O tym, że terminowe złożenie deklaracji jest ważniejsze niż sama zapłata podatku, przekonał się każdy, kogo przedstawiciele fiskusa przyłapali na, nawet jednodniowym, opóźnieniu w złożeniu deklaracji, która „na sztywno” ma zapisany termin przekazania organowi podatkowemu, np. VAT-7, VAT-7K czy VAT-7D, PIT-28 itd. O ile bowiem karalne jest dopiero uporczywe niewpłacanie w terminie podatku (czyli nie incydentalne opóźnienie), o tyle już nawet jednodniowe uchybienie terminowi na złożenie deklaracji może skutkować konsekwencjami karnymi skarbowymi.
Po co cały ten wstęp? Otóż od początku tego roku nastąpiła drobna zmiana w ordynacji podatkowej, która wywołała panikę wśród części podatników. Według nowych przepisów, jeżeli termin złożenia deklaracji oraz zapłaty podatku przypada na dzień wolny od pracy, to należy rozliczyć się z fiskusem przed tym dniem! Dotychczas – jak wiadomo – termin przesuwał się na pierwszy dzień roboczy po dniu wolnym. Przed weekendem wśród podatników wzmogła się nerwowość. Dlaczego? 25 stycznia mijał termin składania niektórych deklaracji VAT, a dzień ten wypadł właśnie w... niedzielę. Jedni w pośpiechu wypełniali i wysyłali deklaracje, drudzy spokojnie czekali do dziś. Kto miał rację? Ci drudzy!
Skąd w ogóle wzięła się ta wątpliwość: przede wszystkim z „nadpomysłowości” różnych interpretatorów oraz, tradycyjnej już, delikatnej (tym razem) indolencji legislacyjnej prawodawcy. Otóż ten ostatni, bez wątpienia w dobrej wierze i dla przejrzystości oraz jasności regulacji (sic!), od nowego roku zaznaczył w ordynacji podatkowej, że, owszem, jeżeli ostatni dzień terminu stosowanego na potrzeby podatkowe przypada na sobotę lub dzień ustawowo wolny od pracy, za ostatni dzień terminu uważa się następny dzień po dniu lub dniach wolnych od pracy (czyli tak jak do tej pory), chyba że ustawy podatkowe stanowią inaczej.
No i zaczęło się. Grupa „specjalistów” od kilku miesięcy snuje swoje wywody, że skoro np. ustawodawca podatkowy wskazuje w ustawie o VAT, że deklarację należy złożyć w terminie do 25. dnia miesiąca następującego po każdym kolejnym miesiącu /kwartale, to co by się nie działo i na jaki dzień nie przypadałby ten termin, musimy go dochować.
VETO! Nic z tych rzeczy. Przecież art. 12 ordynacji podatkowej wskazuje nie na termin złożenia deklaracji, a na sposób liczenia i identyfikowania terminu. Wbrew pozorom to jest różnica. To oznacza, że na poziomie ordynacji prawodawca nie precyzuje, jakie są terminy dla realizacji poszczególnych obowiązków, a jedynie co się dzieje, gdy ów termin – wszak standardowo doprecyzowany w przepisach poszczególnych ustaw podatkowych – przypada na sobotę lub dzień ustawowo wolny od pracy. Brak jest zatem podstaw, by przyjąć, że samo zidentyfikowanie terminu w ustawie podatkowej wyłącza stosowanie ordynacyjnej zasady świąteczno-weekendowej. Po co zatem takie zastrzeżenie? W zasadzie, wobec treści nowo dodanych przepisów ustawy o VAT, jest ono zbędne, ale naszemu przezornemu prawodawcy chodziło o to, by zaznaczyć, że mogą istnieć takie szczególne przypadki, jak (od 2015 r.) zdefiniowane w szczególnych procedurach MOSS-owskich (przypominam: chodzi o szczególną, fakultatywną procedurę opodatkowania usług telekomunikacyjnych, nadawczych i elektronicznych świadczonych dla niepodatników z innych państw UE niż Polska). W tych regulacjach ustawodawca – w ślad za unijnym – zastrzegł, że deklarację należy złożyć i podatek zapłacić konkretnie do 20. dnia po zakończeniu kwartału rozliczeniowego, nawet wówczas, gdy przypada on w sobotę albo dzień wolny od pracy. Zatem w tym, i tylko tym, przypadku nie mamy przesunięcia terminu na pierwszy dzień roboczy. Być może się mylę, ale osobiście uważam, że jest to związane z faktem, że płacony podatek faktycznie jest należny nie polskiemu fiskusowi, a państwu konsumpcji świadczonej usługi, a co za tym idzie oprócz soboty i niedzieli inny „polski” wolny dzień nie musi być tam świętem (patrz np. 3 maja) i odwrotnie (np. 14 lipca we Francji czy Wielki Czwartek i Piątek w Hiszpanii).
Jednym słowem: spokojnie, 26 stycznia wystarczy...
Z ostatniej chwili: podobnie rzecz się ma z przechowywaniem dokumentów.