Przewoźnicy przenoszą się tam, gdzie mogą zapłacić mniejszy podatek od środków transportu. Zyskują samorządy, które oferują atrakcyjniejsze stawki.
Przedsiębiorstwa znalazły kilka sposobów na obniżenie ciężarów podatkowych. Na przykład otwierają oddziały w gminach, gdzie podatki od środków transportu są niższe – i tam płacą daninę. Najczęściej dzieje się tak w przypadku zakupu (wzięcia w leasing) nowych pojazdów, które od razu są rejestrowane na terenie wybranej gminy, zwłaszcza jeśli działalność prowadzi tam firma leasingowa.
W przypadku przedsiębiorców – osób fizycznych o tym, gdzie regulowany jest podatek, decyduje miejsce zamieszkania. W rezultacie właściciele pojazdów potrafią nawet zameldować się w innej gminie, by uprawdopodobnić zmianę miejsca zamieszkania. Oczywiście muszą też przerejestrować auta. Działalność gospodarczą prowadzą jednak nadal tam, gdzie wcześniej.
Samorządowcy, zwłaszcza z dużych miast, przyznają, że gminy rywalizują między sobą, chcąc przyciągnąć firmy transportowe. Jak mówią, zdarza się, że ościenne gminy potrafią czekać z podjęciem uchwały w sprawie wysokości podatku do wydania takiej uchwały przez miasto, a następnie ustalają odpowiednio niższe stawki.

Istnieje konkurencja podatkowa

Zgodnie z art. 9 ust. 7 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 95, poz. 613 z późn. zm.) podatek od pojazdów ciężarowych należy płacić, co do zasady, według miejsca zamieszkania w przypadku przedsiębiorcy, który jako osoba fizyczna świadczy usługi transportowe, lub siedziby firmy, gdy w grę wchodzi przewoźnik będący osobą prawną. W przypadku jednak np. przedsiębiorstwa wielozakładowego lub takiego, w którego skład wchodzą wydzielone jednostki organizacyjne – podatek należy uiszczać gminie, na terenie której znajduje się wspomniany zakład czy jednostka organizacyjna.
Przedsiębiorcy chcą płacić jak najmniej. Zwłaszcza gdy słabnie koniunktura, oszczędzają każdy grosz.
– Mamy sygnały o przenoszeniu firm do Niemiec. Wiemy też, że przedsiębiorcy zmieniają miejsce zamieszkania lub siedzibę i migrują do ościennych gmin po to tylko, by płacić niższe podatki od środków transportu. Trudno takim decyzjom się dziwić, bo podatek razem z innymi kosztami, jak paliwo czy opłaty za drogi, stanowi poważne obciążenie – mówi Piotr Grześ, dyrektor generalny Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego.
Jak podkreśla, z tego powodu związek i jego członkowie starają się przekonywać samorządowców do niepodnoszenia stawek podatkowych.
– Rozumiemy, że gminy mają swoje racje, ale chcemy, aby urzędnicy uwzględniali także nasz punkt widzenia – podkreśla Piotr Grześ.



Gminy oglądają się na siebie

Wśród samorządowców głośna była niedawno sprawa Poznania, który stracił wielu podatników z branży transportowej. Najgorszy był rok 2010, kiedy odnotowano największą różnicę między liczbą pojazdów ciężarowych zarejestrowanych (478) a wyrejestrowanych (1561). Poznań przeanalizował sytuację. Okazało się, że zdecydowanie niższe stawki podatku od środków transportowych dla samochodów ciężarowych o masie powyżej 3,5 t, a mniejszej niż 12 t, miała pobliska gmina Suchy Las. Dzięki temu przedsiębiorcy chętnie tworzyli na jej terenie oddziały i rejestrowali pojazdy. W efekcie jej dochody wzrosły z ok. 6 mln zł w 2007 r. do 12,6 mln zł w 2010 r.
To zmusiło Poznań do zmiany polityki podatkowej od 2011 r. Przede wszystkim wprowadzono preferencyjne stawki dla samochodów ciężarowych spełniających normy emisji spalin Euro 4 i Euro 5. I o ile stawki podstawowe dla samochodów ciężarowych o masie od 3,5 do 5,5 t włącznie nadal pozostają na poziomie 704 zł, dla pojazdów powyżej 5,5 t do 9 t włącznie – 1174 zł, a dla aut powyżej 9 t do 12 t włącznie – 1410 zł, to właściciele pojazdów dbających o środowisko płacą mniej. Odpowiednio 250 zł, 440 zł i 540 zł.
W rezultacie od 2011 r. więcej jest samochodów rejestrowanych niż wyrejestrowywanych – w 2011 r. o 1208, a w 2012 r. (według danych na 8 sierpnia przekazanych nam przez miasto) – o 647.
Podobny problem co Poznań mają też np. Katowice, które muszą konkurować z ościennymi gminami, np. z Mikołowem, który miał niższe stawki podatku od środków transportowych. Zrównały się one dopiero w tym roku.
– W 2011 r. podjęliśmy decyzję o obniżeniu stawek podatku od środków transportowych, bo na tle ościennych gmin były one wyższe, przez co straciliśmy przychody – potwierdza Mirosława Witas, naczelnik wydziału podatków i opłat lokalnych w Urzędzie Miasta Katowice.
Dlatego podatek np. od samochodów powyżej 3,5 t do 5,5 t włącznie, który jeszcze w 2010 r. wynosił 648 zł, w roku 2012 został obniżony do 384 zł dla pojazdów posiadających certyfikat Euro. Dla aut, które takiego certyfikatu nie mają, danina wynosi 624 zł.
– Odbudowa bazy podatników i przyciągnięcie ich z powrotem do Katowic będzie wymagało kilku lat – przyznaje Mirosława Witas.
Jednak jak będzie w 2013 r., nie wiadomo. Samorządowcy nie wykluczają, że Mikołów poczeka z decyzjami w sprawie stawek podatkowych na ruch Katowic – by znów zdobyć przewagę konkurencyjną.

Niższe stawki procentują

– W Szczecinie nie zaobserwowaliśmy ucieczki przedsiębiorców opłacających podatek od środków transportowych ani za granicę, ani do ościennych gmin, ale to pewnie dlatego że mamy niskie stawki w porównaniu z innymi samorządami. Wpływy z tego podatku utrzymują się co roku na zbliżonym poziomie. Od kilku lat widzimy natomiast wyraźnie wolniejszy przyrost liczby podatników, którzy rejestrują też mniej nowych pojazdów – powiedział nam Marcin Śniady, zastępca dyrektora Wydziału Podatków i Opłat Lokalnych w Urzędzie Miasta Szczecin.
Także w Lublinie nie zaobserwowano ucieczki przedsiębiorców do ościennych gmin, ale – jak nam powiedziano w urzędzie miasta – dlatego że stawki tego podatku są dosyć niskie.
– Na razie. Niewykluczone więc, że taki problem się pojawi w przyszłości, gdy stawki wzrosną – usłyszeliśmy.
W Krakowie przypadki migracji przedsiębiorców do tańszych gmin były pojedyncze.
– Dochody z tytułu podatku od środków transportowych od lat są stabilne. Może nie rejestrują się nowi podatnicy, ale i nie uciekają starzy – powiedział DGP Andrzej Bielski, zastępca dyrektora wydziału podatków i opłat w Urzędzie Miasta Kraków.
Z kolei w Warszawie, jak nas poinformowano, stawki obniżono już w 2008 r. Podatek w wielu przypadkach nie przekracza 50 proc. stawki maksymalnej.
Złą wróżbą dla samorządów, jeśli chodzi o wpływy z tego tytułu, są tendencje na rynku. Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego obserwuje spadek sprzedaży nowych samochodów ciężarowych.
– W przypadku aut dostawczych o masie do 3,5 t sprzedaż, licząc rok do roku, spadła we wrześniu o 5,4 proc., a w przypadku aut ciężarowych powyżej 3,5 t – o 2,3 proc. – powiedział nam Jakub Faryś, prezes związku.

Przedsiębiorcy zmieniają nawet miejsce zamieszkania, by płacić mniej