CLAUS RETSCHITZEGGER - Przepisy o grach hazardowych dyskryminują firmy zagraniczne. Przedsiębiorcy z innych krajów po zmianie naszych przepisów chętnie ulokują w Polsce kapitał.
Od roku w Polsce obowiązują nowe zasady działania firm e-bukmacherskich. Jak te regulacje odbierają firmy zagraniczne?
Kasyna internetowe i poker pozostawione są w rękach państwowego monopolisty. Zagranicznych operatorów nieprowadzących działalności na terenie Polski stawia się w niewygodnej sytuacji w porównaniu z operatorami mającymi swoje siedziby w kraju. Ustawa wprowadza zasadę, że przepływ informacji, m.in. proces oddania zakładu pomiędzy operatorem a polską instytucją nadzorującą musi się odbywać przez przedsiębiorstwo zarejestrowane w Polsce. Zasada ta oznacza dla nas konieczność poniesienia dużych kosztów i znaczne obniżenie rentowności naszych usług.
A co ze stawkami podatku?
Stawki podatkowe są bardzo wysokie. Działalność e-bukmachera została ograniczona, a wręcz uniemożliwiona.
Czego firmy oczekują od polskiego ustawodawcy?
Wiele fragmentów ustawy można by zmienić tak, aby była ona bardziej sprawiedliwa.
Czy macie państwo jakieś pomysły w tym zakresie?
Zmianą w dobrym kierunku byłoby wprowadzenie licencji na wszystkie produkty. Mogłaby ona dotyczyć, oprócz zakładów sportowych również kasyna internetowe czy pokera. Chętnie znaleźlibyśmy się w posiadaniu takiej licencji na hazard w Polsce i odprowadzalibyśmy podatki do budżetu. Warunki jej uzyskania muszą być jednak fair i nie mogą faworyzować konkretnych podmiotów. Nie powinien również obowiązywać zakaz reklamy.
Dlaczego?
To znacznie ogranicza nie tylko naszą działalność, ale i wpływy z podatków od reklamobiorców i firm, które sponsorujemy.
Czy jeszcze jakieś zmiany byłyby konieczne?
Tak. Niezrozumiały jest dla nas obowiązek posiadania filii lub przedstawicielstwa firmy w Polsce, dlatego powinien on zostać zniesiony. Co ciekawe ustawa hazardowa nie wprowadziła zakazu działania części urządzeń rozrywkowych. Mogą one działać przez okres przejściowy, do czasu wygaśnięcia zezwoleń. Branża i-gamingu nie dostała takiego okresu przejściowego na wygaśnięcie podpisanych wcześniej umów.
Czy inne rozwiązania obowiązują np. w Unii?
Jako firma e-bukmacherska posiadamy np. ważną licencję wydaną na Malcie na prowadzenie hazardu i zakładów sportowych. Licencja ta umożliwia firmie oferowanie usług i ich reklamę do czasu aż będzie obowiązywać prawo, które tego zabroni i jednocześnie będzie zgodne z unijnymi regulacjami. To nie jest jednak przypadek Polski. Nowe prawo hazardowe obecnie nie powinno być stosowane, gdyż zostało zakwestionowane przez Komisję Europejską. W przypadku Polski mamy też do czynienia z wywieraniem presji przez urzędy wobec potencjalnych partnerów, by nie współpracowali z zagranicznymi operatorami e-gamblingu. Przepisy uwzględniają kary finansowe, co odstrasza kluby i organizatorów imprez sportowych. To w dużym stopniu utrudnia nam znalezienie partnerów.
Czy chcielibyście państwo prowadzić biznes w Polsce?
Obecnie możliwość inwestowania w Polsce przez firmy z branży i-gamingu jest ograniczona, gdyż nie ma obszaru na kooperację w zakresie reklamy. Polski budżet, cała gospodarka i przede wszystkim sport tracą przez to dużo pieniędzy.
Czy z naszymi regulacjami wypadamy „blado” na tle innych krajów z UE?
Polskie ustawodawstwo odbiega od europejskich standardów. Unia chce zliberalizować przepisy dotyczące branży i-gamingu. Komisja Europejska uznała polskie prawo hazardowe za niezgodne z prawem UE. Rząd Polski został zobligowany do dokonania takich zmian, by zagraniczni operatorzy nie byli stawiani w gorszej pozycji niż krajowi. W całej Europie orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE skutkuje liberalizacją rynków i zasad na nich panujących. Unia w ten sposób walczy z regionalnymi monopolistami. Kraje takie jak Francja, Włochy czy Dania już otworzyły swój rynek dla operatorów prywatnych. Hiszpania, Rumunia, Bułgaria, Grecja czy Niemcy właśnie likwidują państwowe monopole i otwierają swoje rynki.
Polska planuje zaostrzyć przepisy wobec indywidualnych graczy i użytkowników zagranicznych serwisów bukmacherskich.
Dziwi nas ten fakt, bo oznacza to skupienie się na wyciąganiu konsekwencji od Polaków, którzy dla rozrywki postawią kilka złotych na swoją ulubioną drużynę.