Zorganizowana przez nas debata z udziałem przedstawicieli kilku ważnych branż i Ministerstwa Finansów pokazała, że czasami troska o pieniądze – zarówno publiczne, jak i prywatne – może być dobrym punktem wyjścia do rozmowy i kompromisu.
Odwrotne obciążenie podatkiem od towarów i usług w handlu np. prętami stalowymi czy solidarna odpowiedzialność sprzedawcy i nabywcy za zobowiązania w VAT w obrocie całą gamą wyrobów wrażliwych to rozwiązania, na które niecierpliwie czekają przedsiębiorcy (a przynajmniej zdecydowana ich większość) i które chce teraz szybko wdrożyć resort finansów. Warto też zwrócić uwagę, że początkowo projekt był bardzo ogólny (a więc i bardziej kontrowersyjny), jednak na skutek dyskusji i konsultacji obrósł w propozycje, które uwzględniają uwagi wielu firm i sektorów, choć pewnie nigdy – nawet po uchwaleniu zmian w ustawach – nie zadowoli wszystkich. Teraz troską i fiskusa, i podatników powinno być to, by wskutek obróbki legislacyjnej, w tym parlamentarnej, regulacje zyskały na jakości – stały się precyzyjne i jasne. Lepsze.
Generalnie to jest właśnie trop, którym należałoby podążać w odniesieniu do innych – tak licznie teraz proponowanych – zmian podatkowych. W przypadku odwrotnego obciążenia i solidarnej odpowiedzialności było o porozumienie łatwiej: oba mechanizmy mają chronić Skarb Państwa przed utratą należnych pieniędzy, wyłudzeniami i oszustwami, a przedsiębiorców – przed nieuczciwą konkurencją ze strony oszustów (czyli także przed utratą pieniędzy). Pojawiła się więc naturalna wspólnota interesów. Nie znaczy to jednak, że w innych sprawach jej nie ma lub nie może być. Wprawdzie niemal wszystkie pomysły, jakie zgłasza w ostatnich miesiącach Ministerstwo Finansów, mają jeden cel: uszczelnienie systemu podatkowego, ale trzeba pamiętać, skąd się to bierze. Po pierwsze, system jest dziurawy i umożliwia nierzadko bardzo agresywne – często bardziej niż w innych krajach – planowanie podatkowe, a po drugie – i ważniejsze – kluczem do zrozumienia sytuacji jest stan finansów publicznych. Nie chodzi tylko o to, że nigdy nie zostały zreformowane i uporządkowane. Dodatkowym wyzwaniem jest sytuacja na świecie – w gospodarce i w sektorze finansowym – i co w związku z tym dzieje się lub będzie się dziać na krajowym podwórku. Jeśli więc uszczelnienie systemu ma być alternatywą dla wzrostu bezpośrednich obciążeń podatkowych, to i w tej kwestii można szukać pól rozsądnego kompromisu.
Przykładem może być opodatkowanie zagranicznych spółek kontrolowanych (CFC). Z perspektywy przedsiębiorców, którzy nie stosują (bo nie muszą, nie chcą, nie stać ich itd.) optymalizacji z udziałem firm rejestrowanych w rajach podatkowych, lepsze jest takie poszukiwanie dodatkowych dochodów niż szperanie bezpośrednio w ich kieszeni. Ale i ci, którzy taką optymalizację wykorzystują, mogą nieco w sprzeciwie ustąpić, o ile dostrzegą, że alternatywa jest jeszcze gorsza (rosnący fiskalizm w innych obszarach działalności, bardziej dla nich kluczowych), a nowe regulacje będą rzeczywiście kompromisowe i przede wszystkim rozsądne.