Odkąd blisko 12 lat temu wprowadzono podatek Belki (od dochodów kapitałowych), jego zakres nigdy się nie skurczył – przeciwnie. Wszyscy, którzy mają lokaty i uzyskują odsetki, a także ci, którzy zarabiają na sprzedaży akcji i innych instrumentów finansowych, w tym np. jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, płacą 19 proc. od zysków.
Wymyślono wprawdzie produkty „antybelkowe”, np. lokaty o bardzo niskiej wartości nominalnej czy polisolokaty, ale albo zostały już obłożone daniną, albo to kwestia nieodległej przyszłości.
Szykuje się jednak poważny wyłom. I, co ciekawe, proponuje go rząd. Chodzi o opisane przez nas zwolnienie dla tych, którzy co najmniej pięć lat oszczędzaliby na dom lub mieszkanie.
To dobra propozycja, choć korzyści finansowe z jej tytułu nie będą dla przeciętnych podatników imponujące. Dla przykładu załóżmy, że ktoś będzie odkładał 20 tys. zł co roku – przez 5 lat. Odsetki będą takie mniej więcej jak dziś, tj. ok. 4 proc. w skali 12 miesięcy. Kapitalizacja roczna. W sumie więc na podatku zaoszczędzimy ok. 2,5 tys. zł, angażując własny kapitał w wysokości 100 tys. zł i inkasując odsetki o wartości 12,5 tys. zł (łącznie z darowanym podatkiem).
Naturalnie, zawsze to jakaś ulga i odrobina pieniędzy więcej w portfelu. Być może też banki będą premiować solidnych klientów lepszą ofertą depozytową (wyższym niż przeciętne oprocentowaniem), a potem kredytową (np. niższe marże). Zobaczymy.
Na pewno jest to rozwiązanie korzystne dla banków, które liczą na nowe źródło długoterminowego finansowania. Ten argument jest też ważny dla Ministerstwa Finansów i branży budowlanej. Chodzi o to, że kredyty hipoteczne, które napędzają koniunkturę na rynku mieszkaniowym, również są z natury rzeczy długoterminowe i powinny być analogicznie finansowane. To istotne także z punktu widzenia stabilności sektora finansowego.
Od 2001 r. kilkakrotnie podejmowano dyskusję – nieśmiałą – o tym, w jakim zakresie podatek Belki powinien obowiązywać. Na pozór, jeśli brać pod uwagę sytuację gospodarczą i kwestie dotyczące stanu finansów publicznych, to nie jest dobry moment, aby ją wskrzeszać. Ale rząd to uczynił, zgłaszając sensowny projekt i licząc na korzyści gospodarcze z jego wdrożenia. Trzeba mu więc przypomnieć, że w wielu krajach zwolnione są z podatku od dochodów kapitałowych inwestycje długoterminowe – określonego rodzaju lub wszystkie trwające odpowiednio długo. Zgodnie z tą zasadą np. wszystkie lokaty bankowe trwające co najmniej 3, 5 czy 10 lat byłyby wolne od obciążeń fiskalnych. W ten sposób banki w znacznie większej mierze uzyskałyby to, na czym im zależy – długoterminowe finansowanie. I jeszcze bardziej niż samo „zwolnienie mieszkaniowe” sprzyjałoby to budownictwu oraz innym sektorom gospodarki. Skoro więc powiedziało się „a”, może warto powiedzieć też „b”...