Założyciel Microsoftu Bill Gates powiedział w rozmowie z dziennikiem "Corriere della Sera" w czwartek, że w dobie obecnego kryzysu należy podnieść podatki najbogatszym.

"To bardzo sprawiedliwe" i "nieuniknione" - oświadczył amerykański multimiliarder.

Gates zauważył jednak: "Istnieje granica zwiększania presji fiskalnej wobec tych, którzy zarabiają więcej. Musimy pamiętać, że jest punkt, powyżej którego podniesienie podatków dla najbogatszych zaczyna stanowić problem dla przyszłości".

"Nie można dopuścić do przekroczenia tego punktu" - stwierdził Bill Gates. Zapewnił, że popiera program ekonomiczny prezydenta- elekta Baracka Obamy, który - jak zauważył - "chce stworzyć podwaliny pod zdrowy i zrównoważony wzrost".

Zapytany przez włoską gazetę o to, w jakie sektory należy inwestować w dłuższej perspektywie, odparł: "Są dwa typy inwestycji, które dają nadzwyczajne dywidendy, te w naukę i technologię, dające narzędzia do rozwiązywania naszych najpoważniejszych problemów, jak służba zdrowia, edukacja, energia oraz te w walkę z nierównościami".

"Rozwijanie talentów młodych ludzi, zmniejszanie ubóstwa na Ziemi, medycyna prewencyjna to zawsze dobre inwestycje" - powiedział Gates.

Ostrzegł zarazem, że należy cały czas oceniać rezultaty tych wydatków. "Trzeba mieć pewność, że otrzymujemy maksimum z każdego zainwestowanego dolara" - podkreślił przypominając o konieczności przestrzegania zasady: "smart spending", inteligentnych wydatków.

Gates wyraził jednocześnie opinię, że Ameryka powinna być hojna wobec zagranicy; nie tyle po to - wyjaśnił - by podnieść swoją reputację, ale żeby poprawić życie milionów ludzi na świecie.