Zamknięte fundusze inwestycyjne zostaną opodatkowane, a zwolnienia dla otwartych zostaną ograniczone. Budżet zyska nawet 2,5 mld zł rocznie – szacują posłowie Prawa i Sprawiedliwości.
Tak wynika z poselskiego projektu nowelizacji ustaw o podatkach dochodowych, który jest już w Sejmie. Zakłada uregulowanie dwóch ważnych kwestii. Pierwsza to utrzymanie w 2017 r. obecnej wysokości kwoty wolnej (patrz ramka i tabela). Druga oznacza koniec jednego z najpopularniejszych schematów optymalizacji podatkowej.
Korzyści z funduszy
Zasadniczo wszystkie fundusze – zarówno zamknięte (FIZ), jak i otwarte (FIO) – pozwalają na korzyści podatkowe, bo oba ich rodzaje są zwolnione z podatku (zwolnienie podmiotowe).
Dochód zostaje opodatkowany dopiero na poziomie inwestora (uczestnika) na etapie wypłaty zysku: w momencie wykupu lub umorzenia jednostek uczestnictwa (w funduszu otwartym) lub certyfikatów inwestycyjnych (w FIZ). W Polsce stawka podatku to 19 proc.
Sposobem na uniknięcie tego podatku jest wykorzystanie funduszy do inwestowania za granicą, gdzie podatku nie ma lub jest on bardzo niski. W tym celu sprawdzają się zamknięte fundusze inwestycyjne, ponieważ dają one możliwość skierowania emisji certyfikatów do konkretnego inwestora, dopasowanie strategii inwestycyjnej do indywidualnych potrzeb.
Wystarczyło zatem wykorzystać spółkę osobową, w której akcjonariuszem zostawał FIZ. Początkowo wykorzystywano do tego spółki komandytowo-akcyjne, ale gdy te zostały objęte w Polsce podatkiem CIT, zaczęto w ich miejsce wykorzystywać zagraniczne spółki, które również są transparentne podatkowo (brak opodatkowania na poziomie spółki). Najczęściej w tym celu zakładano luksemburską spółkę SCsp.
FIZ zaczęli wykorzystywać najbogatsi podatnicy, którzy mogli pozwolić sobie na wydatki rzędu 400 tys. zł, bowiem tyle zasadniczo kosztuje utrzymanie takiego funduszu. Inwestowano więc kwoty rzędu kilkudziesięciu milionów złotych.
W ten sposób inwestujący zyskiwali przewagę konkurencyjną nad małymi i średnimi podatnikami – stwierdzili autorzy projektu.
Z jego uzasadnienia wynika, że liczba FIZ i ich dochody rosły: z 7 mld zł w 2014 r. do 12 mld zł w 2015 r. O ile dwa lata temu było 594 FIZ, o tyle w ubiegłym roku już 724.
Nie zmieniła się natomiast liczba FIO (w obu latach było ich po 40). Co więcej, notowały one straty. Zdaniem posłów, to dowód na prowadzenie przez FIZ działalności optymalizacyjnej, a nie gospodarczej.
Kontrowersyjna zmiana
Posłowie zaproponowali więc zmiany. Nie będzie zwolnienia podmiotowego. Ze zwolnienia – wyłącznie przedmiotowego – będą korzystać tylko fundusze otwarte i obejmie ono jedynie dochody z: odsetek, sprzedaży udziałów, akcji i innych papierów wartościowych, w tym pochodnych instrumentów finansowych, dywidend oraz innych przychodów z tytułu udziału w zyskach osób prawnych.
Zdaniem Marka Szczepanika, partnera w kancelarii Ożóg Tomczykowski, nowelizacja uderzy nie tylko w optymalizację opartą o struktury luksemburskie, ale również w fundusze, których celem są inwestycje typu private equity, venture capital czy inwestycje w nieruchomości.
Za bulwersujące ekspert uważa to, że za zmiany zapłacą głównie polscy inwestorzy, ponieważ to oni korzystają z FIZ. Jego zdaniem skutkiem może być odpływ kapitału z naszego kraju i zakładanie funduszy za granicą.
Ekspert krytykuje także tryb prac nad ustawą. – Zmiana jest bardzo istotna i powinna być szeroko konsultowana, a tymczasem podatnicy zostali nią zaskoczeni – podkreśla.
Państwo przejmuje ster
– Likwidacja zwolnienia dla FIZ to krok w dobrym kierunku, bo faktycznie były one w wielu przypadkach wykorzystywane do unikania opodatkowania – uważa Aleksy Miarkowski, ekspert podatkowy w Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Dodaje, że po wejściu w życie klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania (od 15 lipca 2016 r.) kwestią czasu było, kiedy fiskus zacznie kwestionować podobne struktury.
Jego zdaniem posłowie wybrali dobry moment na zmianę. Równolegle bowiem trwają prace nad wprowadzeniem zwolnienia podatkowego dla spółek wynajmu nieruchomości (REIT). Istnieje też preferencja dla funduszy venture capital, inwestujących w innowacyjne projekty.
– Można to odczytać tak, że państwo przejmuje ster nad polityką podatkową i zaczyna samo decydować, które branże (według określonych założeń gospodarczych) powinny być uprzywilejowane i z jakich powodów – podsumowuje Aleksy Miarkowski.ⒸⓅ
Kwota wolna po staremu
W 2017 r. nie zmieni się wysokość kwoty wolnej od podatku. Tak jak do tej pory będzie ona wynosić 3091 zł.
Autorzy projektu liczą na to, że Sejm przyjmie nowelizację w ekspresowym tempie, aby prezydent mógł ją podpisać jeszcze w listopadzie br. Pod koniec tego miesiąca straciłby bowiem moc art. 27 ust. 1 ustawy o PIT, z którego wynika obecna wysokość kwoty wolnej od daniny. To skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 28 października 2015 r. (sygn. akt K 21/14).
Gdyby prace nad projektem nie zostały zakończone w listopadzie, to podatnikom groziłby brak jakiejkolwiek kwoty wolnej w 2017 r.
W 2018 r., zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli rządu, ma już obowiązywać wyższa kwota wolna, w ramach tzw. jednolitego podatku.
Skala podatkowa na 2017 r.