Rząd: Wcześniejsza rezygnacja nie uchroni menedżerów przed daniną dla fiskusa. Ani przed prokuratorem.
Jeżeli ktoś rezygnuje z zasiadania w zarządzie tylko po to, żeby uciec przez wyższym podatkiem, to mamy do czynienia z menedżerami, którym zależy nie na spółce, ale na własnym portfelu – w ten sposób wiceszef sejmowej komisji skarbu Andrzej Jaworski (PiS) skomentował dla DGP zmiany w zarządzie PKP. W poniedziałek dymisje złożyli prezes Jakub Karnowski i jego prawa ręka Piotr Ciżkowicz, decydując, że nie będą czekać na wręczenie im wypowiedzeń przez ministra Andrzeja Adamczyka.
Tymczasem 1 stycznia wejdzie w życie ustawa nakładająca 70-proc. podatek od odpraw odchodzących menedżerów spółek Skarbu Państwa. Czy finansiści kierujący PKP z nadania ministra Sławomira Nowaka z PO znaleźli sposób, żeby uniknąć nowego podatku? – Nie udzielamy komentarza w tej sprawie – ucina Paulina Jankowska z biura prasowego PKP. W sprawie wysokości odpraw zwróciliśmy się więc do prawników.
Adwokat Bartosz Piechota, partner w kancelarii Röhrenschef, zwraca uwagę, że to od zapisów w umowie zależy, czy przewiduje ona w ogóle możliwość wypłaty dodatkowego świadczenia, jeśli inicjatorem rozwiązania stosunku pracy jest pracownik. Osobną kwestią jest świadczenie z tytułu zakazu konkurencji. – Z ustawy wynika, że decyduje data osiągnięcia dochodu. Jeśli odszkodowanie z tytułu zakazu działalności konkurencyjnej zostanie wypłacone do 31 grudnia, to dany menedżer nie zostanie objęty podatkiem, który wchodzi w życie od 1 stycznia – wyjaśnia radca prawny Igor Juckiewicz.
Wiele zależy od zapisów z kontraktu. – Odszkodowania z tytułu zakazu konkurencji mogą być wypłacane jednorazowo za cały okres jego obowiązywania albo w równych miesięcznych kwotach. W tym drugim przypadku 70-proc. podatek będzie obowiązywał dla wszystkich rat po 1 stycznia – dodaje Igor Juckiewicz. Prezes PKP Jakub Karnowski zarabiał 59 tys. zł brutto (plus roczna premia). – Jeśli jednak okaże się, że któryś z menedżerów otrzyma całą taką odprawę jednorazowo z góry, przez co w ogóle uniknie płacenia wyższego podatku, byłby to skandal. Takie sprawy będziemy badać i wyciągać konsekwencje wobec rad nadzorczych – mówi Andrzej Jaworski.
Według mec. Juckiewicza w przypadku długich zakazów konkurencji częściej stosuje się wypłaty comiesięczne, ale nie jest to żelazna zasada. – Moment na złożenie rezygnacji był niefortunny. Za dwa tygodnie wchodzi w życie nowy roczny rozkład jazdy, zbliża się też termin rozliczenia środków UE, zagrożone są odbiory pociągów Dart dla PKP IC. Za te działania zarząd PKP powinien wziąć odpowiedzialność do końca – ocenia prezes Fundacji Pro Kolej Jakub Majewski.
Poseł Jaworski podkreśla przy tym, że odejścia w PKP nie będą miały wpływu na plany komisji sejmowej, która wkrótce powinna się zająć sprawą sprzedaży PKP Energetyka. Według PiS sprzedając tę spółkę, żeby przyspieszyć spłatę długu PKP, rząd PO-PSL zgodził się na utratę kontroli nad częścią infrastruktury strategicznej. Prywatyzację bada obecnie NIK. – Pojawia się w niej wiele nowych wątków i rezygnacja prezesa nie spowoduje, że nie będzie musiał odpowiadać na pytania posłów. A jeśli Jakub Karnowski nie zdecyduje się na spotkanie z komisją, to będzie musiał się stawić w prokuraturze, bo właśnie tam sprawa prywatyzacji PKP Energetyka zostanie w takiej sytuacji skierowana – zapowiada Jaworski.
W przypadku pozostałych spółek z udziałem Skarbu Państwa ruchów kadrowych inicjowanych przez państwowego akcjonariusza jest na razie niewiele. Jeśli są, to koncentrują się na radach nadzorczych, bo w wielu przypadkach to właśnie one decydują o składach zarządów. Kilka dni temu do zmian w radzie doszło w Orlenie; minister odwołał z rady Macieja Bałtowskiego i powołał do niej Remigiusza Nowakowskiego. 28 grudnia zmieni się też skład rady Enei. Tego dnia na wniosek Skarbu Państwa odbędzie się nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy, które ma się zająć zmianami w radzie Enei. – Nie będziemy dokonywać ruchów kadrowych bez przynajmniej wstępnej analizy sytuacji przedsiębiorstwa. Zależy nam, aby spółki się rozwijały i przynosiły dywidendy dla Skarbu Państwa – twierdzi Andrzej Jaworski.