Fiskus ściga przypadki firmanctwa w handlu internetowym. Problemy ma w takim przypadku także osoba, na której nazwisko była prowadzona działalność. Trudno będzie jej udowodnić, że nie wiedziała o tym procederze.
O tym, że nie prowadząc działalności gospodarczej można odpowiadać jak osoba prowadząca niezarejestrowaną działalność gospodarczą, przekonał się nasz czytelnik.
Handel w internecie / DGP
– Pozwoliłem bliskiej mi osobie korzystać z mojego rachunku bankowego, odbierałem adresowane do niej przesyłki, a dziś muszę wobec urzędu kontroli skarbowej szukać dowodów na to, że z prowadzonym przez tę osobę handlem, głównie internetowym, nie miałem nic wspólnego i że to nie ja byłem faktycznie handlującym – mówi rozżalony.
Eksperci nie pozostawiają jednak złudzeń: obrona przed zarzutem o pomaganie firmantowi jest bardzo trudna i niełatwo jest udowodnić, że nie miało się nic wspólnego z osobą, która faktycznie stała za taką niezarejestrowaną działalnością. Zwłaszcza gdy w grę wchodzi najbliższa rodzina i to samo nazwisko.
– Przede wszystkim trzeba dążyć do zabezpieczenia dowodów – mówi Sławomir Sadocha, doradca podatkowy specjalizujący się w postępowaniach podatkowych.
Zgodnie z art. 180 par. 1 Ordynacji podatkowej (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 749) dowodem jest wszystko, co może przyczynić się do wyjaśnienia sprawy, a nie jest sprzeczne z prawem. Pomocne mogą być np. zeznania świadków – osób, które kupowały towary i np. odbierały je osobiście.
– Ludzie pozostają w różnych relacjach, działają pod wpływem emocji, ulegają sugestiom. Jeśli jednak zachowane były pozory prowadzenia działalności gospodarczej przez osobę, na konto której działał firmant, to trudno jest mówić, że działała ona pod wpływem afektu. Okoliczności wskazują raczej na działanie z zamiarem ewentualnym – zauważa Małgorzata Sobońska, adwokat z kancelarii prawnej MDDP Sobońska Olkiewicz i Wspólnicy.
Jak podkreśla, już samo godzenie się na wprowadzanie w błąd organów podatkowych poprzez jakąkolwiek formę współuczestnictwa w niezgodnym z prawem procederze jest przestępstwem z art. 56 kodeksu karnego skarbowego.
– W zależności od tego, w jakim celu np. zostało udostępnione konto bankowe, taka osoba wykorzystana przez firmanta może odpowiedzieć za niedbalstwo albo za pomocnictwo – zaznacza mec. Małgorzata Sobońska.
Skazanie za przestępstwo lub wykroczenie skarbowe (w zależności od skali uszczuplenia, na które narażona została kasa państwa) osoby, na której konto działał firmant, może być niejednokrotnie początkiem dalszych kłopotów.
– Zalecałbym daleko posuniętą ostrożność, bo dla osób zatrudnionych w szeroko pojętej administracji publicznej – budżetówce i mundurówce, np. policjantów czy urzędników, skazanie będzie równoznaczne z utratą pracy – przypomina Sławomir Sadocha.
Poza tym, jak podkreśla, nawet jeśli uda się takiej osobie uniknąć odpowiedzialności karnej skarbowej, to może nie uniknąć odpowiedzialności podatkowej.
Kto to jest firmant
Firmant to osoba, która prowadzi działalność gospodarczą na cudze imię i nazwisko lub posługuje się nazwą (firmą) innego podmiotu. Własną definicję firmanctwa na gruncie podatkowym zawiera kodeks karny skarbowy w art. 55 (t.j. Dz.U. z 2007 r. nr 111, poz. 765 z późn. zm.). Zgodnie z tym przepisem firmant to podatnik, który w celu zatajenia własnej działalności gospodarczej (lub rzeczywistych jej rozmiarów) posługuje się cudzym nazwiskiem i imieniem, nazwą lub firmą innego podmiotu. Wszystko zaś robi po to, by płacić mniejsze podatki lub nie płacić ich wcale.