie mają nawyków korporacyjnych kontaktowania się z inwestorem w sposób transparentny. Mają też dużo mniej akcjonariuszy. Uważam, że w stosunku do wszystkich spółek publicznych powinien być wymóg posiadania komitetu, w skład którego wchodzi choć jedna osoba kompetentna w rachunkowości lub rewizji finansowej.
Czy oprócz tego potrzebne są kolejne zmiany w przepisach, które będą wspierały nadzór nad sprawozdawczością finansową?
Warto wprowadzić drobne zmiany, które zlikwidują nieścisłości – przykładowo dotyczące kryteriów kompetencji w dziedzinie rachunkowości i rewizji finansowej. Warto też wykształcić praktykę, aby osoba kandydująca do komitetu audytu podpisywała oświadczenie potwierdzające jej kompetencje. W przypadku powstania jakiegoś problemu taka osoba powinna przyjąć odpowiedzialność za realizację swoich obowiązków w zakresie nadzoru nad sprawozdawczością.
Bardziej niż zmiana przepisów potrzebne jest jednak egzekwowanie od członków organów nadzorczych właściwej realizacji obowiązków już nałożonych przepisami prawa.