Wprowadzenie klauzuli obejścia prawa podatkowego daje organom podatkowym zbyt duże pole do interpretacji - uważają eksperci firmy doradczej Deloitte.

Ministerstwo Finansów RP 17 lipca br. opublikowało projekt nowelizacji ordynacji podatkowej, który zakłada wprowadzenie klauzuli obejścia prawa podatkowego. W praktyce oznacza to implementację przepisów, które pozwolą kwestionować sposoby zawierania transakcji oraz jej opodatkowania. Zdaniem ekspertów firmy doradczej Deloitte regulacje te stwarzają organom podatkowym zbyt duże pole do swobodnej interpretacji. Polski system podatkowy stanie się mniej stabilny i przewidywalny, co może negatywnie wpłynąć na konkurencyjność naszej gospodarki.

Projekt nowelizacji ordynacji podatkowej ma niebawem trafić pod obrady Rady Ministrów. Według założeń ustawa ma zostać zmieniona do końca bieżącego roku. „Biorąc pod uwagę wagę zmian, które będą konsekwencją nowelizacji, czasu na dokładne przygotowanie nowych przepisów zostało niewiele. Tymczasem naszym zdaniem projekt ten w wielu miejscach wymaga istotnych zmian i doprecyzowania” – mówi Maciej Guzek, Starszy Menedżer w Dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte.

Projekt Ministerstwa Finansów zakłada, że za unikanie opodatkowania będzie można uznać działanie zamierzone, wykorzystujące sztuczną konstrukcję prawną (tzn. nadmiernie zawiłą i pozbawioną treści ekonomicznej), którego głównym celem jest uzyskanie (nieprzewidzianej w przepisach prawa) „znacznej” korzyści podatkowej, która poprzez swój rozmiar „w istotnej mierze” poprawia sytuację finansową podatnika. Jeżeli organ podatkowy wykaże, że podatnik unikał opodatkowania, oraz że w danej sytuacji istnieje i jest możliwa do zastosowania inna konstrukcja prawna (bardziej odpowiednia zdaniem organu), to organ może wówczas nałożyć na podatnika nowe, wyższe zobowiązanie podatkowe.

Co to oznacza w praktyce? Klauzula może znaleźć zastosowanie np. do twórców, którzy dotychczas część swojego wynagrodzenia otrzymują z tytułu przeniesienia praw autorskich, dzięki czemu płacony przez nich podatek jest niższy. Po wejściu w życie klauzuli organ podatkowy może uznać, że była to zbyt skomplikowana konstrukcja prawna i powinna być zawarta standardowa umowa o pracę. W takim przypadku po stronie twórcy powstanie zaległość podatkowa, a po stronie jego pracodawcy odpowiedzialność za nieprawidłowe naliczenie składek. Innym przykładem są przedsiębiorcy, których dotyczy konwersja wierzytelności na udziały.
Eksperci Deloitte przywołują także przykład firmy Optimus, któremu pod koniec lat 90. fiskus, przy jednej z transakcji zarzucił obejście prawa i wyłudzenie VAT. Po kilkuletniej batalii sądowej spółka wygrała sprawę. Gdyby jednak już wtedy istniała w polskim prawie klauzula obejścia prawa podatkowego, Optimus prawdopodobnie przegrałby ten spór.

„Powstaje pytanie czy klauzula nie będzie stosowana zbyt restrykcyjnie. Już dziś organy podatkowe mają tendencję do stosowania prawa na niekorzyść podatnika. Najlepiej świadczy o tym fakt, że tylko w samym 2013 roku fiskus przegrał blisko 45 proc. spraw przed wojewódzkimi sądami administracyjnymi, dotyczących podatku dochodowego i prawie 59 proc. spraw w przypadku interpretacji podatkowych wydawanych przez ministra finansów ” – wyjaśnia Mariusz Stefaniak, Starszy Konsultant w Dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte.

Eksperci podkreślają także, że istnieje duże ryzyko zakwestionowania nowych przepisów ordynacji podatkowej przez Trybunał Konstytucyjny, jako niezgodnych z Ustawą Zasadniczą. Polska Konstytucja mówi wyraźnie, że „nakładanie podatków, innych danin publicznych, określanie podmiotów, przedmiotów opodatkowania i stawek podatkowych, a także zasad przyznawania ulg i umorzeń oraz kategorii podmiotów zwolnionych od podatków następuje w drodze ustawy”, a nie zależy od decyzji organu.

Dodatkowo orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego zwraca uwagę na to, aby interpretowanie pojęć nie leżało w gestii organów stosujących te przepisy, ponieważ w konsekwencji może to prowadzić do niedozwolonego prawotwórstwa ze strony tych organów.

„Tymczasem zaproponowany przez resort finansów projekt zawiera liczne pojęcia niedoprecyzowane, których interpretacja i uszczegółowienie będzie leżało po stronie organów podatkowych. Ponadto zbyt dużo znalazło się tam elementów stwarzających możliwość oceny, jakie działanie jest racjonalne i jaką konstrukcję prawną można uznać za typową. W takiej sytuacji trudno przewidzieć decyzję organu. Dlatego w fazie przygotowywania projektu wprowadzenia klauzuli do polskiego systemu prawnego niezbędna jest dogłębna analiza i szereg konsultacji” – tłumaczy Maciej Guzek.

W uzasadnieniu do projektu nowelizacji napisano, że podobne konstrukcje prawne istnieją w innych krajach, m.in. w Niemczech, Wielkiej Brytanii, USA, Australii czy Kanadzie. Są jednak kraje takie jak Indie, które nie chcąc stracić dużego zainteresowania inwestorów zagranicznych, przesunęły o kilka lat wprowadzenie takiej klauzuli do swojego systemu prawnego. Zdaniem Deloitte pojawienie się klauzuli w polskich przepisach może zniechęcić potencjalnych inwestorów branżowych i strategicznych czy też fundusze inwestycyjne. Unia Europejska zaleca swoim członkom wprowadzenie takiej konstrukcji prawnej, ale to zalecenie nie jest w żadnym stopniu dla Polski wiążące.

Zdaniem ekspertów Deloitte przed wprowadzeniem klauzuli należałoby przeanalizować kilka zjawisk, które uzasadniałyby jej implementację do polskiego systemu prawnego. „Jednym z nich są stosowane przez przedsiębiorców optymalizacje podatkowe. Nie ma żadnych wiarygodnych badań, które pokazywałyby ile faktyczne Skarb Państwa traci z tytułu ich stosowania. Szczególnie dotyczy to CIT, bo to w przypadku tego podatku najczęściej sięga się po to rozwiązanie” – tłumaczy Mariusz Stefaniak.

W proponowanej nowelizacji brak jest także jasnych kryteriów stosowania klauzuli, a także przepisu, który mówiłby, że w razie wątpliwości, powinny być one rozstrzygnięte na korzyść podatnika. Zabrakło również reguły, podobnej do tej, która obowiązuje w systemach anglosaskich. Chodzi o odpowiednik tzw. „Westminster principle” - zasady, która mówi, że każdy jest uprawniony do prowadzenia swoich interesów w taki sposób, aby zapłacić jak najniższy podatek (zgodnie z literą prawa).

„Polski system podatkowy już teraz jest skomplikowany i nieprzyjazny podatnikowi. Proponowane rozwiązania mogą doprowadzić do sytuacji, w której potencjalny inwestor, podejmując jakiekolwiek działania, będzie się obawiał, czy na pewno nie ma innej konstrukcji prawnej, która przyniesie taki sam skutek, ale będzie mniej korzystna podatkowo dla niego, i z której ostatecznie organ wyciągnie konsekwencje podatkowe. Proponowane przepisy są zbyt nieprecyzyjne i oddają organom podatkowym za duże pole do subiektywnej oceny” – podsumowuje Maciej Guzek.