To był pierwszy poważny wstrząs dla nowej Komisji Europejskiej, ale i ważny impuls w walce z unikaniem podatków w Europie. Międzynarodowe śledztwo dziennikarskie ujawniło, że w czasie, gdy Jean-Claude Juncker był premierem Luksemburga, ponad 300 firm podpisało układy z administracją, by płacić niższe podatki. Afera „Luxleaks” zmusiła szefa Komisji do niewygodnych tłumaczeń, a jego zespół do zwiększenia ofensywy przeciwko podatkowym oszustom.

Odpowiadając na krytykę związaną z aferą „Luxleaks” Juncker mówił, że układy z korporacjami były legalne choć - jak sam przyznał - budzą etyczne wątpliwości. Szef Komisji podkreślał także, że "tego typu praktyki istnieją w 22 państwach Unii, to nie jest specyfika luksemburska".

Eksperci zgadzają się z tym, że problem unikania podatków wykracza daleko poza terytorium Wielkiego Księstwa. "Wydaje się, że Luksemburg jest szczególnym przypadkiem, ale jest jasne, że tutaj chodzi o rywalizację między wieloma krajami. To problem dotyczący globalnego zarządzania" - mówi Carl Dolan, dyrektor Transparency International w Brukseli.

Jego zdaniem, ostatni skandal może przyspieszyć unijną walkę z oszustwami podatkowymi. Na to liczy też Komisja Europejska, która zapowiedziała m.in. przedstawienie propozycji przepisów w sprawie obowiązkowej wymiany informacji o układach podatkowych. Już w grudniu zaś Bruksela rozszerzyła śledztwo dotyczące takich praktyk na wszystkie kraje członkowskie. Komisja oczekuje, że unijne stolice przekażą jej dane firm, które cieszą się specjalnymi przywilejami. Nawet władze luksemburskie, wcześniej nie tak chętne do współpracy, obiecały, że przekażą Komisji wszystkie wymagane informacje.