Na pytania związane z zaostrzeniem kar względem oszustów podatkowych, odpowiada Michał Roszkowski radca prawny, partner w Accreo, specjalizujący się m.in. w postępowaniach karnych skarbowych i karnych.
Michał Roszkowski radca prawny, partner w Accreo, specjalizujący się m.in. w postępowaniach karnych skarbowych i karnych / Dziennik Gazeta Prawna
Obecnie na podstawie przepisów k.k.s. finansowe organy postępowania przygotowawczego, czyli inspektorzy kontroli skarbowej, urzędy skarbowe i urzędy celne, mogą i coraz częściej stawiają zarzuty uczestnictwa w oszustwach VAT. Chodzi nie tyle o oszustów, prowodyrów oszukańczych procederów, ile o podatników, którzy kupili towar legalnie, a potem okazało się, że na wcześniejszych etapach obrotu był on przedmiotem wyłudzenia VAT. Jak organy stosują k.k.s. wobec takich podatników?
W postępowaniach dotyczących wyłudzeń VAT biorą udział nie tylko finansowe organy postępowania przygotowawczego, ale również prokuratura, CBA i inne służby. One ze sobą współpracują i przekazują sobie materiał dowodowy. To powoduje komplikacje, ponieważ każdy z tych organów stosuje procedurę karną, ale w nieco odmienny sposób. Obecnie zauważalna jest tendencja prowadzenia postępowań głównie przez prokuraturę i CBA. Urząd skarbowy natomiast zwykle jest nieco z boku.
Co z zarzutami stawianymi podatnikom, ich podstawą prawną?
Jeśli chodzi o zarzuty z k.k.s., to głównie ich podstawą są art. 54, 56 i 76. Problem polega na tym, że zarzuty są stawiane również z kodeksu karnego, a zwłaszcza art. 286 k.k (oszustwo). Sądy dopuszczają jednak tzw. zbieg idealny przepisów k.k. i k.k.s., co oznacza, że jedne i drugie są stosowane równolegle.
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro wystosował ostatnio wytyczne do prokuratur, aby stawiały właśnie zarzuty jednocześnie z k.k. i k.k.s. Jak to wygląda w praktyce?
Te wytyczne jedynie potwierdzają dotychczasową praktykę. Organy stosują bowiem zbieg idealny przepisów od kilku lat. Uważam jednak, że nie jest to dobra praktyka, a przynajmniej nie w każdym przypadku. Nie należy łączyć zarzutów z kodeksu karnego i kodeksu karnego skarbowego. Po to jest k.k.s., aby na jego podstawie ścigać oszustwa w VAT. Sąd Najwyższy w uchwale sprzed dwóch lat (I KZP 19/12) uznał jednak, że taki zbieg idealny jest dopuszczalny, co przełożyło się właśnie na praktykę organów ścigania.
Co oznacza połączenie zarzutów z obu kodeksów?
Oznacza to konieczność obrony podatników zarówno na podstawie k.k., jak i k.k.s. Co więcej, organy odwracają kolejność postępowań, co jest kolejnym problemem. Jako pełnomocnik oczekiwałbym, że najpierw dyrektor UKS lub naczelnik US zweryfikuje rozliczenia podatkowe i wyda decyzję. Jeśli stanie się ona prawomocna, to wiadomo, że podatnik ma zaległość w VAT. W efekcie kolejnym krokiem może być pociągnięcie podatnika do odpowiedzialności karnej lub karnej skarbowej.
Jak postępują organy ścigania?
Najpierw formułują zawiadomienie do prokuratora o podejrzeniu wyłudzenia VAT. Postępowanie rozpoczyna więc prokurator, na podstawie k.k. i k.k.s. Urząd skarbowy często nawet nie prowadzi odrębnego, równoległego postępowania. Prokurator musi więc zweryfikować, czy ma do czynienia z nadużyciem w VAT, czy zaległością podatkową (czy podatnik niesłusznie odliczył VAT lub niezasadnie wystąpił o jego zwrot) i złożyć akt oskarżenia do sądu, jeśli dojdzie do wniosku, że było nadużycie. Dopiero wtedy urząd skarbowy lub UKS wszczyna kontrolę lub postępowanie podatkowe, dokłada do akt sprawy prowadzonego postępowania materiał zgromadzony w postępowaniu karnym i uznaje, że ma podstawy do wydania decyzji wymiarowej.
Pokutuje też inna praktyka. Czasem urzędy czekają na wydanie wyroku przez sąd powszechny i opierając się na zgromadzonym materiale w sprawie karnej, dochodzą do wniosku, że podatnik ma zaległość podatkową.
A zatem przykładowo osobom ze spółki stawiane są zarzuty z k.k.s. lub k.k. (lub obu kodeksów jednocześnie), następnie na gruncie ordynacji podatkowej wydawana jest dość szybko decyzja wymiarowa, a zaraz po niej do odpowiedzialności pociągani są członkowie zarządu za zaległości spółki.
A czy z przepisów wynika, że postępowanie podatkowe powinno być prowadzone przed postępowaniem karnym?
Nie ma takich wymogów, ale odwrócona kolejność (najpierw postępowanie karne, potem podatkowe) powoduje wiele komplikacji. Można sobie wyobrazić sytuację, że oskarżyciel skarbowy przeprowadzi postępowanie karne i wniesie akt oskarżenia, a w tym czasie organ skarbowy w toku odrębnie prowadzonego postępowania podatkowego dojdzie do wniosku, że zaległości w VAT nie ma. Pytanie, co wtedy? Teoretycznie, w zależności od okoliczności, postępowanie karne powinno być umorzone lub wydany wyrok uniewinniający.
Jednym z najbardziej dotkliwych narzędzi, jakimi dysponują organy ścigania, jest zabezpieczenie na majątku i blokada rachunku bankowego. Jaka jest praktyka w tym zakresie?
Obecnie przy wyłudzeniach VAT stosowanie takich środków zabezpieczających interesy fiskusa staje się normą. Za chwilę będzie tu działał automat. Minister Zbigniew Ziobro zalecił bowiem prokuraturom, aby w postępowaniach dotyczących wyłudzeń VAT prokurator jak najszybciej wydawał postanowienie o blokadzie rachunku bankowego lub zajęciu wierzytelności z rachunku.
Co może w takiej sytuacji zrobić podatnik?
Może złożyć jedynie zażalenie na postanowienie prokuratora do sądu. Warto to robić, ponieważ organy ścigania muszą uzasadnić, że postanowienie o blokadzie rachunku było zasadne, a nie zawsze są do tego podstawy. Często oznacza to koniec biznesu, ponieważ firma czy osoba fizyczna jest odcięta od własnych pieniędzy zgromadzonych na rachunkach.
Problem polega na tym, że w stosunku do firm, wobec których nie ma wątpliwości, że wyłudzają VAT, blokada rachunku jest zasadna. Cierpią na tym jednak podmioty, które są w pewnym sensie zarażone wyłudzeniem (kupili towar, który na wcześniejszych etapach był przedmiotem oszustwa, a jedyną ich winą jest to, że nie dochowali należytej staranności). Blokada rachunku to dramat dla takich firm, bo zwykle zdejmuje się ją po latach prowadzenia postępowań.
Wobec organów podatkowych i skarbowych pojawiają się też zarzuty, że nie badają, czy podatnik ponosi winę za oszustwo, czy wyłudzenie. Jak to wygląda obecnie?
Niewątpliwie jest to problem od lat. Albo organy nie analizują, czy wystąpiła wina – czy została zrealizowana strona podmiotowa, albo ta analiza jest bardzo powierzchowna. W k.k.s. można bowiem mówić o naruszeniu, jeśli podatnik jest winny zarzucanych mu czynów. Organy podatkowe i skarbowe przyjmują natomiast domniemanie, że wina wystąpiła, o ile udowodnią, że podatnik nie dochował należytej staranności, a więc przykładowo nie zweryfikował poprawnie swojego kontrahenta. Tę argumentację podatkową traktuje się jako przesądzającą o winie na gruncie postępowania z k.k. i k.k.s. Takie postępowanie organów jest jednak pójściem na skróty. Organy oczekują też, że o winie ostatecznie orzeknie sąd, co zdejmuje z nich część ciężaru dowodzenia tej kwestii. Często również organy stosują różnego rodzaju zagrywki zmierzające do tego, aby podatnik przyznał się do popełnianych czynów, czyli np. wniósł o dobrowolne poddanie się odpowiedzialności (DPO).
Te zagrywki są jednak skuteczne, bo podatnicy często wnioskują o DPO.
Zwykle dla podatników oskarżonych na podstawie k.k.s. jest to tak traumatyczna sytuacja, że godzą się na DPO. Mówimy bowiem o podatnikach, którzy nie sprawdzili kontrahentów i kupili towar, który był przedmiotem oszustwa na wcześniejszych etapach obrotu. Mimo że podatnik o tym nie mógł wiedzieć, to zostają mu postawione zarzuty z k.k.s. W zupełnie innej sytuacji są faktyczni sprawcy oszustw – dla nich ugoda z prokuratorem jest bezcenna.
Co oznaczałoby dla tych podatników dobrowolne poddanie się odpowiedzialności?
Mówiąc w uproszczeniu: przedsiębiorca przyznaje się do wyłudzenia VAT i do tego, że on ponosi winę. Jednocześnie wnosi o nałożenie kary grzywny. Organ jest wtedy usatysfakcjonowany, ponieważ nie musi dalej prowadzić postępowania i składa jedynie wniosek do sądu o zgodę na DPO. Zwróćmy jednak uwagę, że DPO może zostać zastosowane w stosunku do czynów nieobjętych karą pozbawienia wolności. Co więcej, tam, gdzie będziemy mieli zbieg k.k.s. z kodeksem karnym, DPO nie zadziała. Wtedy można dążyć przykładowo do warunkowego umorzenia postępowania lub skazania bez rozprawy.
DPO oznacza również, że prowadzone postępowanie podatkowe wobec podatnika zakończy się decyzją określającą zaległość w VAT. Z drugiej jednak strony orzeczenie sądu w sprawie podatnika nie zostanie wpisane do Krajowego Rejestru Karnego. Jest to wizja bardzo kusząca dla podatników.
Rząd planuje podwyższenie kar z k.k., co sugeruje, że wyłudzającym VAT będą stawiane głównie zarzuty karne. To właściwy kierunek?
Kodeks karny skarbowy ma nieco inne cele niż kodeks karny. W prawie karnym możemy mówić o funkcji represyjnej i sprawiedliwościowej. W k.k.s. chodzi bardziej o egzekucję i rekompensatę, a więc o to, by sprawca naruszenia zapłacił podatek lub aby wyegzekwować należność z jego majątku. Moim zdaniem twierdzenie, że represja i widmo 25 lat więzienia ograniczą działalność podmiotów wyłudzających VAT, jest złudne. Oszuści zwykle pojawiają się i znikają, często są to obcokrajowcy działający za pomocą słupów. Zagrożenie karą 25 lat więzienia niewiele dla nich znaczy. Uważam, że przepis ten może dotyczyć pojedynczych przypadków. Wątpię też, aby ograniczył wyłudzenia VAT. Nie chodzi bowiem o wysokość kary, ale o sprawność działania organów ścigania.
Z perspektywy Skarbu Państwa najważniejsze powinno być odzyskanie podatku należnego, który nie został wpłacony do urzędu skarbowego. Na to nastawione są przepisy k.k.s. One wręcz nagradzają podatników za to, że się przyznają do popełnienia czynu, poddadzą dobrowolnie odpowiedzialności, co pozwoli ściągnąć od nich pieniądze.