Do Polski trafia kilkadziesiąt milionów starego typu żarówek - gorszych niż sprzedawane w Polsce do 2009 r., importowanych głównie z Chin, ale także Ukrainy i Litwy - alarmuje "Puls Biznesu".

Żarówki starego typu w sklepach są, bo niektórzy przedsiębiorcy z prędkością światła dostosowali się do nowych przepisów, choć nie tak, jak wyobrażała sobie Bruksela.

"Można kupić starego typu lampy sprzedawane jako tzw. żarówki specjalnego przeznaczenia. Nie objęły ich ograniczenia unijne, bo takie źródła światła - nieoszczędzające energii i tracące ją na ogrzewanie - są potrzebne np. w hodowli kur. Żarówki wstrząsoodporne są stosowane w sygnalizatorach ulicznych - mają dużo dłuższą trwałość, ale dają mniej światła" - mówi Narcyza Barczak, dyrektor generalny Pol-lighting, czyli Związku Producentów Sprzętu Oświetleniowego.

"Przepis unijny jest o tyle kulawy, że nie ma w Polsce norm, które określają, czym są żarówki sygnalizacyjne czy wstrząsoodporne. Ale gdyby nawet wprowadzić w życie przepisy określające, jakich żarówek nie wolno sprzedawać, importerzy będą się bawić w ciuciubabkę i wymyślą coś innego, na przykład żarówkę-granat" - mówi Romuald Wojtkowiak, prezes ES-Systemu, firmy produkującej oprawy oświetleniowe.