O jednolitej daninie, która ma zastąpić dzisiejszy podatek dochodowy od osób fizycznych oraz składki na ZUS i NFZ, wciąż wiemy niewiele.
Zapowiedzi głoszą, że projekt zostanie wkrótce opublikowany. Do momentu jego ogłoszenia wiemy, że nowy podatek ma:
● uwzględniać wyższą kwotę wolną od podatku, ok. 8000 zł;
● zmniejszyć obciążenia przedsiębiorców, którzy, o ile nie korzystają z ulgi, muszą płacić miesięcznie 1200 zł na ubezpieczenia społeczne;
● być powiązany tylko z dochodami związanymi ze świadczeniem pracy;
● mieć wiele progów;
● nie podnosić obecnie obowiązujących stawek;
● być neutralny dla budżetu;
● wejść w życie nie wcześniej niż w 2018 r.
Pomysł jednolitej daniny rodzi dziś więcej pytań, niż dostarcza odpowiedzi. Na konkretne informacje, które pozwolą poznać kształt i charakter daniny, musimy poczekać do momentu formalnego ogłoszenia projektu. Jednak już teraz można z całkowitą pewnością powiedzieć, że sama idea stworzenia nowego typu podatku, który miałby łączyć dotychczasowe daniny płacone pod postacią PIT oraz składek na ZUS i NFZ, stanowi ogromnie skomplikowane wyzwanie. Jednocześnie nie oznacza to, że próba uproszczenia systemu podatkowego nie jest potrzebna.
W ciągu ostatnich 25 lat ustawa o PIT nowelizowana była ponad 150 razy. Przez te wszystkie lata łatano ją kolejnymi nowelizacjami mającymi zapobiegać powstaniu niebezpiecznych luk prawnych prowadzących do unikania opodatkowania. Od momentu wejścia w życie ustawy o PIT była ona tylko i wyłącznie doraźnie zmieniana. Nie działo się to przez przypadek. Całkowita reorganizacja podatku dochodowego od osób fizycznych wiąże się z niebezpieczeństwem błędów, w tym otwarciem zbyt wielu furtek umożliwiających obchodzenie prawa. Dotychczasowe próby rewolucyjnych zmian z reguły kończyły się fiaskiem. Doświadczenie z ideą wprowadzenia podatku od transferów pieniężnych za granicę do ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych czy karnej stawki podatku dla najlepiej zarabiających pokazuje, że czasami wprowadzone regulacje mogą niebezpiecznie wykrzywiać rzeczywistość.
Daleko idąca ostrożność w kształtowaniu nowej daniny musi być również zachowana ze względu na to, że w krajach o rozwiniętej kulturze podatkowej nie odnajdziemy wielu podobnych rozwiązań, z których można czerpać poparte praktyką, sprawdzone w boju przykłady. Niektórzy powołują przykład Francji, gdzie podobny podatek już istnieje. Sposób jego wyliczenia, choć skomplikowany, bywa korzystny dla podatnika w zależności od liczby członków jego rodziny. Jak będzie to wyglądało w Polsce? Pozostaje cierpliwie poczekać na ogłoszenie projektu.
Rzeczywistość podatkowa jest bardzo złożona, dlatego każda rewolucyjna zmiana wymaga niezwykle precyzyjnego ujęcia różnych stanów faktycznych. Powinno to wszystko zostać spięte w ramach przyjaznego systemu podatkowego. Definiując to pojemne pojęcie, warto sięgnąć do klasyków. Już w XVIII w. Adam Smith wyodrębnił jego cztery zasady: równości, pewności, dogodności oraz taniości. W XIX w. zostały one rozszerzone i uporządkowane przez Adolpha Wagnera, nie ulegając od tamtego okresu większym zmianom. Do zasad podatkowych należą:
● zasady fiskalne – wśród których zawierają się: wydajność, elastyczność oraz stałość;
● zasady ekonomiczne – co oznacza nienaruszalność majątku podatników;
● zasady sprawiedliwości – czyli powszechność, równość oraz zdolność dochodowa;
● zasady techniczne – które odnoszą się do pewności, dogodności oraz taniości.
Nie każdy ustawodawca musi podzielać w pełni poglądy Smitha czy Wagnera. Jednak są one na tyle uniwersalne, że pozostaje mieć nadzieję, iż nowy jednolity podatek będzie zgodny z takimi właśnie zasadami, które definiują przyjazny system podatkowy.