Jestem zwolennikiem podatku liniowego, pobieranego od razu przez płatnika. Gdyby takie rozwiązanie zostało wprowadzone, to większość podatników w ogóle nie musiałaby składać zeznań rocznych PIT. Zeznanie składałby w praktyce wyłącznie ten podatnik, który prowadzi działalność gospodarczą. Należałoby również zredukować liczbę ulg podatkowych. To byłoby znaczne uproszczenie. - mówi Dr Janusz Fiszer, doradca podatkowy, docent Uniwersytetu Warszawskiego, partner w PwC.

Czy biorąc pod uwagę obciążenia w innych krajach europejskich, podatki w Polsce są na niskim czy wysokim poziomie?

Porównując stawki podatku dochodowego w Polsce i innych krajach, trzeba zauważyć, że są one na średnim europejskim poziomie. Nie są więc ani wysokie, ani niskie. Polacy nie mają zatem na co narzekać.

A jak Polska wygląda pod względem przejrzystości i skomplikowania systemu? Mówiąc wprost, czy biorąc pod uwagę regulacje w innych państwach UE i na świecie nasz system podatkowy jest do zaakceptowania?

Polacy mają przeświadczenie, że nasz system podatkowy jest bardzo skomplikowany. Subiektywnie tak można sądzić, lecz biorąc pod uwagę regulacje w innych krajach, należy ocenić stopień jego zawiłości jako średni. Są takie, jak brytyjski, australijski czy amerykański, które są nieporównywalnie bardziej złożone. Oczywiście są też prostsze, jak np. cypryjski, bułgarski, rumuński itp. Kraje te podjęły jednak decyzje o radykalnym odcięciu się od starego systemu i wprowadzeniu zupełnie nowych regulacji. W Polsce poszliśmy drogą scalania starych i nowych rozwiązań. Polski podatek dochodowy od osób fizycznych jest podatkiem cedularnym. Oznacza to, że w ramach jednej ustawy są opodatkowane różnego rodzaju przychody i dochody – na różnych zasadach. To komplikuje cały system. Nie zgadzam się jednak z opiniami, że wymaga on rewolucyjnej zmiany.

Dlaczego rewolucja nie jest potrzebna?

Polskie normy prawne nie mają charakteru kazuistycznego. Tradycyjnie są to normy ogólne. W związku z tym zakres stosowania prawa kształtują nie tylko przepisy, ale również urzędowe interpretacje oraz orzecznictwo. To jest pewna wartość – szczególnie z punktu widzenia ochrony praw podatnika. Uchylenie dotychczasowych regulacji i wprowadzenie na ich miejsce nowych spowodowałoby utratę tego dorobku. Być może nowe przepisy byłyby prostsze czy niekiedy merytorycznie lepsze, ale w początkowym okresie po wprowadzeniu zmian konieczne byłyby tysiące interpretacji oraz setki wyroków sądów. Nie da się tego uzyskać z dnia na dzień. Na to trzeba lat. Nie jestem więc zwolennikiem radykalnych zmian, ponieważ – w mojej ocenie – przyniosłyby one podatnikom więcej kłopotów niż pożytku.

Czy mimo wszystko system należy uprościć?

Uważam, że powinien ewoluować. Jestem zwolennikiem podatku liniowego, pobieranego od razu przez płatnika. Gdyby takie rozwiązanie zostało wprowadzone, to większość podatników w ogóle nie musiałaby składać zeznań rocznych PIT. Zeznanie składałby w praktyce wyłącznie ten podatnik, który prowadzi działalność gospodarczą. Należałoby również zredukować liczbę ulg podatkowych. To byłoby znaczne uproszczenie.

Przeciwnicy podatku liniowego argumentują, że w takim przypadku biedni i bogaci płacą takie same podatki.

To jest błędny argument, a przeciwnicy podatku liniowego mylą pojęcia. W praktyce bogaci i biedni nie płacą tyle samo, a jedynie według takiej samej stawki. 20 proc. od 10 tys. zł to przecież mniej niż 20 proc. od 100 tys. zł. Niektórzy mówią, że wobec obecnych dwóch stawek – 18 proc. i 32 proc. – de facto mamy prawie podatek liniowy. Jeżeli tak, to zróbmy krok dalej i wprowadźmy powszechny podatek liniowy – zamiast wymuszać na milionach podatników coroczne składanie zeznań.

Czy biorąc pod uwagę szybkie zmiany w krajowych i światowych finansach, podatki w ogóle mogą być proste?

Mówiąc o uproszczeniu systemu musimy brać pod uwagę to, że życie gospodarcze jest coraz bardziej skomplikowane, a stopień jego złożoności rośnie niemal lawinowo, wraz z globalizacją gospodarki. Ustawa o zobowiązaniach podatkowych z 1980 r. zawierała ok. 50 artykułów, a w Ordynacji podatkowej z 1997 r. mamy ich już ponad 300. Co więcej, obecnie funkcjonują nowe instrumenty finansowe, jak transakcje terminowe, swapy odsetkowe i walutowe, rozmaite opcje i transakcje na instrumentach pochodnych, umowy typu cash-pooling oraz inne nowe usługi i produkty rozwiniętego rynku finansowego i kapitałowego, których nie było u nas 20 lat temu, a które są ze swej istoty bardzo skomplikowane. Nie można więc przyjąć prostych zasad ich opodatkowania, gdyż sam przedmiot regulacji nie jest prosty.

Czy interpretacje indywidualne nie komplikują systemu?

Jestem zwolennikiem interpretacji, ponieważ one dają ochronę podatnikom i stabilizują system – w warunkach obiektywnej zmienności regulacji.

W jakim zatem kierunku powinien zmierzać polski system podatkowy w najbliższych latach?

Kierunek zmian jest pochodną polityki gospodarczej. Myślę, że eliminacja podatku progresywnego uprościłaby sytuację podatników. Jestem też sceptyczny co do realizacji celów społecznych za pomocą rozwiązań podatkowych.

Co pan ma na myśli?

Przykładowo ulgę na dzieci, tak popularną w Polsce. Niewiele osób zauważa, że z ulgi mogą skorzystać osoby, których dochody podlegają opodatkowaniu podatkiem dochodowym. Nie mogą z niej jednak skorzystać rodziny żyjące na wsi i utrzymujące się z rolnictwa, które płacą podatek rolny. A przecież statystycznie w rodzinach wiejskich rodzi się więcej dzieci niż w miastach. Zmierzam do tego, że ustawy podatkowe powinny określać jedynie zasady opodatkowania. Jeśli państwo chce wspierać rodziny, to powinno np. rozwinąć system zasiłków. W takim systemie każdy, kto ma dziecko, miałby prawo do zasiłku, a nie tylko ten, kto jest podatnikiem podatku dochodowego. Tak realizowana polityka socjalna i prorodzinna ma większy sens – jest po prostu bardziej obiektywna.