Masz dom letniskowy? Nieważne, że wybudowałeś go 20 - 30 lat temu, jest z drewna, czyli jest gorąco w lecie, zimno zimą i mieszkasz w nim tylko od czasu do czasu. I tak zapłacisz 10 - 15 razy większy podatek niż rolnik mieszkający w normalnym całorocznym ogrzewanym domu.

To efekt przyjętych przed laty w czasach głębokiego PRL-u zasad, w myśl których mieszkaniec wsi to biedny i zapracowany wyrobnik, a letnik, a tym bardziej właściciel domu letniskowego – to burżuj, którego należy złupić i tym samym dostarczyć dodatkowych środków biednej wiejskiej gminie.

Letnik: krowa do wydojenia

Przykładem gmina Łąck, w której uchwałą Rady Gminy z listopada 2012 r. podatek od budynków mieszkalnych (czyli tych, w których mieszkają mieszkańcy wsi) wynosi w 2013 r. 59 groszy za metr powierzchni użytkowej, a w przypadku budynków letniskowych – 12 razy więcej – 7,22 zł za metr powierzchni.

Podobnie, co do zasady, jest z podatkiem od gruntów pod nieruchomość w tej letniskowej gminie – w przypadku gruntów zajętych pod budynek mieszkalny właściciel zapłaci 25 groszy od metra kwadratowego, a letnik – już 38 groszy.

Pokoje dla letników ze specjalną stawką jak Polska długa i szeroka

Jeszcze gorzej wygląda to w przypadku wynajmu pokojów letniskowych. Stawka za metr kwadratowy powierzchni użytkowej wynosi w gminie Łąck aż 19,5 zł.

Podatek od nieruchomości w morskiej gminie Darłowo nie odbiega również od przyjętej w całej Polsce „normy”. Za budynek mieszkalny podatek od metra kwadratowego wynosi 73 grosze, w przypadku prowadzenia w mieszkaniu działalności gospodarczej (wynajmowanie pokoi) trzeba już za metr kwadratowy uiścić 22,82 zł.

Podobnie jest w nadmorskim Mielnie. Tu rada Gminy ustaliła podatek od budynków mieszkalnych na poziomie 62 groszy za metr kwadratowy, w przypadku domów letniskowych w wysokości 7,66 zł za metr kw. A gdy w budynku jest prowadzona działalność gospodarcza - podatek wynosi 21,32 zł za metr kwadratowy.

Jak wynika z opracowania "Przeglądu Bieszczadzkiego" dysproporcje podatkowe obciążające osoby fizyczne i przedsiębiorstwa sprawiają, że np. w Ustrzykach Dolnych osoba zamieszkała w 100-metrowym domu mieszkalnym na 10 arach zapłaci podatek w wysokości 500 zł, a przedsiębiorca mieszkający w takim samym domu na tej samej powierzchni wydał rok temu na podatek 3034 zł. Takie same dysproporcje odnotowano w Lesku (417 zł i 2940 zł), w Cisnej (500 zł i 2700 zł) czy Komańczy (324 zł i 2534 zł).

Tymczasem rolnik: zwolnienia, obniżki…

Jeśli dodamy do tego fakt, że grunty rolne klasy V i VI są obowiązkowo zwolnione z podatku rolnego, a w gminie Łąck dominują grunty tej klasy i uchwałą Rady Gminy Łącka zmniejszono z prawie 76 zł do 48 zł cenę żyta do celów podatku rolnego, to widać, że chłop w tej gminie jest pan i basta.

Zmniejszenie obciążeń podatkowych rolników to nieodosobniony przypadek: gdy Rada Gminy Gostynina podniosła o 4,1 proc. do 7,66 zł opodatkowanie nieruchomości wykorzystywanych w celach rekreacyjnych, to jednocześnie obniżyła do 45 zł miernik ceny żyta, wykorzystywany do podatku rolnego. „Państwo daje możliwości zbierania haraczy, ale my biorąc pod uwagę trudną sytuację mieszkańców, uwzględniając dochody, obniżamy podatki" – powiedział wójt gminy Edmund Zieliński. Miał na myśli oczywiście mieszkańców gminy, nie jakichś tam przyjezdnych.

Podobnie do 54 zł obniżono cenę żyta dla celów podatku rolnego obniżono w Wolsztynie. W tym czasie podatek od nieruchomości letniskowej wzrósł do 7,44 zł.

Ryby i letnicy głosu nie mają

A co może letnik? Jeśli nie jest zameldowany w gminie, nie ma prawa głosu na Radzie Gminy i może tylko płakać i płacić, coraz wyższy podatek.

"Czuję się jak dojna krowa" – mówi nam Maciej Mikołajczyk, posiadacz dwóch działek rekreacyjnych i dwóch rozsypujących się drewnianych domków nad Jeziorem Zdworskim w gminie Łąck. Za te dwie działki muszę zapłacić w tym roku ponad 1250 zł. Jak dodaje, w takiej samej sytuacji znajduje się kilkuset letników w tej gminie.

Nikt nie wie, na co idą wyższe podatki

Pan Maciej dodaje, nie jest przeciwnikiem płacenia podatków, ani nie jest zwolennikiem uchylania się od zasilania kasy, z której przecież też ma prawo korzystać.
Tyle że jak ocenia, korzystając z letniska przez ostatnie trzydzieści lat, rola gminy w stosunku do letników coraz bardziej ogranicza się do ściągania opłat. „ Od lat walczymy o śmietniki publiczne czy chociażby utwardzenie drogi prowadzącej do naszych działek" - mówi. I co. No i nic.



Znajdują się jednak obrońcy tej jawnej niesprawiedliwości

Pedro z wątku bubleprawne.org na forum gazety.pl twierdzi, że płacenie wyższych podatków przez letników nie jest bublem prawnym. Jak uzasadnia, „Gmina w której zlokalizowany jest tzw. dom letniskowy ponosi np. koszty utrzymywania całej infrastruktury komunalnej wokół obiektu nie otrzymując w zamian prawie żadnych korzyści (np. właściciel nie jest zameldowany w obiekcie więc gmina nie otrzymuje udziału z jego podatku PIT). Wysoki podatek za dom rekreacyjny jest swoistą formą rekompensaty dla samorządu" (pisownia oryginalna - przyp. red.).

Odpowiedź większości uczestników forum jest miażdżąca: „To kompletna bzdura, jakie koszty ponosi gmina ?, rekompensata ale za co ?, proszę o konkrety. Przecież gminy nie ponoszą absolutnie żadnych kosztów infrastruktury komunalnej wokół domków letniskowych. Mieszkaniec gminy daje do kasy gminy 0,55 zł, i korzysta cały rok, a posiadacz domku letniskowego 6,64 zł za kilka tygodni w roku-ładna mi i sprawiedliwa rekompensata. Jakoś nie widać efektów tych wpłat, drogi gminne fatalne, jeziora zarośnięte, tereny leśne zajęte pod żwirownie" – pisze funcionality (pisownia oryginalna - przyp. red.).

"A jakie korzyści od gmin otrzymuje posiadacz domku letniskowego?, od urzędu gminy nie ma żadnych korzyści. Za utrzymanie domku płaci sam, za wywóz śmieci płaci on, często gmina nie daje nic na infrastrukturę wokół terenów rekreacyjnych. Efekt tych pseudo rekompensat jest mizerny" – pisze na tym forum Daro (pisownia oryginalna - przyp. red.).

Samorządy kochają łupienie przedsiębiorców

Nie miejmy złudzeń – dla polskich samorządów najbardziej poszukiwanymi ze względów fiskalnych celami są nie tylko hotelarze czy właściciele gospodarstw agroturystycznych. Gminy kochają i łupią wszystkich przedsiębiorców prowadzących działalności na ich terenach.

Jak wynika z opracowania dr Pawła Felisa z Katedry Finansów Przedsiębiorstwa w Szkole Głównej Handlowej wykonanego dla Biura Analiz Sejmowych, w Polsce, stosunek dochodów z podatków od nieruchomości do PKB jest wyższy od średniej unijnej. Regularne wpływy z tego tytułu w stosunku do PKB wynoszą w Unii średnio 0,7 proc., natomiast w Polsce to już 1,2 proc.

Paweł Felis wyjaśnia, że wysoki udział wpływów z podatku od nieruchomości do PKB w Polsce wynika m.in. z tego, że najwięcej podatku płacą przedsiębiorcy, gdyż obciążani są najwyższymi stawkami kwotowymi. To sprawiło, że w latach 2007–2010 ich obciążenie podatkiem od nieruchomości było średnio 32 razy większe niż osób fizycznych.

W praktyce dysproporcje dotyczące samorządowych opłat podatkowych obrazują wyliczenia firmy Tax Care. Firma obliczyła (przyjmując, że podatek dotyczy 150 metrowego domu leżącego na nieruchomości 800 m kw.), że letnik zapłaciłby podatek w wysokości 1450 zł, osoba wykorzystująca dom do celów mieszkalnych 105 zł a przedsiębiorca – ok. 4 tys. zł.

Nic dodać, nic ująć. Może jednak warto pomyśleć o nowym podejściu do podatków lokalnych, tak by zachowując wpływy, dać głos letnikom i przedsiębiorcom, bez których niejedna letniskowa miejscowość straciłaby po prostu rację bytu.