Od zarania podatku dochodowego od osób fizycznych przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 361 ze zm.) nie stosowało się do przychodów wynikających z czynności, które nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy. Zasadę tę wywodzono między innymi z tego, że np. zbycie rzeczy pochodzącej z kradzieży to paserstwo (czyn zabroniony i karalny), a Skarb Państwa nie może mieć w nim udziału (podobnie ze stręczycielstwem). Tak przynajmniej uczyli mnie na studiach, a ja wtedy wierzyłem moim wykładowcom.

Jeszcze jednak na studiach pojawiły się wątpliwości dotyczące wybiórczej moralności fiskusa – uczciwie zarabiającego należy złupić i zabrać mu część zysku (ups, przepraszam! – miało być opodatkować...), a bandycie czy oszustowi zostawić całość, bo jego pieniądze są brudne.
Zasadę wyłączającą z PIT przychody wynikające z czynności, które nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy, fiskus od zawsze traktował zresztą dość szczególnie. Jeżeli organ podatkowy stwierdził, że ktoś wydaje za dużo (a w każdym razie dużo więcej niż zarabia), to wymierzał mu po prostu sankcyjny podatek w wysokości 75 proc. nadmiernych wydatków i zbytnio się nie zagłębiał w to, z jakiego źródła pochodziły pieniądze. Część podatników próbowała twierdzić, że pieniądze pochodziły z nierządu (czynność, która nie może być przedmiotem prawnie skutecznej umowy). Tu był jednak problem w sądzie, bo poszczególne składy sędziowskie albo domagały się dowodów nierządu – samo okazanie paszportu z adnotacjami o przekraczaniu granicy było niewystarczające (wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego – Ośrodek Zamiejscowy w Szczecinie z 24 lutego 1999 r., sygn. akt SA/Sz 1980/97).
Mieliśmy zatem tak trochę do czynienia z podwójną moralnością fiskusa. Z jednej strony przepisy mówiły, że czynności, które nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy (w tym nierząd), nie podlegają PIT, a z drugiej fiskus ochoczo pobierał od przychodów z takich czynności podatek według stawki 75 proc. W systemie prawa podatkowego brakowało jednak kropki nad i.
Wszystko zmieni się 1 stycznia 2016 r., kiedy do art. 2 ustawy o PIT zostanie dodany ust. 6 w brzmieniu: „W przypadku braku przeciwnego dowodu przyjmuje się, że przychody pochodzą z czynności, które mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy”. Niby nic nowego – organy podatkowe od lat działały tak, jakby taki zapis był w ustawie. A jednak niesie nową jakość i wprowadza zasadę: zapłać podatek albo wykaż, że ukradłeś (oszukałeś itp.). Ale jeśli ukradłeś, to możemy zrobić ci przepadek mienia (czyli zabrać 100 proc.) i wsadzić cię do więzienia, a jeżeli tego nie wykażesz, to weźmiemy „co najwyżej” 75 proc. (pomijamy w tym momencie regulacje kodeksu karnego skarbowego, t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 186 ze zm.).
Dodatkowym plusem regulacji (od strony fiskusa) jest uniknięcie wątpliwości. Skoro do czasu udowodnienia winy dany podmiot jest niewinny, to czynności przez niego podejmowane były przedmiotem prawnie skutecznej umowy, a tym samym należy zapłacić podatek. Dopiero wykazanie winy pozwala na uniknięcie opodatkowania, ale wtedy narażamy się na inne sankcje (więzienie, grzywna, przepadek mienia itp.).
Powyższe powoduje, że domniemanie niewinności nabrało nowego wymiaru – dopóki nie udowodni ci się winy, dopóty jesteś niewinny, ale opodatkowany.