Firmy sprzedające towary do innych państw UE musiałyby dostawać od kontrahentów pieniądze na zapłatę w swoim kraju zagranicznego podatku. Taki byłby skutek systemu, który rozważa Komisja Europejska
Chodzi o docelowy system opodatkowania transakcji wewnątrzwspólnotowych. Na razie to tylko projekt.
Pierwotnie Komisja brała pod uwagę pięć scenariuszy (patrz DGP nr 213/2014). Teraz w grze pozostały tylko dwa. Pierwszy z nich zakłada przyznanie państwom członkowskim prawa do wprowadzania odwrotnego obciążenia bez zgody KE (dziś wymaganej). Chodzi o system, w którym podatek rozlicza nabywca, a nie dostawca towaru. Dziś w ograniczonym zakresie obowiązuje on w większości państw unijnych i dotyczy krajowej sprzedaży np. stali czy drobnej elektroniki. Drugi scenariusz – według naszych informacji dużo bardziej prawdopodobny – zakłada rozliczanie podatku od wewnątrzwspólnotowych transakcji już w kraju wysyłki towaru, z tym że według stawek obowiązujących w państwie przeznaczenia. Innymi słowy polska firma, sprzedając towar niemieckiej spółce, wpłacałaby Mehrwertsteuer (tamtejszy VAT) do polskiego urzędu, według stawki niemieckiej (19 proc.). Następnie polska administracja przekazywałaby tę daninę niemieckiemu fiskusowi.
Który ze scenariuszy zostanie zaproponowany przez Brukselę, ma być wiadomo pod koniec marca. Tomasz Michalik, doradca podatkowy i partner w MDDP, zwraca jednak uwagę, że od pomysłu do jego pełnej implementacji w UE minie zapewne co najmniej kilka lat.
Walka z oszustami w VAT w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
Jak jest dziś
Zmiany w VAT są konieczne – twierdzą zgodnie urzędnicy KE, eksperci podatkowi oraz unijni przedsiębiorcy. Obecny system opodatkowania transakcji wewnątrzwspólnotowych wprowadzono w 1993 r. jako rozwiązanie przejściowe, na cztery lata, a jest stosowany po dziś. I coraz bardziej się nie sprawdza.
– Obecne reguły ułatwiają przestępcom wyłudzanie miliardów euro podatku na terenie całej Unii – wskazuje Jerzy Martini, doradca podatkowy w kancelarii Martini i Wspólnicy.
Dziś polski dostawca, który chce sprzedać towar do Niemiec, ma prawo (po spełnieniu obowiązków dokumentacyjnych) do rozliczania transakcji według stawki 0 proc. Podatek według niemieckiej stawki (19 proc.) rozlicza nabywca. Wykorzystują to przestępcy, którzy w ramach oszustw karuzelowych deklarują dokonanie transakcji wewnątrzwspólnotowej (ze stawką 0 proc.), ale towar nigdy nie opuszcza kraju i jest tu sprzedawany bez podatku, a przez to taniej. Polska – według różnych szacunków – może tracić w ten sposób od 30 do 53 mld zł VAT.
Model docelowy
Jeśli spośród pięciu wariantów zostanie wybrany ten, który zakłada rozliczanie w kraju zagranicznego VAT, to każdy wewnątrzwspólnotowy dostawca (także polski) musiałby się zarejestrować w internetowym portalu VAT OSS (one stop shop – punkt kompleksowej obsługi). Za jego pośrednictwem rozliczałby daninę (dziś w podobny sposób rozliczana jest sprzedaż usług elektronicznych, nadawczych i telekomunikacyjnych na rzecz konsumentów – w systemie MOSS). Wpłacony podatek fiskus przekazywałby do właściwych krajów UE, w których siedzibę mają nabywcy towarów.
Pieniądze na podatek
– Wybór takiego scenariusza oznaczałby, że nabywca musiałby zapłacić dostawcy równowartość zagranicznego podatku, aby ten mógł zostać rozliczony za pośrednictwem portalu OSS – wyjaśnia Jerzy Martini.
Termin rozliczeń byłby najprawdopodobniej taki sam w całej UE – do 20. dnia następnego miesiąca.
Co jeśli nabywca nie zapłaciłby dostawcy równowartości zagranicznego VAT?
– Dostawca musiałby wpłacić go z własnej kieszeni – przewiduje Jerzy Martini.
Trudności mogliby mieć także kupujący – przyznaje Komisja Europejska. Zapłacą oni bowiem swoim dostawcom równowartość podatku, ale daninę będą mogli odliczyć dopiero w zeznaniu, które złożą przez system OSS funkcjonujący we własnym kraju. Nie byłoby więc odliczania podatku naliczonego równolegle z zapłatą podatku należnego.
4 mld zł dla Polski
Komisja Europejska zakłada wstępnie, że wybór takiego scenariusza będzie oznaczać dodatkowe wpływy do unijnego budżetu rzędu 41 mld euro rocznie. Zmniejszyłby się też obrót w szarej strefie. – Dzięki temu PKB w całej UE wzrósłby o 0,31 proc., a Polski – o 0,23 proc. – szacuje Bruksela. Polska zyskałaby zatem na zmianach ok. 4 mld zł rocznie.
Wynikałoby to głównie z tego, że rozliczenia VAT od wewnątrzwspólnotowych transakcji kontrolowałby fiskus właściwy dla kraju dostawcy. Urzędnicy z zagranicy mogli natomiast pytać o szczegóły dostaw, a w szczególnych wypadkach także sami przeprowadzać kontrole.
Obowiązki dla fiskusa
Eksperci zasadniczo chwalą pomysł wprowadzenia systemu OSS. Jerzy Martini zwraca jednak uwagę, że wymagałoby to administracji podatkowej przygotowania.
– Urzędnicy musieliby pobierać podatek od podmiotów dokonujących dostaw wewnątrzwspólnotowych i przekazywać te kwoty państwu nabywcy – zauważa ekspert.
Również Tomasz Michalik przyznaje, że fiskusowi może być trudno wypełnić nowe obowiązki. W przeciwieństwie do działającego już dziś systemu MOSS (dotyczącego wybranych usług) konstrukcja OSS (dotyczącego dostawy towarów) zakłada, że w deklaracji VAT dla innego państwa członkowskiego wykazywany będzie nie tylko podatek należny, lecz także naliczony. – Kwestią kluczową będzie więc zarówno sprawna wstępna weryfikacja rozliczenia, jak i określenie procedury kontroli, a w szczególności tego, który organ będzie uprawniony do kontrolowania podatnika – zwraca uwagę Tomasz Michalik. Zaznacza, że ten problem istnieje już dziś w przypadku MOSS, ale jego skala jest znacznie mniejsza.
Odwrotne obciążenie
Mniej prawdopodobna jest zgoda Brukseli na pierwszy wariant. Komisja Europejska odrzuciła w listopadzie 2015 r. prośby Austrii, Węgier, Słowacji, Bułgarii i Czech, które chciały pełnej swobody we wprowadzaniu mechanizmu odwrotnego obciążenia (pisaliśmy o tym w DGP nr 216/2015). Nie zniechęciło to jednak Czechów, Austriaków i Węgrów, którzy ponowili swoje prośby. Austria i Czechy domagają się, aby ich państwa zostały objęte pilotażowym programem, który miałby pokazać wady i zalety powszechnego odwrotnego obciążenia. Biuro prasowe Komisji Europejskiej potwierdziło DGP, że tym razem pomysł nie został od razu odrzucony, ale ciągle trwają szacunki dotyczące jego kosztów.