Były członek zarządu nie uniknie odpowiedzialności, jeżeli spółka, zalegając z zapłatą swojemu kontrahentowi, nie skorygowała na czas podatku naliczonego – potwierdził NSA.

Obowiązek korekty przez dłużnika jest konsekwencją innego przepisu, który z kolei pozwala wierzycielowi skorzystać z ulgi na złe długi, czyli zmniejszyć podatek należny VAT w razie nieotrzymania zapłaty od odbiorcy.
Obecnie dłużnik – niezależnie od tego, czy wierzyciel sięgnie po ulgę – i tak musi zmniejszyć podatek naliczony, gdy minie 150 dni od umówionego terminu zapłaty za towar lub usługę, a nadal jej nie uregulował. Mówi o tym art. 89b ustawy o VAT.
Przed 2013 r. przepis w tym zakresie był inaczej skonstruowany. Po pierwsze, dłużnicy nie korygowali podatku naliczonego automatycznie, tylko dopiero wtedy, gdy dostali od wierzyciela zawiadomienie o zamiarze skorzystania przez niego z ulgi na złe długi. Po drugie, musieli zmniejszyć podatek wstecz, czyli w rozliczeniu za miesiąc, kiedy pierwotnie został on odliczony (dziś robi to na bieżąco).
Bywało, że zanim wierzyciel zechciał skorzystać z ulgi na złe długi (a ma na to dwa lata), zmieniały się zarządy u dłużników. Powstał więc problem, kto ma odpowiadać za zawyżony wcześniej podatek naliczony.
Niedawno zapadł przed Naczelnym Sądem Administracyjnym pierwszy wyrok w takiej sprawie. Chodziło o spółkę, która złożyła korekty w 2010 r., po otrzymaniu od wierzyciela zawiadomienia o zamiarze skorzystania z ulgi na złe długi. Chodziło o rozliczenia podatkowe za 2007 r. Od tamtego czasu prezes spółki przestał już nim być. Potem bronił się, że w czasie, gdy ustępował ze stanowiska, nie wiedział jeszcze o zamiarze skorzystania przez wierzyciela spółki z ulgi na złe długi. Odchodził więc w przekonaniu, że firma prawidłowo reguluje podatki.
Zarówno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi, jak i NSA orzekły jednak, że ustąpienie ze stanowiska nie daje członkowi zarządu gwarancji, iż po latach fiskus nie upomni się o zaległy podatek. Nie ma znaczenia to, że spółka złożyła deklaracje korygujące w czasie, gdy prezes nie był już w zarządzie. Ważne, że pełnił swoją funkcję w okresie, za który należało dokonać korekty (w tym wypadku – za 2007 r.).
Gdyby spółka we właściwym czasie uregulowała zobowiązania wynikające z transakcji z 2007 r., to nie musiałaby potem składać korekt deklaracji VAT-7 – stwierdziły oba sądy. Szczególną uwagę zwróciły bowiem na to, że już wtedy prezes powinien był podjąć działania zmierzające do ogłoszenia upadłości spółki. Już wtedy – podkreśliły – była ona niewypłacalna w rozumieniu art. 10 i 11 prawa upadłościowego i naprawczego (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 233).
Uznały, że prezes nie wypełnił również innych warunków, których spełnienie zwolniłoby go z odpowiedzialności za zaległości spółki – nie wykazał, że niezgłoszenie wniosku o ogłoszenie upadłości lub niewszczęcie postępowania układowego nastąpiło bez jego winy. Nie wskazał także mienia spółki, z którego byłaby możliwa egzekucja. A zatem sam odpowiada za jej zaległości. I nie zmienia tego fakt, że ich powstanie było następstwem złożonych w 2010 r. korekt za 2007 r.
Wyrok w innej, lecz identycznej sprawie, uprawomocnił się już na etapie łódzkiego WSA (sygn. akt I SA/Łd 359/13). Na rozpatrzenie przez NSA czeka trzecia, podobna sprawa o sygn. akt I SA/Łd 1121/13.
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 18 marca 2015 r., sygn. akt I FSK 74/14. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia