Prawo chroni obywateli przed naruszeniem jego dóbr spowodowanych także jego własną niefrasobliwością. Przykładem takiej ochrony są klauzule abuzywne chroniące konsumentów. Na czym ta klauzula polega i jak stosować ją przy rozliczeniach z fiskusem?
Formując tę klauzulę ustawodawca najprawdopodobniej wyszedł z założenia, że konsument z braku wiedzy, czasu czy cierpliwości nie będzie dokładnie czytał zawieranych umów, a drugiej strony cwany sprzedawca „małym druczkiem” umieści w umowie takie postanowienia, na które konsument nigdy by się nie zgodził, gdyby nie był odurzony wizją zakupu produktu. Troska ustawodawcy o dobro konsumenta byłaby godna pochwały, gdyby ustawodawca podobne standardy „uczciwości kupieckiej”, jakie narzucił sprzedawcom, narzucił również sobie. Tak jednak nie jest. Techniki jakie stosuje ustawodawca, w szczególności podatkowy, aby wpuścić podatnika w maliny zawstydziły by nawet organizatorów loterii smsowych typu „wygrałeś samochód”. Przykładem (jednym z wielu) jest sposób w jaki potraktono osoby fizyczne sprzedające nieruchomości. Kto sięgnie po ustawę o podatku dochodowym od osób fizycznych wyczyta w art. 21 ust. 131 (i w przepisach powiązanych), że jeżeli sprzeda nieruchomość (nie związaną z działalnością gospodarczą) i w przeciągu 2 lat od końca roku, w którym nastąpiło zbycie przeznaczy na zakup tzw. substancji mieszkaniowej lub spłatę kredytu mieszkaniowego lub budowlanego, to podatku od sprzedaży nie zapłaci. W całej ustawie nie ma ani słowa o tym, że zwolnienia nie stosuje się do nieruchomości nabytych w latach 2007-2008. Nieruchomości te, bowiem, objęte są ulgą meldunkową. Dowiedzieć się o tym można z art. 8 ustawy zmieniającej ustawę 6 listopada 2008 r. Pytanie, czy podatnik który nie wiedząc o tym mętliku legislacyjnym przeprowadził transakcje, a później dowiedział się o tym, że ma obowiązek zapłacić podatek, może powoływać się na konstytucyjne zasady abuzywne, począwszy od zapisu stwierdzającego, że RP jest państwem prawa, ale nie tego zapisanego małym druczkiem w ustawie schowanej gdzieś w archiwum, lecz tej dostępnej dla normalnego człowieka?