Rozmawiamy z RAFAŁEM OLESIŃSKIM, adwokatem - Kryzys zwiększa ryzyko utraty płynności firmy. Zarządy spółek łatwo mogą wpaść w pułapkę, kredytując działalność niewpłaconym na czas podatkiem. To prosta droga do upadłości i przeniesienia odpowiedzialności za długi podatkowe na zarząd.
ROZMOWA
● Czego powinny obawiać się osoby zarządzające spółkami w dobie kryzysu?
– Kryzys powoduje zwiększone ryzyko utraty płynności, w konsekwencji powstanie zaległości we wpłatach podatków. Innym niebezpieczeństwem jest upadłość. Zaistnienie przesłanek do upadłości spółki może nastąpić nagle i niespodziewanie, wskutek realizacji np. opcji walutowej, wypowiedzenia umowy kredytowej, upadłości dużego kontrahenta. Bywa także, że zarządy wpadają w pułapkę, uznając, że niewypłacalność jest przejściowa, albo co gorsza, kredytując spółki np. VAT, którego nie płacą w terminie.
● Czy można wyłączyć odpowiedzialność za dług spółki?
– Nie istnieje możliwość formalnego wyłączenia odpowiedzialności poprzez np. umowę czy regulamin zarządu. Jest to w praktyce trudne nawet w przypadku dołożenia należytej staranności członka zarządu. Z reguły decyzje o odpowiedzialności są doręczane kilka lat po powstaniu zaległości, dostęp do dokumentacji jest ograniczony lub niemożliwy, ciężar dowodu leży po stronie odpowiedzialnego. Decyzje są wydawane w oparciu o schemat: zaległość, nieściągalność, decyzja. Organy podatkowe wydają decyzje automatycznie, a postępowanie sprowadza się często do jednego ogólnego wezwania. Część decyzji jest doręczana tuż przed terminem przedawnienia, z naruszeniem wszelkich norm procedury w zakresie ustalania stanu faktycznego.
● Jak się więc uchronić przed odpowiedzialnością?
– Osoba odpowiedzialna musi wykazać, że we właściwym czasie zgłoszono wniosek o ogłoszenie upadłości, wszczęto postępowanie układowe albo niezgłoszenie wniosku lub niewszczęcie postępowania nie jest przez nią zawinione. Każdy członek zarządu, który chce uniknąć odpowiedzialności za podatki spółki, musi mieć możliwość przedłożenia w postępowaniu dowodów wskazujących na brak przesłanek odpowiedzialności. W praktyce dotyczy to też zabezpieczenia dokumentów. Ze względu na potencjalny konflikt interesów, ale także upływ czasu, nie można przy tym liczyć na pomoc innych członków zarządu czy też syndyka. W postępowaniu należy odtworzyć sytuację spółki z okresu, który ocenia właściwy organ. Z reguły ta sytuacja ulega pogorszeniu z upływem czasu i działa to oczywiście na niekorzyść osoby odpowiedzialnej.
● Właściwy czas na złożenie wniosku o upadłość to pojęcie dość enigmatyczne.
– To najtrudniejszy problem praktyczny. Wprawdzie przepisy prawa upadłościowego i naprawczego wskazują na termin dwutygodniowy od momentu wystąpienia niewypłacalności. Jednak to właśnie ustalenie tego momentu i podstawy dla ustalenia przesłanek upadłości rodzą największe wątpliwości. Skoro niewypłacalność następuje, gdy zobowiązania przekroczą wartość majątku, nawet wówczas, gdy na bieżąco te zobowiązania się wykonuje, to wystarczy np. istotna zmiana kursu walut czy wartości zapasów, aby formalnie wystąpiła niewypłacalność.



● Jakie to może rodzić konsekwencje?
– Problem w tym, że wiarygodna ocena stanu majątku jest możliwa, co do zasady, na podstawie np. bilansu zamknięcia miesiąca. Gdy jednak zmiana kursu miała miejsce ponad dwa tygodnie przed sporządzeniem takiego bilansu, organy uznają, że nie dotrzymany został ten termin. Nie ma tu znaczenia, że zarząd działał wręcz z większą niż wymagana prawem starannością w zakresie dokumentacji, sporządzania przejściowych sprawozdań – zdaniem organów nie zgłosił wniosku na czas.
Inny typowy problem to sytuacja spółek osiągających przychody sezonowo, które mimo reguł rachunkowości często niejako przejściowo są formalnie niewypłacalne i nie wnoszą o ogłoszenie upadłości. Gdy jednak po zamknięciu roku okazuje się, że są przesłanki do upadłości, z punktu widzenia odpowiedzialności jest za późno, a członkowie zarządu poniosą odpowiedzialność nawet za podatki czy składki niezapłacone już po złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości. Otwarte pozostaje pytanie, czy jeżeli istniały przesłanki do ogłoszenia upadłości, po czym sytuacja była stabilna, to następuje niejako zatarcie podstaw odpowiedzialności na przyszłość, bowiem formalnie termin wyłączający już upłynął.
Dochodzi także do wręcz kuriozalnych sytuacji. Złożenie wniosku w terminie, gdy jest on następnie oddalany ze względu na brak majątku wystarczającego na zaspokojenie kosztów postępowania, chroni zarząd. Natomiast złożenie wniosku następnie zwróconego ze względu na minimalne chociażby braki formalne i złożonego ponownie w 15 dniu, niemal przesądza o odpowiedzialności. Paradoksalnie, praktycznym rozwiązaniem w krytycznej sytuacji jest np. zachęcenie jednego z wierzycieli do złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości. Wniosek wierzyciela jest mniej skomplikowany formalnie, a chroni zarząd jak wniosek własny.
● A co zrobić, gdy zarząd spółki jest w konflikcie?
– Jeżeli konflikt paraliżuje zarządzanie, należy rozważyć rezygnację w odpowiednim czasie albo podjęcie inicjatywy, np. zwoływanie posiedzeń zarządu, aż po złożenie samodzielnie wniosku o ogłoszenie upadłości.
● RAFAŁ OLESIŃSKI
adwokat, partner w Kancelarii Olesiński & Wspólnicy