Od 22 czerwca podatnicy przestają pracować na państwo poprzez zapłatę wszelkiego rodzaju podatków (m.in. PIT, VAT) i zaczynają na własne utrzymanie. To umowny dzień wolności podatkowej, który co roku ogłasza Centrum im. Adama Smitha (CAS). Oznacza to, że w tym roku na zapłacenie danin publicznych pracowaliśmy ponad 173 dni.
Centrum oblicza, kiedy wypadnie dzień wolności podatkowej, poprzez wskazanie, jaki procent stanowią wydatki publiczne w produkcie krajowym brutto. W tym roku udział wydatków w PKB wyniesie 47 proc. i jak wskazuje Centrum, będzie to jeden z najwyższych poziomów w ostatnich latach. A zatem nie jest to jedynie dzień, od którego przestajemy pracować na podatki.
Wyliczenia uwzględniają również inne daniny i obciążenia, jak składki ZUS, a także dług publiczny, który – jak wyjaśnia CAS – też jest podatkiem (już teraz go regulujemy, ponosząc koszty obsługi zaciągniętego wcześniej zadłużenia). W praktyce dzień wolności podatkowej może się przesunąć. Do jego wyliczenia bierze się pod uwagę dane z budżetu państwa. Jeśli faktyczne wydatki państwa będą wyższe, wtedy dzień może wypaść później.
W 2011 r. Centrum ogłosiło, że dzień wolności wypadł 24 czerwca, a na koniec roku się okazało, że obywatele zaczęli zarabiać na własne wydatki od 7 lipca. Tegoroczny wynik jest gorszy od ubiegłorocznego. W 2012 roku dzień wolności wypadł 21 czerwca, a w 2010 r. – 23 czerwca.