Tablet, smartfon, aparat fotograficzny, przenośna konsola do gier... Lista sprzętu, który wymaga dostępu do Internetu jest coraz dłuższa. Gdyby jednak do każdego urządzenia kupować osobną kartę SIM, to miesięczny rachunek zjadłby całą pensję. Z pomocą przychodzi firma TP-LINK i jej mobilny router M5350.

Router jest ładnie zaprojektowany – na górnej części jajowatej obudowy, wykonanej z dobrej jakości plastiku, mamy przycisk zasilania i mały ekranik OLED. W dolnej części gadżetu jest gniazdo ładowarki (pasuje każda z wtyczką microUSB).

Po podważeniu obudowy mamy dostęp do gniazda karty SIM (niestety właściciele MicroSIM i NANOSIM muszą kupić specjalny adapter), gniazdo microSD i wymienną baterię.

ekran, choć czarno-biały, wyświetla najważniejsze funkcje – prędkość i rodzaj połączenia, siłę sygnału i stan baterii. Brakuje za to pokazania, ile wykorzystaliśmy już z miesięcznego limitu.

Konfiguracja jest bardzo prosta – wkładamy kartę SIM do urządzenia, a telefon czy tablet od razu powinny znaleźć nową sieć. Czeka nas jeszcze wizyta na stronie konfiguracji, by wyłączyć kod PIN karty, nadać nową nazwę sieci i stworzyć nowy kod logowania. TP-LINK M5350 powinien rozpoznać kartę każdego operatora.

Prędkość maksymalna, z jaką gadżet ściągał dane to 790 kb/sec w sieci 3G, co, jak na mobilny net jest całkiem przyzwoitą szybkością. Maksymalny czas pracy to około 5 godzin i 45 minut – na szczęście, dzięki złączu microUSB możemy podłączyć do routera bank energii i wydłużyć jego pracę.

TP-LINK M5350 to udane urządzenie – dzięki jednej karcie SIM możemy podłączyć wiele urządzeń, które mają tylko moduł WiFi do sieci tam, gdzie darmowego WiFi nie ma. Biorąc pod uwagę, że wersje sprzętu bez modułu 3G są tańsze, a także, że nie musimy kupować kilku kart SIM do reszty sprzętu, router pozwoli nam zaoszczędzić spore pieniądze.

Niestety, nie ma gadżetu bez wad. Pierwszą z nich jest brak lepszego poziomu zabezpieczeń niż "osobisty" WPA2 – przydałby się WPA2 Enterprise. Dziwi też slot karty SIM –i tak większość ludzi używa obecnie microSIM. Nie ma także licznika danych, przez co nie wiemy, kiedy przekroczymy limit transferu. Dla mnie największą wadą jest za to brak LTE – szkoda, że nie będziemy mogli wykorzystać sieci 4G, która staje się w Polsce coraz bardziej rozbudowana.

Pomimo tych wad uważam, że TP-LINK M5350 to jeden z najlepszych mobilnych routerów na rynku – nie wymaga zasilania z portu USB, mieści się w kieszeni i nie ma żadnego problemu z podłączeniem do niego naszych mobilnych gadżetów

Tekst powstał z wykorzystaniem hotspotu TP-LINK M5350.