Fajne jest życie urzędnika. Idzie dumnie korytarzem skarbówki. Nieprzekupny, nieczuły na meandry ludzkiego życia. Zna swój fach. Dostaje nagrodę za nagrodą. A to wypatrzy pracodawcę, który nie odciągał podatków za kubek kawy darowany pracownikom, a to piekarza rozdającego biednym chleb.
Jakaś rodzina zapomni na czas zgłosić spadek. Wyczeka i hycnie na kilka tysięcy. Łatwo być zasadniczym, kiedy przeciwnik jest słaby. Łatwo zniszczyć małą firmę, bo zabrakło kilku druków. Trudniej brnąć przez plątaninę praw autorskich. Narażać się na ataki internautów. Atakować firmy internetowe kopiujące czy podstępnie przejmujące teksty, dobra intelektualne i sprzedające je naiwnym. Lepiej ścignąć panią w kiosku ruchu za to, że nie wydała paragonu na dwa złote. Siły urzędów nie mierzy się siłą uprzykrzania życia ludziom. Ani nawet dociskaniem kolanem budżetu. System podatkowy to jeden z niewielu instrumentów kształtowania państwa i pozytywnych wartości społecznych. Wychwytywania i skutecznego niwelowania nierówności rynkowych. Jakie wartości promuje polski urząd skarbowy, z jednej strony opodatkowując redakcje inwestujące w dziennikarzy, ekspertów, a z drugiej nie obciążając podatkami od przechwyconych wartości intelektualnych cwaniaków elektronicznych. Wysłaliśmy pytanie. Urząd myśli.