W dużych miastach wpływy z podatków, w tym dochodowych, były pod koniec 2012 roku znacznie mniejsze niż oczekiwane. Mimo optymistycznych prognoz na 2013 r. sytuacja może się jednak powtórzyć.
W końcówce zeszłego roku plany budżetowe jednostek samorządu terytorialnego (j.s.t.) okazały się zbyt optymistyczne zarówno w przypadku podatków dochodowych (PIT i CIT), podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC), jak i dochodów ze sprzedaży mienia. Wpływy okazały się gorsze od spodziewanych, a czasami – od tych z końca 2011 r. Gospodarka zwalnia, nie ma więc nadziei na poprawę.
Wybrane wpływy podatkowe miast / DGP

Mniej pieniędzy dla samorządów

Eksperci są zgodni: to będzie trudny rok dla samorządów, a ich budżety po raz kolejny mogą się okazać mało realistyczne. Zakładają zazwyczaj większe wpływy w porównaniu z 2012 r., jeśli chodzi o podatki dochodowe oraz podatek od nieruchomości (tu samorządy mają szanse na sukces, bo zwiększają stawki tego podatku). Biorą pod uwagę jedynie trudności na rynku nieruchomości (mniej transakcji i spadek cen), co oznacza mniejsze wpływy z podatku od czynności cywilnoprawnych oraz ze sprzedaży komunalnego majątku.
Końcówka ubiegłego roku jest dla nich przestrogą.
– Spowolnienie gospodarcze powoduje, że dynamika wzrostu w przypadku istotnych źródeł dochodów była coraz słabsza lub wręcz obserwowany był spadek w porównaniu z wcześniejszymi okresami. To było widać zwłaszcza w IV kwartale 2012 r. – przyznaje Dariusz Czapla z Urzędu Miasta Katowice. Wylicza: w całym roku mniejsze wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych w stosunku do planów o 10 mln zł, spadek wpływów z CIT o ok. 15 mln zł, z PCC – o 4 mln zł. Biorąc pod uwagę dochody z tych podatków porównywane rok do roku, spadki są jeszcze większe. Jednocześnie ze sprzedaży majątku udało się uzyskać jedynie ok. 50 proc. planowanej kwoty.
– Nie został wykonany również plan dochodów z podatku od środków transportowych (wpływy są niższe niż w 2011 r.), natomiast wyższe były wpływy z podatku od nieruchomości (10 mln zł więcej niż w 2011 r.) – podsumowuje Dariusz Czapla.
W innych miastach sytuacja wygląda bardzo podobnie. W Gdańsku wpływy z podatków i opłat lokalnych na koniec listopada 2012 r. w stosunku do planu na cały rok były o ok. 20 mln zł niższe. Duży spadek dotyczył podatków pobieranych przez urzędy skarbowe – w przypadku PCC, podatku od spadków i darowizn, karty podatkowej wyniósł 7 mln zł, a jeśli chodzi o PIT i CIT odpowiednio 92 mln zł i 19 mln zł. Dochody ze sprzedaży mienia wyniosły nieco więcej niż 50 proc. planu. Do kasy miasta miało wpłynąć z tego tytułu ok. 115 mln zł, a na koniec listopada było to ok. 61 mln zł. Jak wyjaśniło nam biuro prasowe Urzędu Miasta Gdańska, dochody bieżące, a więc np. z podatków lokalnych, były, licząc rok do roku, wyższe, natomiast dochody majątkowe (np. ze sprzedaży majątku) mocno spadły.
Wstępne dane dotyczące wykonania budżetu Krakowa za 2012 r. wskazują, że najgorzej wygląda sytuacja z PIT. Do kasy miasta trafiło mniej z tego tytułu, niż planowano, aż o ok. 70 mln zł. Wpływy z PCC były niższe o 23 mln zł, a z CIT o prawie 10 mln zł.
O spadku dochodów mówią też inne miasta, w tym największe z nich, czyli Warszawa. Tu najdobitniejszym przykładem problemów jest PCC. Do stołecznej kasy wpłynęło z tego tytułu 280 mln zł, czyli 130 mln zł mniej niż w 2011 r. Dla porównania – w 2008 r. z tego tytułu miasto uzyskało aż 509 mln zł.

Kryzysowy rok daje się we znaki

Prof. Marzanna Poniatowicz, kierownik Zakładu Ekonomiki i Finansów Samorządu Terytorialnego na Wydziale Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu w Białymstoku, przypomina, że przyczyną problemów finansowych jest kryzys gospodarczy.
– Uszczuplenie wpływów samorządowych dotyczy zwłaszcza tych źródeł, które wprost uzależnione są od koniunktury gospodarczej. Chodzi przede wszystkim o udziały j.s.t. w podatku dochodowym od osób fizycznych, a także w podatku dochodowym od osób prawnych – wyjaśnia.
Jej zdaniem wszystko wskazuje na to, że negatywne tendencje utrzymają się w 2013 r.
Doktor Marcin Będzieszak z Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania Uniwersytetu Szczecińskiego wskazuje, że problemy finansowe samorządów stają się bardziej zrozumiałe, jeśli spojrzymy na dane z sektora przedsiębiorstw.
– W 2012 r. upadło np. 877 podmiotów, czyli o 23 proc. więcej niż w 2011. Powszechnym problemem są także zatory płatnicze – mówi.
Oznacza to opóźnienia w płatności podatków, czynszów i opłat.



(Nie)dobre prognozy na najbliższe miesiące

Analizując obecne budżety miast, można dojść do wniosku, że w 2013 r. nastąpi znaczna poprawa wpływów. Przykładowo projekt budżetu Warszawy na ten rok zakłada, że dochody będą wyższe o ponad 10 proc. w stosunku do tych z 2012 r., czyli nominalnie aż o 1,2 mld zł.
Dochody Gdańska mają wzrosnąć o ok. 88 mln zł w porównaniu z uzyskanymi w okresie styczeń – listopad 2012 r., w tym najwięcej – o 73 mln zł – z podatków i opłat lokalnych. Taki wzrost może wynikać z podwyżki stawek podatku od nieruchomości. Dużo ostrożniej zostały zaplanowane wpływy ze sprzedaży mienia – zwiększą się jedynie o 15 mln zł w stosunku do kwoty wykazywanej na koniec listopada 2012 r.
Wzrost dochodów z podatków lokalnych w stosunku do planu na 2012 r. (nie ma jeszcze danych o wykonaniu) o 35 mln zł przewiduje również budżet Krakowa. Miasto zakłada też m.in. wzrost wpływów z PIT o 97 mln zł w stosunku do roku 2012 (wykonanie – wstępne dane) i o 10 mln zł więcej z CIT.
Dariusz Czapla studzi jednak emocje związane z dobrymi prognozami. Wskazuje, że w Katowicach wpływy z PIT zostały zaplanowane na podstawie wskaźników ministra finansów, czyli mają być o ponad 6 proc. wyższe od przewidywanego wykonania za 2012.
– Istnieje jednak poważne ryzyko, że nie uda się w pełni zrealizować tych dochodów (ubytek wyniesie od kilku do kilkunastu milionów złotych) – przyznaje.
Z kolei, jeżeli utrzymają się niekorzystne tendencje w gospodarce (obserwowane zwłaszcza w IV kwartale 2012 r.), prognozy wpływów z CIT na 2013 rok również mogą nie zostać zrealizowane, analogicznie jak w zeszłym roku.
Część samorządów przygotowuje się więc do realizacji czarnego scenariusza. Magdalena Jadziewicz-Kasak wyjaśnia, że reakcją Warszawy na informacje dotyczące przewidywanego spowolnienia tempa wzrostu PKB (NBP – 1,5 proc., Unia Europejska – 1,8 proc., MF – 2,2 proc.) było przygotowanie finansowego planu B. Do budżetu Warszawy na 2013 r. wprowadzona została rezerwa celowa wynosząca 325 mln zł. Ma ona zapewnić miastu płynność finansową w razie, gdyby wpływy były niższe od zakładanych.

Oszczędzanie staje się koniecznością

– Jedną z najskuteczniejszych metod przetrwania trudnych czasów są cięcia wydatków, zwłaszcza tych bieżących – mówi prof. Poniatowicz.
Przypomnijmy, że samorządy, które nie mają jeszcze uchwalonych budżetów na 2013 r., mają na to czas do końca stycznia. Później, w trakcie roku, można wprowadzać poprawki do budżetu.
Marcin Będzieszak wskazuje, że w tym roku intensywniej niż w poprzednich latach samorządy będą wykorzystywać środki z funduszy unijnych.
– W rezultacie niektóre wydatki miast nie mogą być obcięte, gdyż nieukończenie inwestycji zgodnie z projektem oznacza konieczność zwrotu środków pomocowych – tłumaczy.
Oszczędności możliwe są zatem w wydatkach majątkowych – na które nie ma dofinansowania z UE, oraz wydatkach bieżących, tym bardziej że będą one miały wpływ na możliwość zaciągania zobowiązań w kolejnych latach.
Marzanna Poniatowicz zwraca uwagę, że miasta są w tym okresie pod presją powiększania długów. Nie mogą się jednak jej poddać ze względu na dwie systemowe reguły występujące w ustawie o finansach publicznych. Pierwsza z nich to tzw. złota reguła, zalecająca utrzymanie dodatniej różnicy między dochodami a wydatkami bieżącymi.
Druga reguła – chociaż formalnie zacznie obowiązywać od 2014 r., ma znaczenie już teraz – wiąże się z indywidualnymi dla każdej j.s.t. wskaźnikami zadłużenia, bazującymi na wielkości nadwyżki operacyjnej (nadwyżka powstaje, gdy dochody bieżące są wyższe niż wydatki bieżące) wyliczanej za trzy lata poprzedzające dany rok budżetowy. Aby jednostki mogły się zadłużać w 2014 r., muszą wykazać dobre wyniki za lata 2013, 2012 i 2011. Obecny rok jest więc ostatnim, aby poprawić wskaźnik zadłużenia.
Dodajmy, że samorządy mają takie plany. Chcą wypracować w tym roku nadwyżki, aby od 2014 r. zaciągać nowe długi na finansowanie projektów unijnych.

Samorządy szukają oszczędności głównie w wydatkach bieżących