Suchej nitki na firmach biorących udział w karuzelach podatkowych, znikających po wyłudzeniu VAT, nie zostawił rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE Maciej Szpunar.
W swojej opinii, wydanej w sprawie holenderskiej spółki (sygn. akt C 131/13), rzecznik odniósł się do przepisów poprzedniej, szóstej dyrektywy VAT. Zawarte w niej uwagi odnoszą się jednak w równym stopniu do obecnie obowiązującej dyrektywy 112.

Jak to działa

Rzecznik potwierdził, że oszustwa zdarzają się często przy dostawach wewnątrzwspólnotowych. Podał ich schemat:
Podmiot 1 dokonuje dostawy z państwa członkowskiego A do państwa członkowskiego B. Nie ma obowiązku zapłaty podatku w państwie A, bo dostawa wewnątrzwspólnotowa podlega zwolnieniu (w Polsce jest objęta stawką 0 proc. – przyp. red.) Ma jednak prawo do odliczenia podatku naliczonego w związku z tymi towarami. Może odjąć go od podatku należnego z tytułu innych transakcji lub wnieść o jego zwrot.
W państwie członkowskim B podmiot 2 dokonuje nabycia wewnątrzwspólnotowego. Jest on opodatkowany według stawki obowiązującej w państwie B, lecz podatek ten może zostać natychmiast odliczony. W praktyce, w przypadku oszustwa, nabycie to nie zostaje nawet zadeklarowane. Podmiot 2 sprzedaje ten sam towar podmiotowi 3 w tym samym państwie członkowskim. Ponieważ transakcja ta jest opodatkowana, podmiot 2 wystawia fakturę podmiotowi 3 z ceną powiększoną o VAT, a następnie – wbrew obowiązkowi – nie wpłaca go do urzędu, tylko znika.
Rzecznik wskazuje, że na ogół, dla lepszego ukrycia oszustwa, towar przechodzi pomiędzy różnymi podmiotami, a następnie jest sprzedawany na czarnym rynku bez VAT lub legalnie, lecz po zaniżonej cenie. Może być on również przedmiotem kolejnej dostawy wewnątrzwspólnotowej lub zostać wywieziony do państwa trzeciego. Czasem powraca do podmiotu 1, który ponownie wprowadza go do obrotu. Na tym polega oszustwo karuzelowe.

Typowe transakcje

Najczęściej – jak zauważa Szpunar – oszuści wykorzystują części komputerów lub telefony komórkowe, bo mają one dużą wartość jednostkową i są łatwe w transporcie.
Oszustwa zdarzają się często w handlu wewnątrzwspólnotowym, bo są trudniejsze do wykrycia. Ten sam czyn popełniony w obrębie tego samego państwa przysporzyłby oszustom jedynie różnicę pomiędzy podatkiem naliczonym i należnym i zostałby szybko wykryty przez organy podatkowe poprzez zwykłe porównanie deklaracji i związanych z nimi faktur – zauważa rzecznik.

Bez wszelkich praw

Dlatego każdemu, kto uczestniczy w transakcji związanej z oszustem, należy – zdaniem rzecznika – odmówić prawa do odliczenia lub zwrotu podatku, do zwolnienia z tej daniny, jak i do wszelkich innych praw wynikających z systemu VAT.
W opinii Szpunara nie ma znaczenia, czy oszustwo miało miejsce w innym państwie członkowskim. Przypomina, że system VAT jest systemem wspólnym, z którego dochody są częściowo przekazywane do budżetu unijnego. Nie można byłoby zapobiegać oszustwom, gdyby państwa unijne miały ograniczyć się do walki jedynie z oszustwami popełnionymi na ich terytoriach. Na dodatek trudno byłoby ustalać dokładne straty podatkowe poniesione z powodu oszustw.

Tylko dobra wiara

Jedynym wyjątkiem uzasadniającym przyznanie praw do odliczenia VAT (jego zwrotu, zwolnienia z podatku) może być – zdaniem rzecznika – dobra wiara podatnika i jego należyta staranność. Wprawdzie pojęcie dobrej wiary nie zostało użyte w przepisach, to jednak zasada ta może zostać wywiedziona z orzecznictwa TSUE – uważa Szpunar. Przytacza tu liczne wyroki trybunału, w tym także najnowsze, odnoszące się już do dyrektywy 112.
Rzecznik przypomina, że wymóg dobrej wiary spełnia podatnik, który nie tylko nie uczestniczy czynnie w oszustwie, ale nawet nie wie i nie może wiedzieć, że bierze w nim udział. „Jest zatem wymagane, aby podatnik był uczciwy, a także, by w razie potrzeby podjął środki ostrożności celem upewnienia się w przedmiocie legalności prowadzonych transakcji” – czytamy w opinii.