Część ekspertów ostrzega, że zniesienie wymogu podawania na fakturze za paliwo danych samochodu zwiększy ryzyko częstych kontroli fiskusa.
Ministerstwo Finansów chce od 1 stycznia 2013 r. zmienić przepisy rozporządzenia w sprawie zwrotu podatku niektórym podatnikom, wystawiania faktur, sposobu ich przechowywania oraz listy towarów i usług, do których nie mają zastosowania zwolnienia od podatku od towarów i usług (Dz.U. z 2011 r. nr 68, poz. 360).
Resort zamierza m.in. znieść obowiązek wpisywania numeru rejestracyjnego samochodu na fakturze VAT za paliwo.

Kłopot z dowodem

Opinie ekspertów są zróżnicowane. Kłopot mogą mieć firmy, które wykorzystują w działalności gospodarczej zarówno samochody ciężarowe powyżej 3,5 tony, dające prawo do odliczenia całego VAT od kupowanego do nich paliwa, jak i samochody osobowe, w przypadku których obecnie w ogóle nie można odliczać VAT od paliwa.
Zdaniem Tomasza Michalika, doradcy podatkowego, partnera w spółce MDDP, dziś podanie numeru rejestracyjnego jest pewnym, choćby tylko formalnym, potwierdzeniem, że przedsiębiorca ma prawo do odliczenia VAT, zawartego w cenie paliwa (bo numer rejestracyjny potwierdza, że paliwo faktycznie było kupione do samochodu ciężarowego) i że nie odlicza podatku, którego odliczyć mu nie wolno (np. od paliwa do samochodu osobowego).
– Ale w przyszłości, o ile propozycja MF stanie się obowiązującym prawem, nawet takiej wskazówki już nie będzie. Jak podatnik będzie dowodził prawa do odliczenia, jeśli ma zarówno samochody osobowe, jak i ciężarowe? Na jakiej podstawie organ podatkowy będzie kwestionował prawo do odliczenia zadeklarowane przez podatnika? Tworzy się obszar dodatkowego ryzyka dla uczciwych przedsiębiorców i pole do nadużyć dla innych – mówi Tomasz Michalik. I dodaje: – To oznacza częste, żmudne i czasochłonne kontrole przedsiębiorców, których prawo do odliczenia VAT od paliwa będzie weryfikowane.

Groźba dla budżetu

– Nie widzę tu uproszczenia, zwłaszcza że przez lata obowiązywania tego wymogu wszyscy już zdążyli się do niego przyzwyczaić – mówi Marcin Chomiuk, doradca podatkowy, partner w dziale prawno-podatkowym PwC. I dodaje: – To jest bardzo groźna dla budżetu państwa propozycja. Razem z nią możemy wrócić do czasów, gdy na potrzeby rozliczeń podatkowych po ulicach „jeździło” 60 tysięcy starych samochodów marki Nysa czy Żuk, które spalały po 100 litrów paliwa na 100 kilometrów.
Ich właściciele mieli je tylko po to, by tankować nimi paliwo na stacjach, a potem paliwo to przelewali do innych aut, które spalały zdecydowanie mniej.
Obaw tych nie podziela Andrzej T. Prelicz, doradca podatkowy z Kancelarii Prawno-Rachunkowej Andrzej T. Prelicz J. Szymańska. Według niego propozycja MF nie będzie miała negatywnych konsekwencji dla budżetu. Może natomiast uprościć rozliczenia. Obecny wymóg i tak nie jest w stanie skutecznie przeciwdziałać ewentualnym nadużyciom, bo każdy nieuczciwy przedsiębiorca może próbować odliczać VAT od paliwa kupionego do innych samochodów.
– Ktoś, kto chce uzyskać fakturę VAT na cudze tankowanie, może to zrobić bez trudu już dziś – podkreśla Andrzej T. Prelicz.

Tworzy się obszar dodatkowego ryzyka dla uczciwych firm i pole nadużyć dla innych