Wypracowanie konkurencyjnego systemu podatkowego, przyciągnie do Polski nowych inwestorów. Konkurencyjny system nie oznacza tylko obniżania podatków. Potrzebne są rozwiązania kompleksowe i wielopłaszczyznowe.
ROZMOWA
Przygotowaliście państwo opracowanie dotyczące potrzebnych zmian podatkowych. Jedną z propozycji jest wprowadzenie możliwości rozliczeń z urzędem skarbowym w euro. Po co takie rozwiązania?
- Głównym naszym przesłaniem jest postulat wypracowania konkurencyjnego systemu podatkowego. Podatki to nie tylko danina. To narzędzie do przyciągania biznesu. Nie chodzi tylko o niższe stawki, bo zawsze znajdzie się kraj, który szybko nas przelicytuje. Chodzi o system nowoczesny, stabilny, szczelny i przyjazny dla podatników.
Opcja podatkowego przejścia na euro to jeden z pomysłów, ale nie najistotniejszy. Wiele firm działających w Polsce, szczególnie międzynarodowych, już dziś prowadzi rachunkowość zarówno w złotych, jak i w euro (dla wewnętrznych rozliczeń). Eksporterom taki zabieg może choć częściowo zrekompensować negatywny wpływ na ich działalność szybkiej aprecjacji złotego wynikający m.in. z procesu wchodzenia do strefy euro.
Czy dużo podatników chciałoby z niej korzystać?
- Im bliżej strefy euro, tym więcej podmiotów będzie tym zainteresowanych.
Dla osób pracujących za granicą zamiast abolicji proponujecie kredyt podatkowy. W czym byłby on lepszy od abolicji?
- Nie waham się stwierdzić, że pomysł abolicji jest szkodliwy i motywowany czysto politycznie. Jest deprawujący dla systemu podatkowego, bowiem mówi podatnikom, że nie warto uczciwie płacić podatków. Tym gorszy, że pojawia się ponownie i to już po sześciu latach po zmiażdżeniu poprzedniej wersji abolicji przez Trybunał Konstytucyjny. Nie ma żadnej nadzwyczajnej sytuacji (np. zmiana systemu politycznego), która uzasadniałaby zastosowanie tego radykalnego środka. Szczególnie szkodliwe jest odpuszczanie za darmo. Kredyt, który proponujemy, jest tylko mniejszym złem. Oznaczałby on, że podatnik powinien w pewnym sensie odpracować w Polsce kwotę zaległości.
Czy kredyt podatkowy to jedyne dobre rozwiązanie w tym zakresie?
- Nie. Oczywiście istnieją jeszcze inne rozwiązania, które niwelowałyby niedogodności związane z pracą za granicą (np. różnicę w kosztach utrzymania), lepsze niż odpuszczanie podatków czy zbędne, aczkolwiek medialnie efektowne, renegocjowanie umów międzynarodowych.
Podatek od czynności cywilnoprawnych jest przez państwa oceniany jako zlepek rożnych regulacji. Co w takim razie trzeba w nim zmienić?
- PCC jest w wielu miejscach podatkiem archaicznym. Po pierwsze, systemowo nie powinien on wkraczać w obszar zastrzeżony dla VAT, a wkracza i to niekonsekwentnie. Po drugie, jego waga w kosztach finansowania przy obecnych stopach procentowych jest zbyt duża. Zmusza to podatników np. do korzystania z pośrednictwa banków, gdzie muszą ponosić koszty prowizji. Po trzecie, wypycha duże transakcje poza terytorium Polski zamiast je przyciągać.
Podatnik jako partner - to jedno z haseł państwa opracowania. Co się na nie składa?
- Władze skarbowe zamknięte są na rozmowę z podatnikami. Nie wynika to tylko z procedury, lecz także z określonej mentalności. Podatnika traktuje się jako zło konieczne zapominając, że bez niego system podatkowy i sama administracja nie ma racji bytu. Ale nie tylko o sam komfort podatnika chodzi. W nowoczesnej gospodarce procesy biznesowe ewoluują szybko. Bez rozmowy z podatnikami - przedsiębiorcami, przy skomplikowanych operacjach, urzędnicy nie są w stanie ustalić właściwie przedmiotu opodatkowania.
Co mogłoby wspomóc dialog między urzędem a podatnikiem?
- Nie może być tak, że urzędnik słysząc o danym instrumencie pochodnym biegnie do księgarni i na podstawie powierzchownej wiedzy wydaje osąd wart dziesiątki milionów złotych, zamiast porozmawiać z podatnikiem. Z takimi przypadkami spotykałem się w praktyce. Dobrym rozwiązaniem stymulującym ten dialog byłoby wprowadzenie opcjonalnego mechanizmu negocjacji przy wydawaniu interpretacji podatkowych.
Proponujecie państwo przeprowadzanie postępowań podatkowych z inicjatywy podatnika. Czy rzeczywiście podatnicy będą sami zgłaszać się do kontroli?
- Tak, nie mam wątpliwości. W ciągu mojej praktyki podatnicy, szczególnie zagraniczni inwestorzy, pytali o taką możliwość. Wbrew stereotypom, przedsiębiorcom nie zależy na ukrywaniu czegokolwiek przez administracją skarbową.
To na czym im zależy?
- Na świętym spokoju. Wtedy mogą skupić się na prowadzeniu biznesu, a to właśnie przynosi im pieniądze. Na podatkach się nie zarabia, najwyżej minimalizuje straty.
Rozmawiała Ewa Matyszewska