W styczniu resort finansów ma przedstawić strategię poprawy ściągalności podatków
Sejmowe komisje pracują nad projektem tegorocznego budżetu. Komisja finansów publicznych zajmowała się we wtorek planem dochodów podatkowych na 2016 r. Uwaga posłów skupiła się na dwóch zapisach. Pierwszy to planowane wpływy z nowych podatków sektorowych, w sumie 7,5 mld zł. Posłanka Krystyna Skowrońska z PO zwracała m.in. uwagę, że plan 2 mld zł podatku od sklepów wielkopowierzchniowych zawieszony jest w próżni, bo nie ma nawet projektu ustawy, który miałby regulować tę kwestię. Dopiero jutro w Ministerstwie Finansów mają się rozpocząć konsultacje dotyczące tego podatku.
Druga uwaga – w prognozie innych dochodów nie ma śladu poprawy ściągalności podatków. W tegorocznym budżecie resort ostrożnie założył, że wpływy podatkowe – zwłaszcza VAT, który jest głównym źródłem dochodów państwowej kasy – będą rosły w tempie takim, jak PKB. Dochody z VAT mają wynieść 128,7 mld zł, o 7,4 mld zł więcej niż w 2015 r.
Leszek Skiba, wiceminister finansów, przyznał, że szacunki dotyczące innych podatków faktycznie są ostrożne i nie uwzględniają działań ekstra aparatu skarbowego. W dużej części założenia zostały odziedziczone po poprzednikach.
Wiceszef resortu zapowiedział zaś, że ministerstwo jeszcze w styczniu opublikuje strategię zwiększania ściągalności podatków. – To będzie plan działań, których celem będzie istotne zwiększenie wpływów podatkowych. Ma się opierać na trzech filarach. Pierwszy to zmiany w prawie, m.in. wprowadzenie klauzuli obejścia prawa – mówił wiceminister posłom w KFP. Klauzula to mocne narzędzie w rękach fiskusa. Pozwala urzędowi skarbowemu pominąć skutki podatkowe jakiejś transakcji, jeśli uzna on, że jej głównym celem było obniżenie podatków. Do jej wprowadzenia przygotowywał się rząd PO-PSL, ale zrezygnował z pomysłu, uznając go za zbyt kontrowersyjny w warunkach kampanii wyborczej. Pozostałymi dwoma elementami strategii przygotowywanej przez resort finansów mają być zmiany w funkcjonowaniu administracji podatkowej i celnej oraz wyposażenie fiskusa w nowe narzędzia informatyczne. – Takie, jakie funkcjonują w innych krajach, gdzie pomagają administracji podatkowej w ograniczaniu niedoborów – mówił wiceminister, nie podając jednak szczegółów.
Wcześniej wśród opcjonalnych rozwiązań wymieniano m.in. wprowadzenie centralnej bazy faktur. W dyskusji przewijał się też pomysł wprowadzenia split payment, systemu, w którym należny VAT odprowadzany jest na specjalne konto podatnika w urzędzie skarbowym, a nie płacony wraz z należnością za towar lub usługę.
Pełne efekty strategii mają być widoczne w 2017 r. Dla resortu finansów poprawa ściągalności podatków – zwłaszcza VAT – to priorytet. Bo to on ma być głównym źródłem finansowania kluczowych rządowych projektów, jak program dodatków na dzieci. Koszt programu w 2017 r. ma wynosić ok. 23 mld zł. Połowa zostanie sfinansowana podatkami sektorowymi (bankowym i od supermarketów). Zabraknie jednorazowych wpływów z aukcji LTE (ponad 9 mld zł w tym roku), za to lista dodatkowych wydatków (i ubytków w dochodach) się wydłuży, bo na stole leżą już prezydenckie projekty podwyższenia kwoty wolnej w PIT do 8 tys. zł i obniżenia wieku emerytalnego. Dlatego coraz mniej prawdopodobna jest obniżka stawek VAT od początku przyszłego roku. O możliwym wycofaniu się rządu z obniżki mówili wcześniej DGP politycy PiS, we wtorek w rozmowie z RMF FM wspomniał o tym wicepremier Piotr Gliński.
Przedstawiciele rządzącej partii liczą na uzyskanie dodatkowych kilkunastu miliardów dzięki ograniczeniu luki w VAT. To kwota podatku, która teoretycznie powinna trafić do budżetu, bo tak wskazuje wielkość bazy podatkowej (czyli konsumpcja), ale nie trafia. Według wyliczeń ekspertów firmy doradczej PwC w 2015 r. ten ubytek sięgnął już 3 proc. PKB, czyli 53 mld zł.