Kto nie gra, ten nie wygrywa. Analogiczna zasada ma również zastosowanie w biznesie, bo w końcu kto nie ryzykuje, ten raczej nie może liczyć na zysk. Szkopuł w tym, że nie zawsze można tylko wygrywać i osiągać zamierzony obrót.
Przedsiębiorcy, którzy znaleźli się w niekorzystnej sytuacji finansowej, uznają więc, że czasem warto się wycofać, oszczędzić i poczekać na lepszą koniunkturę, nawet jeżeli okupione jest to zerwaniem dotychczasowego kontraktu i wypłatą odszkodowania dla kontrahenta.
Ostatnio jednak sądy kwestionują celowość takich działań. Chociażby WSA w Warszawie uznał 3 czerwca 2016 r. (sygn. akt III SA/Wa 1551/15, nieprawomocny), że zerwanie umowy i wypłata odszkodowania służyły likwidacji źródła przychodu, a nie jego zabezpieczeniu lub zachowaniu. Również WSA w Gliwicach w prawomocnym wyroku z 3 lutego 2016 r. nie uznał rekompensaty za koszt podatkowy (sygn. akt I SA/Gl 1032/15). Wskazał, że taki wydatek nie realizuje celów wymienionych w art. 15 ust. 1 ustawy o CIT.
Nie są to odosobnione przypadki, w których wątpliwości dotyczą obliczenia podstawy opodatkowania. Wydawać by się to mogło proste, bo – jak sama nazwa wskazuje – podatek dochodowy płaci się od dochodu, ten zaś wylicza się jako przychód minus koszty jego uzyskania. Jest jednak jeszcze dodatkowy warunek – aby dało się zaliczyć dany wydatek do kosztów podatkowych, nie może on być wymieniony w katalogu wyłączeń z art. 16 ust. 1 ustawy o CIT (i odpowiednio art. 23 ust. 1 ustawy o PIT). Podana w nim lista kosztów, których przedsiębiorcy co do zasady nie mogą uwzględnić przy obliczaniu podstawy opodatkowania, jest długa i zawiera ponad kilkadziesiąt punktów. A mimo to nie uwzględnia wszystkich potencjalnych wydatków.
Jednymi z nich są te, które mają rekompensować straty kontrahentów z tytułu przedwcześnie rozwiązanych umów. Przedsiębiorcy próbują bowiem nie tylko powiększać swoje przychody, ale również minimalizować straty. Twierdzą, że wolą zapłacić mniej teraz, niż ponosić dużo większe straty w przyszłości, gdy uwarunkowania na rynku nie sprzyjają dalszemu prowadzeniu działalności w dotychczasowym kształcie. Podnoszą, że zerwanie umowy zapewnia im płynność finansową i pozwala inwestować w inne przedsięwzięcia. Powołują się również na wnioski płynące z uchwały NSA z 25 czerwca 2012 r. (sygn. akt II FPS 2/12). Wynika z nich, że działania, które mają na celu dokonywanie oszczędności, minimalizowanie strat i eliminowanie nieopłacalnych przedsięwzięć powinny być uznane za służące zabezpieczeniu lub zachowaniu źródła przychodu.
Choć sądy niejednokrotnie zgadzają się z podatnikami, że decyzje o odstąpieniu od umowy mogły być racjonalne, to uznają, że pomiędzy wypłaconymi odszkodowaniami a poczynionymi oszczędnościami nie występuje związek przyczynowo-skutkowy. Nawet jeżeli rekompensata wynika z zawartej ugody, a ta uwolniła spółkę od postępowania sądowego, które obciąża ją dodatkowymi kosztami.
Fiskus i sądy podkreślają jednak, że przedsiębiorcy nie mogą przerzucać skutków swoich błędów na budżet państwa i muszą się liczyć z ryzykiem prowadzenia działalności. Pozostaje pytanie, na ile podatnicy potrafią realnie przewidzieć nadchodzące załamania na rynku i czy ich próby dopasowania się do zmieniającej się rzeczywistości gospodarczej powinny być tak surowo oceniane.