FINANSE Szybka korekta modelu kwoty wolnej zmniejsza szanse na wprowadzenie podatku jednolitego. Ale rząd z pomysłu nie rezygnuje
Parlament finiszuje z pracami nad kwotą wolną: żeby proponowane przez PiS zmiany weszły w życie, muszą zostać ogłoszone jutro w Dzienniku Ustaw. Co oznacza, że po tym, jak zmianę wprowadził Senat, dziś albo jutro powinien to zrobić Sejm. I niemal od razu podpisać ją prezydent. Problem w tym, że dziś po południu Andrzej Duda leci do Szwecji, z której wróci 1 grudnia. Czyli jeśli popiera zmiany, będzie musiał zatwierdzić ustawę podpisem elektronicznym.
Tak szybka korekta modelu kwoty wolnej zmniejszy szanse na wprowadzenie podatku jednolitego. Do tej pory rząd argumentował, że w budżecie na 2017 r. nie ma pieniędzy na podwyżkę kwoty wolnej, ale kampanijna obietnica zostanie podtrzymana w 2018 r. i kwota zostanie podniesiona wraz z wprowadzeniem jednolitej daniny. Oficjalnie koncepcja jest przygotowywana i kurs na wprowadzenie jednolitej daniny jest utrzymany. O koncepcji podatku mówił wczoraj w „Gazecie Polskiej” szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. Ostateczna decyzja rządu zapadnie przed końcem roku. Ale szybka zmiana kwoty wolnej może być argumentem dla sceptyków pomysłu jednolitej daniny. – Jest pewien problem. Pytanie, czy skórka jest warta wyprawki i czy można w 12 miesięcy wykonać gigantyczną operację budowy zupełnie innego systemu – mówi Janusz Szewczak z PiS, wiceszef sejmowej komisji finansów publicznych.
Kwota wolna w kształcie, w jakim wymyśliło ją Ministerstwo Finansów, zwiększa progresję w PIT – czyli teoretycznie wypełnia jedno z głównych założeń podatku jednolitego. Ale zwiększenie progresji jest nieznaczne. Osoby, które obecnie zarabiają 127 tys. zł, będą musiały dopłacić 556 zł podatku rocznie. To niewiele, biorąc pod uwagę, że w formie zaliczek na PIT taka osoba odprowadza w tym samym czasie około 13 tys. zł. Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP, wylicza, że w przypadku zarabiających powyżej 127 tys. zł brutto rocznie (a więc tych, dla których kwota wolna zupełnie znika), wzrost efektywnej stawki podatkowej wyniesie 0,4 pkt proc. Po drugiej stronie skali najwięcej uzyskają ci z 6,6 tys. zł dochodu w ciągu roku: dodatkowe 556 zł i nie zapłacą podatku w ogóle.
– Dlatego według mnie nie należy rozpatrywać tej zmiany jako substytutu wprowadzenia podatku jednolitego. To raczej szybka korekta prawa w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie kwoty wolnej, by uniknąć ryzyka roszczeń prawnych, gdyby wyrok nie został wykonany – mówi Łukasz Kozłowski.
Jego zdaniem, gdyby prace nad podatkiem jednolitym rzeczywiście miały zostać zarzucone, to najbardziej efektywnym sposobem zwiększania progresji może być tylko wprowadzenie dodatkowej stawki dla wyższych dochodów. Jakich? Prawdopodobnie na poziomie 30-krotności, po osiągnięciu której od dochodów nie są pobierane składki na ubezpieczenie społeczne. W przyszłym roku będzie to właśnie około 127 tys. zł brutto rocznie.
– Progresję w PIT można zwiększyć, podnosząc obciążenia dla najwięcej zarabiających. Tylko czy to coś istotnie zmieni w kształtowaniu się klina podatkowego? Podatek to niejedyna składowa tego klina i nie najważniejsza. Manipulowanie samym PIT-em niewiele da najmniej zarabiającym, skoro na obciążenia pracy w dużym stopniu składają się składki, jak ubezpieczeniowa. Chyba że w formule jakiegoś kredytu podatkowego. Z tego punktu widzenia ten problem mógłby rozwiązać podatek jednolity – mówi Łukasz Kozłowski.
Tak może wyglądać trzeci próg na przykładach: osoba zarabiająca miesięcznie 15 tys. zł, dopóki jest opodatkowana stawką 18 proc., dostaje na rękę 10,5 tys. zł. Gdy przekroczy próg podatkowy i jej dochody zostaną obłożone 32-proc. podatkiem, kwota netto spada do 8,7 tys. zł. Ale gdy przekroczy próg trzydziestokrotności i przestaje płacić składkę emerytalną i rentową, jej zarobki rosną do 9,8 tys. zł. Są wyższe o 1,1 tys. zł, a to właśnie taką kwotę podatnik traciłby, gdyby zamiast składek emerytalnej i rentowej zaczął po przekroczeniu trzydziestokrotności płacić podatek. By fiskus mógł sięgnąć po te pieniądze, stawka podatku PIT powinna pójść w górę o prawie 9 pkt proc. W praktyce oznaczałoby to powrót do sytuacji sprzed 2009 r., czyli trzeciej stawki w okolicach 40 proc. ⒸⓅ
3 mln to liczba osób, które skorzystają na zmianach w kwocie wolnej
720 tys. tylu podatników straci na zmianach
1118 zł kwota zmniejszająca podatek od 2017 r.