Czy państwo może za pieniądze podatników uratować fabrykę butów, choćby największą w Polsce? A małą lodziarnię w mieście na Podkarpaciu? Odpowiedź w obydwu przypadkach brzmi: nie. A czy uratuje bank? Owszem, tak. Mały, lokalny bank spółdzielczy ma co prawda mniejsze szanse na uratowanie go przez państwo, ale im większy bank, tym większą mamy pewność, że zostanie w taki lub inny sposób uratowany, głównie za pieniądze podatników (bo środki w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym na duży bank z pewnością nie wystarczą).
Dziennik Gazeta Prawna
Czy państwo może za pieniądze podatników uratować fabrykę butów, choćby największą w Polsce? A małą lodziarnię w mieście na Podkarpaciu? Odpowiedź w obydwu przypadkach brzmi: nie. A czy uratuje bank? Owszem, tak. Mały, lokalny bank spółdzielczy ma co prawda mniejsze szanse na uratowanie go przez państwo, ale im większy bank, tym większą mamy pewność, że zostanie w taki lub inny sposób uratowany, głównie za pieniądze podatników (bo środki w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym na duży bank z pewnością nie wystarczą).
I między innymi dlatego podatek bankowy ma głęboki sens. Sektor bankowy pełni niezmiernie ważną funkcję w gospodarce, ale jest też bardzo uprzywilejowany. I czerpie z tego tytułu profity. Od góry – zyski nielimitowane, od dołu – dużo niższe ryzyko bankructwa niż w innym biznesie. Jak będzie dobrze, to zyski też będą, jak będzie źle, to w najgorszym wypadku ktoś nas uratuje. W zamian za takie uprzywilejowanie, bardzo istotne w biznesie, banki jak najbardziej mogą płacić takie lub inne, ale wyższe podatki. Ważne, żeby były one mądrze ustawione. W żaden sposób nie mogą być to daniny wprowadzane za karę, by komuś zaszkodzić tylko dlatego, że osiąga sukces. Podatek bankowy ma zupełnie inne uzasadnienie i jest on jak najbardziej usprawiedliwiony ekonomicznie.
Tego typu danina ma też jeszcze jedną, dodatkową korzyść, przynajmniej krótkoterminową. Ma ona spowodować transfer części zysków sektora bankowego do szerokiej części społeczeństwa (głównie poprzez program 500 plus), a szczególnie do tych warstw, które prawie 100 proc. dostępnych środków przeznaczają na konsumpcję. Środki te w ten sposób natychmiast trafią do sektorów gospodarki innych niż sektor bankowy. Czy będzie to wystarczającym impulsem, aby utrzymać taki obieg środków w dłuższym terminie, nie wiadomo, ale może warto spróbować.
„Ten rok był najgorszy w ubiegłym dziesięcioleciu – gorszy nawet od najtrudniejszego, kryzysowego roku 2009”. „Spadek kredytów mieszkaniowych wyniósł 10 proc.”. Czy takie wypowiedzi pochodzą z przyszłości, już z okresu po wprowadzeniu w Polsce podatku bankowego? Nie, to cytaty z konferencji Związku Banków Polskich, podsumowującej polski rynek kredytów mieszkaniowych w 2013 r. Podsumowanie 2014 r. wypadało równie blado. Te przykłady podaję na wszelki wypadek, gdyby ktoś powoływał się na wpływ podatku bankowego na Węgrzech, sugerując, że na ograniczenie akcji kredytowej w tym kraju miał wpływ jedynie ten konkretny podatek. Akcja kredytowa w Europie ledwo zipie od wielu lat. Głównym powodem luzowania polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny jest właśnie ożywienie tej akcji. I nie ma to nic wspólnego z podatkiem bankowym.
Czy ustalona właśnie stawka 0,44 proc. od aktywów, pozbawiona zbytnich wyjątków, jest odpowiednia? Na to pytanie nie można dzisiaj odpowiedzieć, ale od czegoś trzeba zacząć. Kluczem do sukcesu, który dla polityków jest często problemem, może być prostota tego podatku. Im większa bowiem komplikacja poboru, tym większe ryzyko unikania płatności daniny. Z punktu widzenia gospodarki ważne będzie też to, na co zostaną przeznaczone ostatecznie te środki. Jeśli przynajmniej w 90 proc. trafią z powrotem do gospodarki (przyjmijmy, że 10 proc. zginie gdzieś w niewyjaśnionych zakamarkach administracji państwowej, bo to, że część zginie, nie ulega chyba wątpliwości), jest duża szansa, że ten pomysł z punktu widzenia rozwoju polskiej gospodarki zakończy się sukcesem, ku naszemu pożytkowi.
Sektor jest bardzo uprzywilejowany. Od góry – zyski nielimitowane, od dołu – dużo niższe ryzyko bankructwa niż w innym biznesie