Wbrew powszechnym opiniom o zbędności II instancji wiele sporów z fiskusem kończy się już na tym etapie. Podatnicy oszczędzają na czasie i kosztach sądowych.
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że izby skarbowe uwzględniają średnio jedną czwartą odwołań – w 2015 r. w ten sposób odniosły się do 28 proc. rozstrzygnięć urzędów kontroli skarbowej i 25 proc. decyzji i postanowień urzędów skarbowych. Gorzej wygląda statystyka uwzględnionych odwołań od rozstrzygnięć urzędów celnych – było ich ok. 13 proc.
Za likwidacją
Pomysł zlikwidowania II instancji pojawił się w projekcie nowej ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej. Głównym założeniem tej reformy jest utworzenie nowej struktury na bazie obecnych urzędów i izb celnych, urzędów i izb skarbowych oraz urzędów kontroli skarbowej. W ich miejsce mają powstać izby administracji skarbowej, którym podlegałyby urzędy administracji skarbowej oraz urzędy celno-skarbowe. Od decyzji naczelnika urzędu celno-skarbowego nie przysługiwałoby podatnikom odwołanie, tylko od razu skarga do sądu administracyjnego.
Ministerstwo Finansów przekonuje, że korzyści z likwidacji zasady dwuinstancyjności może być wiele. Przede wszystkim – argumentuje – na obecny model dwuinstancyjności narzekają sami podatnicy. Zarzucają organom odwoławczym brak bezstronności, przez co kontrola decyzji I instancji staje się iluzoryczna, a samo postępowanie się przedłuża. Tymczasem każda zwłoka w rozpoznaniu sprawy podatkowej może prowadzić do nieodwracalnych, szkodliwych konsekwencji dla podatnika i funkcjonowania jego przedsiębiorstwa – przekonuje resort.
Zyskałby również sam fiskus, bo urzędnicy z obecnych izb skarbowych, zamiast zajmować się weryfikacją rozstrzygnięć I instancji, mogliby realizować inne zadania, skróciłby się czas trwania postępowania administracyjnego, zmniejszyłyby się koszty jego prowadzenia.
Ankieta przeprowadzona przez DGP wśród doradców podatkowych wskazuje jednak, że podatnicy stosunkowo często odnoszą sukcesy już na etapie II instancji.
Pokazuje to przykład jednej spółek z branży transportowej mającej wiele gruntów i obiektów budowlanych w 15 województwach. Spór toczył się o 25 mln zł nadpłaty w podatku od nieruchomości. Spółka już odzyskała 11 mln zł podatku bez konieczności prowadzenia postępowań sądowych. Spór dotyczył tego, czy do zwolnienia z podatku konieczne jest faktyczne udostępnianie infrastruktury kolejowej. – Przekonaliśmy fiskusa, że wystarczy sama gotowość udostępniania infrastruktury licencjonowanym przewoźnikom kolejowym – informuje kancelaria MDDP prowadząca tę sprawę. Dodaje, że z sukcesem zakończyła się też, już na etapie II instancji, zmiana klasyfikacji nietypowych obiektów z budynków na budowle, co doprowadziło do ich niższego opodatkowania. Samorządowe kolegium odwoławcze zgodziło się też, że obiekty ze zdewastowanym dachem i uszkodzonymi ścianami w ogóle nie są budynkami.
Wózki widłowe
Pomyślnie na etapie izby zakończyła się też sprawa opodatkowania wiat na wózki sklepowe. Samorządowe kolegium odwoławcze przyznało, że wiaty stanowią obiekty małej architektury, a nie budynki czy budowle opodatkowane podatkiem od nieruchomości. Choć spór dotyczył stosunkowo niewielkiej kwoty, jego finał jest ważny dla podatnika, bo może on zastosować to samo podejście do kilkuset sklepów, które ma na terenie kraju. – Do tej pory lokalne organy podatkowe I instancji w większości przypadków nie zgadzały się z takim podejściem głównie ze względu na dużą nieostrość definicji obiektu małej architektury na gruncie prawa budowlanego. Dopiero korzystna decyzja SKO zapoczątkowała zmianę podejścia do tej kwestii – wyjaśniają przedstawiciele PwC, która prowadziła tę sprawę. Dodają, że decyzja ta jest również ważna dla innych podmiotów z branży handlu detalicznego, bo każdy większy sklep ma do czynienia z problemem opodatkowania wiat na wózki sklepowe.
Wygrane w VAT
12 mln zł uratował dzięki II instancji klient firmy EY. Na skutek wniesionego odwołania organ II instancji uchylił w całości zaskarżoną decyzję i umorzył postępowanie w sprawie. A chodziło o ustalenie, czy podatnik prawidłowo określił podstawę opodatkowania jednego z aportów, tj. opartą na nominalnej wartości otrzymanych udziałów. Organ podatkowy twierdził, że podstawa opodatkowania powinna obejmować również pozostałe nakłady inwestycyjne, które zostały wniesione do spółki w ramach kolejnych aportów. Odnosił się bowiem do pierwotnego zamiaru biznesowego, a nie faktycznych czynności wnoszenia wkładów. Jego decyzję zmieniła dopiero druga instancja.
Bywa, że wygraną na etapie II instancji może się pochwalić także jednostka samorządu terytorialnego. Jedna z gmin odzyskała dzięki temu więcej VAT z tytułu m.in. wydatków poniesionych na budowę i utrzymanie infrastruktury drogowej. Organ I instancji nie pozwolił odliczyć jej podatku, twierdząc, że gmina nie jest z tego tytułu podatnikiem VAT, ale decyzja IS była korzystna. Spór toczył się o 780 tys. zł – informuje kancelaria DLA PIPER.
Tax Free
W innej sprawie organ II instancji zgodził się z podatnikiem, że gdy nie można zastosować procedury Tax – Free, to do sprzedaży towarów, które opuściły terytorium UE, i tak wolno zastosować zerową stawkę VAT (właściwą dla eksportu). Warunkiem jest jedynie potwierdzenie przez urząd celny, że towar opuścił terytorium UE.
Kancelaria Rödl & Partner, która prowadziła tę sprawę, podaje też inne przykłady skuteczności odwołania. Izba zgodziła się z podatnikiem, że od zakupów dokonywanych w celu świadczenia usług na rzecz spółki luksemburskiej można odliczać VAT. Potwierdziła także prawo do odliczania podatku naliczonego od kart paliwowych wykorzystywanych przez kierowców do zakupu paliwa niezbędnego do wykonania usług transportu świadczonych na zlecenie spółki. W obu sprawach prawo do odliczenia kwestionowała I instancja.