AGATA SZYMBORSKA-SUTTON o finansowaniu działalności - Banki – mimo że oficjalnie tego nie potwierdzają – uzależniają udzielenie kredytu przedsiębiorcy od jego sposobu rozliczeń podatkowych. Największe szanse na kredyt mają przedsiębiorcy prowadzący księgę podatkową. A najmniejsze rozliczający się według karty podatkowej.
ROZMOWA
EWA MATYSZEWSKA:
Banki deklarują, że udzielają kredytów hipotecznych wszystkim przedsiębiorcom, zarówno tym, którzy rozliczają firmę przy pomocy księgi przychodów i rozchodów, jak i tym, którzy wybrali ryczałt ewidencjonowany lub kartę podatkową. Jak jest w praktyce?
AGATA SZYMBORSKA-SUTTON*:
Spośród 15 banków, które odpowiedziały na ankietę Tax Care, tylko Raiffeisen Bank przyznał, że nie bierze pod uwagę firmowych dochodów z ryczałtu lub karty.
Jaki przedsiębiorca może więc liczyć na kredyt?
Największe szanse na kredyt mają firmy rozliczające się według księgi podatkowej. Przy wyliczaniu zdolności kredytowej banki biorą pod uwagę dochód z rocznego PIT. Przy czym większe problemy mogą mieć przedsiębiorcy, którzy mają wysokie koszty uzyskania przychodu, a tym samym – niższy dochód i gorszą zdolność kredytową. W przypadku pełnej księgowości, dotyczącej spółek, sytuacja wygląda podobnie, jak przy księdze podatkowej – liczy się głównie dochód.
A w jakiej sytuacji są ryczałtowcy?
W nieco gorszej. Teoretycznie banki biorą pod uwagę – podobnie jak przy księdze podatkowej – dochód z rocznego PIT. W praktyce jednak nie uwzględniają 100 proc. tego dochodu. Przy wyliczaniu zdolności kredytowej każda z instytucji finansowych stosuje własne wzory – np. w PKO Banku Hipotecznym dochód z ryczałtu określa się jako 50 proc. przychodu wykazanego w PIT-28 po pomniejszeniu o zapłacone składki na ubezpieczenia społeczne i zryczałtowany podatek dochodowy.
To przedsiębiorcy rozliczający się na zasadzie karty podatkowej w ogóle nie dostaną kredytu?
Rzeczywiście najbardziej problematyczna, jeśli chodzi o wyliczanie zdolności kredytowej, jest karta podatkowa. W tym przypadku banki mnożą przez określoną liczbę tzw. wymiar karty, czyli stałą kwotę podatku płaconą co miesiąc przez przedsiębiorcę. Stawki te są uzależnione przede wszystkim od rodzaju działalności oraz liczby mieszkańców miejscowości, w której działa firma. I są najczęściej niezbyt wysokie (np. dla usług stolarskich w miejscowości do 5 tys. mieszkańców wynoszą niespełna 300 zł, a dla fryzjerów w miastach do 50 tys. mieszkańców, zatrudniających pracowników, ok. 400 zł). Zatem języczkiem u wagi staje się wspomniany mnożnik. Jeśli jest on zbyt niski, może się okazać, że przedsiębiorca nie ma zdolności kredytowej. Z danych Tax Care wynika, że najwyższą wielokrotność wymiaru karty podatkowej stosują Getin Noble Bank, mBank, Multibank (9-krotność) oraz Bank Pocztowy (8-krotność). Najsłabiej wypada Pekao Bank Hipoteczny (4-krotność), ale trudno powiedzieć, czy jest w tym odosobniony – większość przepytywanych przez nas banków nie podała dokładnych przeliczników. A tym samym należy mniemać, że nie mają się czym chwalić.
Czy czas prowadzenia firmy też wpływa na zdolność kredytową?
W niektórych bankach od formy prowadzonej księgowości zależy, jak szybko od momentu rozpoczęcia działalności firma może starać się o kredyt. Na przykład w PKO BP przedsiębiorcy rozliczający się za pomocą księgi przychodów i rozchodów muszą działać na rynku przynajmniej pół roku, natomiast od osób rozliczających się z fiskusem według karty podatkowej bank wymaga minimum rocznego stażu.
*Agata Szymborska-Sutton
analityk Tax Care, firmy zajmującej się obsługą księgowo-finansową małych przedsiębiorstw