Fiskus bada każde żądanie zwrotu VAT zwłaszcza gdy chodzi o dużą kwotę. Firmy dłużej czekają na pieniądze, a budżet płaci większe odsetki.
Z sygnałów, jakie docierają do naszej redakcji, wynika, że podatnicy coraz rzadziej mogą liczyć na zwrot VAT w terminie. Urzędy skarbowe, zanim oddadzą pieniądze, wszczynają czynności sprawdzające, a czasami i kontrole podatkowe, by przekonać się, czy dany podatnik faktycznie ma prawo do zwrotu podatku w wysokości przez siebie żądanej. Tak było również w przeszłości, teraz jednak weryfikacja deklaracji i dokumentów – zwłaszcza gdy chodzi o duże kwoty – jest częstsza, bardziej skrupulatna, a więc i bardziej czasochłonna. W rezultacie coraz więcej pieniędzy fiskus musi wypłacać w postaci odsetek za zwłokę. Przepisowo zwrot VAT powinien nastąpić po 60 dniach od dnia złożenia rozliczenia przez podatnika. Tak stanowi art. 87 ust. 2 ustawy o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 177, poz. 1054 z późn. zm.).
Jakie odsetki za nieterminowe zwroty VAT zapłaciły urzędy skarbowe (mln zł) / DGP

Gigantyczne odsetki

Nasze informacje potwierdzają dane Ministerstwa Finansów. Okazuje się, że w 2010 r. przed dokonaniem zwrotu VAT urzędy skarbowe przeprowadziły kontrole podatkowe, w ramach których przeanalizowały 67 309 okresów rozliczeniowych. W 2011 r. skontrolowano 64360 okresów rozliczeniowych, a w I półroczu 2012 r. – 31812.
Jednak o ile w 2010 r. urzędy skarbowe wypłaciły 10,5 mln zł odsetek z powodu nieterminowego zwrotu VAT, o tyle w 2012 r., a dokładnie w ciągu jedenastu miesięcy, musiały przekazać z tego tytułu bagatela ponad 78,5 mln zł.
Sprawą zajmuje się już Ministerstwo Finansów.
– Wzrost kwoty wypłacanych odsetek w latach 2011 – 2012 jest obecnie analizowany – mówi DGP Tomasz Tratkiewicz, dyrektor departamentu podatku od towarów i usług w Ministerstwie Finansów. Według niego wpłynęło na to zapewne zwiększenie ogólnej wartości wypłacanych w tych latach zwrotów.
Z danych MF wynika, że w roku 2010 urzędy skarbowe zwróciły podatnikom ogółem 57,52 mld zł z tytułu VAT, w 2011 r. – 69,12 mld, a za okres styczeń – listopad 2012 r. – 68,36 mld zł (wzrost w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego wyniósł 114,5 proc.).
Jak wskazują przedsiębiorcy i ich doradcy, zmieniła się też praktyka organów podatkowych, które od pewnego czasu bardzo skrupulatnie analizują przypadki, gdy chodzi o zwrot dużych kwot. Na dodatek praktycznie każdy taki przypadek jest przedmiotem czynności sprawdzających lub kontrolnych, podczas gdy dawniej takie działania podejmowano wyrywkowo.



Kiedy kontrolować

Wielkością odsetek płaconych przez urzędy skarbowe zdziwieni są również eksperci. Różne są też, w ich ocenie, przyczyny tego zjawiska.
Marcin Chomiuk, doradca podatkowy, partner w dziale prawno-podatkowym PwC, przyznaje, że skala oszustw w podatku VAT jest coraz większa. Jak mówi, w administracji podatkowej rośnie świadomość co do istnienia wyłudzeń i ich mechanizmów, ale nie powinno to być powodem, dla którego wszyscy podatnicy dłużej czekają na pieniądze.
– Całą procedurę zwrotów należałoby zorganizować trochę inaczej, by nie trzeba było wypłacać takich gigantycznych odsetek – uważa Marcin Chomiuk. Jak mówi, uważnie należy podchodzić do firm, które np. istnieją raptem dwa – trzy miesiące i od razu domagają się zwrotu dużych kwot VAT. W stosunku do przedsiębiorstw funkcjonujących na rynku od lat zwroty mogłyby być dokonywane na bieżąco, bo firmy te mają przecież jakieś aktywa, z których fiskus w razie potrzeby mógłby się zaspokoić. – Urząd skarbowy może więc wypłacić podatnikowi całą żądaną kwotę, a potem przyjść na kontrolę. Wtedy to podatnik będzie ponosił ryzyko, że otrzymał pieniądze w nienależnej wysokości i będzie musiał je oddać z odsetkami – tłumaczy ekspert. Dodaje, że urzędy skarbowe są źle zorganizowane. – Wystarczy porównać liczbę osób pracujących w dziale PIT, CIT i VAT. Ten ostatni dział jest moim zdaniem niedofinansowany, tymczasem to on powinien być najważniejszy w urzędzie i to z niego – w razie potrzeby – pracownicy mogliby być przesuwani raz w roku do akcji PIT – mówi Marcin Chomiuk. Według niego w urzędach nie ma też ani listy priorytetów spraw, ani zarządzania ryzykiem. W efekcie wszystkie sprawy są traktowane tak samo, niezależnie od tego, czy transakcja, np. na rynku nieruchomości, idzie w miliony złotych, czy ma raptem wartość kilku tysięcy złotych. Nie ma też zarządzania ryzykiem, żeby ustalić, które transakcje są ryzykowne i które powinny być szczególnie monitorowane.
– Nikt nie może zabronić skarbówce kontroli zasadności zwrotu podatku od towarów i usług, ale te kontrole należałoby tak zorganizować, aby jednocześnie minimalizować ich koszty, i to zarówno osobowe, jak i w postaci odsetek za pieniądze oddane po terminie – podkreśla z kolei Wojciech Krok ze spółki Parulski i Wspólnicy Doradcy Podatkowi. Jak twierdzi, dlatego tak ważna jest analiza ryzyka, czyli opracowanie metodologii, która pozwoli wykryć maksymalnie jak najwięcej prób wyłudzeń podatków przy jak najmniejszych ponoszonych przez administrację kosztach.
Jerzy Martini, doradca podatkowy ze spółki Martini i Wspólnicy, widzi to inaczej. – Dane są szalenie interesujące. Pytanie, jaki jest powód opóźnień, bo 60 dni na zwrot VAT to raczej wystarczający termin, chyba że ministerstwo tymi pieniędzmi finansuje dług publiczny. Jeśli tak, to jest to bardzo desperacki i kosztowny ruch – uważa.

Kłopoty ze słupami

– Sprawdzani są podatnicy działający nie tylko w branżach zagrożonych wyłudzeniami, jak handel stalą czy złomem, ale i np. świadczący usługi niematerialne, jak chociażby usługi doradcze, reklamowe czy marketingowe. W tym przypadku szczególnie weryfikowane są dokumenty potwierdzające wykonanie usługi – mówi Michał Borowski, doradca podatkowy, menedżer działu VAT w kancelarii Ożóg i Wspólnicy. Jak podkreśla, badanie, czy dany przedsiębiorca faktycznie ma prawo do zwrotu podatku, i to w żądanej przez siebie wysokości, odbywa się w ramach czynności sprawdzających. W każdej chwili jednak czynności sprawdzające mogą przerodzić się w kontrolę podatkową. – Urzędy mogą prowadzić kontrole krzyżowe, sprawdzając jednocześnie kontrahentów kontrolowanego podatnika. To pozwala zweryfikować prawidłowość dokumentacji i faktur obu stron transakcji – zauważa Michał Borowski. Jak mówi, w ramach takiej kontroli krzyżowej organy podatkowe starają się ustalić m.in., czy kontrahent podatnika nie jest słupem, czyli firmą, która istnieje tylko po to, by wyłudzać VAT.
Niektórzy eksperci źródeł obecnych problemów urzędów skarbowych dopatrują się właśnie w tym, że obciążają one podatników odpowiedzialnością za kontrahentów, którzy okazali się nieuczciwi. Wystarczy, że dostawca okaże się słupem, aby problemy miał nabywca towaru lub usługi, do którego przychodzi organ podatkowy, by nie tylko skontrolować rozliczenia, ale i zrekompensować sobie uszczerbek we wpływach podatkowych.
Jednym ze sposóbów wyłudzeń VAT są fikcyjne faktury, których liczba w obrocie gospodarczym z roku na rok rośnie. W 2009 r. urzędy kontroli skarbowej ujawniły ponad 81 tys. sztuk takich faktur opiewających na 4,5 mld zł. W 2010 r. ponad 84 tys. sztuk na ponad 3,7 mld zł, a w 2011 r. – prawie 120 tys. sztuk na ponad 5,8 mld zł.
– Fikcyjne faktury wystawiają firmy słupy i firmy specjalnie do tego powołane, zwane przez nas fabrykami faktur, ale zdarza się, że generują je też odpłatnie lub bezpłatnie firmy legalnie działające na rynku dla zaufanych podmiotów – powiedział nam inspektor Andrzej Bartyska, rzecznik prasowy Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku.

Każdy przedsiębiorca, który żąda zwrotu VAT, musi się liczyć z kontrolą